INNPoland_avatar

Fuzja Orlenu z Lotosem pod lupą NIK. "Podejrzenie popełnienia przestępstwa"

Sebastian Luc-Lepianka

22 stycznia 2024, 08:10 · 4 minuty czytania
Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, z którego wynika, że warunki połączenia Orlenu i Lotosu stworzyły "istotne ryzyko dla bezpieczeństwa paliwowego Polski". Aktywa Lotosu miały być sprzedane dużo poniżej wartości i oddać za dużo kontroli w ręce saudyjskiego giganta.


Fuzja Orlenu z Lotosem pod lupą NIK. "Podejrzenie popełnienia przestępstwa"

Sebastian Luc-Lepianka
22 stycznia 2024, 08:10 • 1 minuta czytania
Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, z którego wynika, że warunki połączenia Orlenu i Lotosu stworzyły "istotne ryzyko dla bezpieczeństwa paliwowego Polski". Aktywa Lotosu miały być sprzedane dużo poniżej wartości i oddać za dużo kontroli w ręce saudyjskiego giganta.
Fuzja stworzyła ryzyko dla polskiego rynku paliw. Fot. Wojciech Strozyk/Reporter
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Portal “Business Insider” dotarł do źródeł, z których wynika, że kontrolerzy NIK sporządzili raport o głośnej fuzji Orlenu z Lotosem. Jak podaje portal, w tej sprawie mogą pojawić się zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.


Aktywa sprzedane poniżej wartości

Według informatora, którego uzyskał "Business Insider", Orlen sprzedał podmiotom prywatnym aktywa Lotosu o wartości co najmniej o 5 mld zł poniżej szacowanej przez NIK wartości. Wlicza się w to zbycie udziałów 30 proc. Rafinerii Gdańskiej na rzecz Aramco, saudyjskiego giganta. Wedle wyliczeń kontrolerów, Saudyjczycy powinni byli zapłacić ok 4,6 mld złotych. Zapłacili 1,15 mld złotych.

Zdaniem kontrolerów więcej warte miały być również aktywa w biznesie biopaliw wykupione przez węgierski Rossi Biofuel i aktywa w produkcji asfaltu oraz biznesie związanym z magazynowaniem paliw, zakupione przez polski Unimot.

Zagrożenie dla bezpieczeństwa paliwowego

Kontrolerzy wskazują, że choć Aramco jest mniejszościowym udziałowcem, posiada bardzo duży wpływ na działanie Rafinerii Gdańskiej. Ma prawo do dysponowania 50 proc. produkcji w zakładzie (czyli jedna piątka polskiej produkcji benzyny i oleju napędowego) oraz prawo weta dla strategicznych decyzji dotyczących rozwoju rafinerii. NIK zaznacza, że jeśli Saudyjczycy postanowiliby eksportować blisko 5 mld ton ropy na rynki zagraniczne, Polska mogłaby nie pokryć krajowego zapotrzebowania na paliwa.

– To nie jest fuzja, tylko wyprzedaż polskiego dobra, świetnie prosperującej firmy, w którą zainwestowano mnóstwo pieniędzy, a teraz sprzedaje się ją za grosze — wskazuje w rozmowie z portalem INNPoland.pl Agnieszka Pomaska, posłanka Platformy Obywatelskiej z okręgu gdańskiego.

Pomaska zwraca uwagę także na wątek polityczny. – Widzimy, że Węgry współpracują z Putinem i ostatecznie nie będziemy mieli wpływu na to, co stanie się ze stacjami i dostępem do infrastruktury. To dotyczy zarówno firmy MOL, jak i Saudi Aramco — tłumaczy posłanka.

Warunki, w jakich doszło do fuzji Orlenu z Lotosem miały w oczach kontrolerów stworzyć istotne ryzyko dla bezpieczeństwa paliwowego Polski. NIK negatywnie ocenił działalność Jacka Sasina, który nie przygotował odpowiedniej strategii działania w związku z możliwymi zagrożeniami. Był on szefem resortu aktywów państwowych w tamtym okresie i przedstawił fuzję z "jednoznacznie pozytywną" rekomendacją.

Zarzuty do Sasina

Wedle raportu NIK, Jacek Sasin jako minister aktywów nierzetelnie nadzorował Orlen, bez pełnej wiedzy o działaniach spółki Obajtka. Zlecone przez niego analizy miały być powieleniem obliczeń PKN Orlen, bez kompletnych danych źródłowych. Wedle raportu takie działanie miało spowodować, że członkowie rządu wyrażali zgodę na przejęcia Orlenu bez pełnej analizy ich skutków.

"Według NIK minister aktywów nie miał także wiedzy o warunkach sprzedaży biznesu Lotosu, które wynikały z realizacji środków zaradczych KE i nie starał się ich pozyskać" – czytamy na "Business Insider".

Orlen broni fuzji

"Business Insider" uzyskał odpowiedź od PKN Orlen S.A., na zapytanie o wnioski kontrolerów. Koncern Daniela Obajtka twierdzi, że wskazywana przez NIK wartość księgowa nie ma nic wspólnego z rynkową wartością firmy. Jako argument podaje, że tym samym czasie, kiedy dochodziło do fuzji z grupą Lotos, ok. 150 spółek na GPW miało być wyceniane poniżej ich wartości księgowej.

Portal zapytał także o kontekst bezpieczeństwa energetycznego oraz działania Jacka Sasina. Spółka zaznacza, że wszystkie umowy zostały przygotowane przez "renomowane kancelarie polskie i zagraniczne", w zgodności z unijnym prawem.

"Ze względu na znaczenie transakcji w kontekście bezpieczeństwa energetycznego Polski, proces odbywał się w uzgodnieniu ze wszystkimi właściwymi w sprawie organami państwa, które miały zapewniony dostęp do wszystkich koniecznych informacji. Dotyczyło to również ministra aktywów państwowych" – czytamy odpowiedź Orlenu na "Business Insider".

Decyzja polityczna, nie biznesowa

Fuzja jest absolutnie zbędna. Odpowiedź jest prosta – mówi Piotr Woźniak, minister gospodarki w latach 2005-07, czyli w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, prezes PGNiG w latach 2016-2020.

Przypomnijmy, że 20 lipca 2022 roku zgodę na fuzję wyrazili akcjonariusze Lotosu. Dzień później decyzję o połączeniu spółek podjęli akcjonariusze Orlenu. Już wtedy Obajtek zapowiadał, że do ostatecznego zakończenia fuzji dojdzie na przełomie lipca i sierpnia 2022 r. Stało się to 1 sierpnia, kiedy połączenie spółek zostało zarejestrowane w Krajowym Rejestrze Sądowym.

UOKiK już kilka lat temu wypowiadał się negatywnie w kwestii połączenia obu koncernów. Z uwagi na wielkość obrotów obu firm sprawę automatycznie przejęła Komisja Europejska. Więcej o złych znakach związanych z fuzją Orlenu z Lotosem pisaliśmy na INNPoland.

Czytaj także: https://innpoland.pl/141563,fuzja-orlenu-z-lotosem-to-nie-biznes-to-polityka-i-plany-bez-pokrycia