Wciąż wysokie oprocentowanie kredytów przekłada się bezpośrednio na bardzo wysokie zyski banków udzielających finansowania swoim klientom. Przekłada się to na zdecydowane ożywienie gospodarki, jednak jak zaznaczają eksperci, wspomniane zyski mogą za niedługo zostać obciążone nową daniną.
Reklama.
Reklama.
Analitycy rynków finansowych twierdzą, że rząd Donalda Tuska w poszukiwaniu środków na realizację obietnic wyborczych, może nałożyć na banki nowy podatek.
Rekordowe zyski banków
W ciągu pierwszych jedenastu miesięcy 2023 roku polskie banki osiągnęły potężny zysk w wysokości 27,6 miliarda złotych, wynika z danych udostępnionych przez Narodowy Bank Polski. To obiecujące wyniki, które budzą optymizm nie tylko wśród instytucji finansowych, ale także wśród analityków i ekonomistów.
Choć jeszcze brak pełnych danych za grudzień, analitycy pytani przez money.pl wyrażają przekonanie, że przed polskimi bankami stoją dwa równie obiecujące lata, a być może nawet bardziej dochodowe niż poprzednie.
– W tym roku zyski banków powinny być na zbliżonym poziomie do ubiegłorocznego lub nieznacznie niższym. Natomiast w 2025 r. powinny być lepsze niż w tym i poprzednim roku, ponieważ nie powinno już być rezerw frankowych oraz kosztów wakacji kredytowych – powiedział dziennikarzom money.pl Michał Konarski, analityk Biura Maklerskiego mBanku.
W perspektywie roku 2024 sektor bankowy w Polsce może oczekiwać kontynuacji imponującej passy z poprzednich lat. Zgodnie z prognozami ekspertów, przewidywane wyniki finansowe banków będą zbliżone do ubiegłorocznych, kształtując się na bardzo wysokim poziomie.
Generowane wysokie zyski przez banki, zdaniem ekspertów, mogą stać się łakomym kąskiem dla nowego rządu, który w poszukiwaniu środków finansowych na realizację składanych w kampanii wybiorczej obietnicy, może obciążyć je nowym podatkiem.
Nowy podatek nałożony na banki?
Wydatki koalicyjnego rządu Donalda Tuska zapowiadają się znacząco wyższe w porównaniu z budżetem przygotowanym jeszcze przez rząd Mateusza Morawieckiego. Zgodnie z najnowszymi prognozami, deficyt ma wynieść około 5,1 procent PKB, co oznacza wzrost o 0,6 punktu procentowego w porównaniu z poprzednimi planami budżetowymi.
Zgodnie z zapowiedziami, wydatki na oświatę, służbę zdrowia, środowisko oraz infrastrukturę mają znacząco wzrosnąć. Donald Tusk podkreśla potrzebę inwestycji w kapitał ludzki oraz rozwijanie sektorów kluczowych dla trwałego i zrównoważonego rozwoju kraju.
Sytuacja budżetowa w Polsce jest przedmiotem zwiększonego zainteresowania analityków, którzy z uwagą przyglądają się potencjalnym skutkom dla różnych sektorów gospodarki. Jednym z sektorów, który może odczuć negatywne konsekwencje, jest branża bankowa. Wśród rozważanych scenariuszy pojawia się nawet pomysł obłożenia sektora podatkiem od nadmiarowych zysków.
– Wprawdzie ostatnie emisje długu wyglądały bardzo dobrze, bo popyt przewyższał podaż, ale widzimy, że budżet jest napięty. Są tam zapisane wpływy, które być może nie będą miały miejsca, jak np. wpływy z NBP. Wysoki deficyt finansów publicznych w relacji do PKB, przekraczający 5-6 proc., może oznaczać, że Ministerstwo Finansów zacznie szukać pieniędzy w gospodarce. Nie możemy wykluczyć podatku od zysków nadzwyczajnych – powiedział na łamach money.pl Michał Konarski.
Pomysł pobierania danin z nadmiarowych zysków nie jest nowy. Takie rozwiązania stosuje się już w wielu krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Trend ten dotarł także do Polski, gdzie obecna ekipa rządząca, jeszcze przed powołaniem rządu Donalda Tuska, zapowiedziała wprowadzenie podobnego opodatkowania dla jednego z największych graczy na krajowym rynku – Orlenu.
Analogiczne rozwiązania z powodzeniem wprowadzono od tego roku w Rumunii, Słowacji i Słowenii. Zdaniem ekspertów nowy rząd byłby w stanie z wprowadzonych obciążań pokryć wydatki na dopłaty do energii elektrycznej i rachunków za gaz oraz ciepło.
Czytaj także:
Fundusz kościelny też może obniżyć rachunki Polaków
Jak informowaliśmy w INNPoland, w tym roku po raz pierwszy w historii na opłacenie składek emerytalnych księży wydaliśmy ponad 200 mln zł. W przyszłym roku rząd PiS chce dofinansować Kościół jeszcze mocniej. Jednak Donald Tusk zapowiada, że po przejęciu władzy skończy się dosypywanie pieniędzy Polaków do Kościoła. Fundusz Kościelny miałby zastąpić specjalny podatek.
Propozycja KO zakładała, że podatnik miał mieć możliwość odpisania odPIT 0,3 proc. podatku na wybrany Kościół lub związek wyznaniowy. Na podobnych zasadach można obecnie podzielić się swoim podatkiem z organizacjami pożytku publicznego.
Jednak wówczas na taki odpis na poczet kościołów nie zgodził się minister finansów Jacek Rostowski. Proponował odpis nieprzekraczający 0,5 proc. PIT.
Dobrowolne składki pozwoliłyby zaoszczędzić państwu setki milionów złotych, które mogłyby wówczas zostać przeznaczone na m.in. na dopłaty do rachunków.