Ceny za pierwsze półrocze 2024 roku są zatwierdzone przez Urząd Regulacji Energetyki. Znaczące obniżki są zauważalną korzyścią dla gospodarstw domowych, a także dystrybutorów energii. Będziemy taką sytuacją cieszyć się do czerwca. W ubiegłym roku tak niskie ceny za prąd były możliwe dzięki dopłatom rządowym.
Ceny energii w taryfach sprzedawców z urzędu, czyli spółek PGE Obrót, Tauron Sprzedaż, Enea i Energa Obrót, spadną o imponujące 31,3 procent w porównaniu do cen zatwierdzonych na rok 2023. To oznacza, że średnia cena spadnie z 1076,7 zł na 739,3 zł, co stanowi znaczące odciążenie dla konsumentów. Niskie ceny są także u pięciu największych dystrybutorów energii (OSD) na polskim rynku – PGE, Tauron, Enea, Energa i Stoen Operator.
URE podkreśla, że obniżki te są rezultatem korzystnej sytuacji cenowej na rynku i mają na celu przekazanie tych korzyści bezpośrednio konsumentom.
Zatem w pierwszym półroczu zapłacimy 412 zł za 1MWh (0,41 zł za 1 kWh). O 50 proc. zmieniły się limity zużycia prądu, po ich przekroczeniu stawka będzie wynosić 693 zł za 1 MWh/0.69 zł za 1 kWh. Limity wyglądają następująco:
Z informacji opublikowanych przez serwis money.pl wynika, że mechanizmy osłonowe obowiązujące w 2023 roku zostały zaprojektowane w taki sposób, że "wpływy od zysków spółek energetycznych nie pokrywały pełnych kosztów związanych z ograniczeniem wzrostu cen energii".
Na zamrożenie cen prądu, gazu i ciepła zabrakło w ubiegłym roku 7,9 mld zł. Ówczesny rząd Prawa i Sprawiedliwości był świadomy tego problemu i zalecił sięgnięcie po środki z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 w celu załatania dziury finansowej.
W efekcie, jak przekazało ministerstwo, na ten cel przekazano z funduszu 1,36 mld zł na zamrożenie cen energii elektrycznej, 5,47 mld zł na obniżenie cen paliw gazowych oraz 1,11 mld zł na zmniejszenie cen ciepła.
Niepokój wśród klientów indywidualnych wywołały listy, które trafiły do skrzynek pocztowych wielu Polaków wysłane przez spółkę Energa Obrót, w pełni zależną od Orlenu. Otrzymują oni faktury, na których widnieje informacja o "podwyżkach cennika standardowego do 1,225 zł brutto". – informuje "Wyborcza". Ta niespodziewana informacja wzbudziła i niepokój wśród klientów, którzy już teraz muszą zmierzyć się z perspektywą wzrostu swoich rachunków za energię.
Zdaniem ekspertów, treść pism ma na celu wywołanie wrażenia, że ceny energii gwałtownie rosną, co z kolei może skłonić klientów do podejmowania pochopnych decyzji w obawie przed wyższymi rachunkami.
Czytaj także: https://innpoland.pl/203429,podwyzka-rachunkow-za-prad-energa-wyslala-listy-do-klientow-z-cennikiem