– CPK jest jak Smoleńsk, potrzebne PiS-owi, by dzielić – mówi nam Kamil Szymańczak, rolnik wciąż walczący o swoją ziemię w Baranowie. Równolegle z nadzieją mieszkańców na odejście nowego rządu od wizji budowy CPK pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego wnioskuje do premiera o 500 tysięcy złotych na zatrudnienie nowych pracowników w swoim zespole.
Reklama.
Reklama.
Koalicja Obywatelska i pozostałe partie wchodzące w skład koalicji 15 października przed wyborami komentując projekt CPK nazywały go megalomańskim pomnikiem PiS, i "Sasizmem połączonym z rozrzutnością". Teraz po wygranych wyborach przez demokratyczne ugrupowania rozpoczął się audyt, który ma odpowiedzieć na pytanie, czy warto nadal pompować kolejne miliony w Centralny Port Komunikacyjny.
– Najpierw pokarzmy, jakie będą faktycznie koszty i jaki będzie zwrot z inwestycji i nie mówmy, że przyjdzie nam jakieś 200 miliardów, bo Niemcom odbierzemy rynek cargo. Przecież już od 8 lat polskie porty lotnicze mogłyby zarabiać na cargo, była większość, mieli czas. Nie robili tego celowo, bo mit CPK upadłby – tłumaczy nam stanowisko mieszkańców, którzy wciąż walczą o swoją ziemię Kamil Szymańczak.
Maciej Lasek pisze do Tuska w sprawie CPK
Pełnomocnik rządu do spraw CPK w swojej korespondencji skierowanej do Kancelarii Premiera pisze wprost, że potrzebuje dodatkowych 500 tysięcy złotych na utworzenie dodatkowych miejsc pracy w ramach zespołu.
– Pełnomocnik rządu ds. CPK prowadzi wieloaspektowy audyt przedsięwzięcia związanego z CPK. Już w toku wstępnej analizy wskazano na potrzebę wzmocnienia tej funkcji, gdyż pewne aspekty przedmiotowego audytu powinny zostać wykonane <siłami własnymi> Biura Obsługi Pełnomocnika Rządu ds. CPK – czytamy w korespondencji.
Dziennikarze gazety "Fakt" wyliczyli, ile pieniędzy będzie kosztowała praca 9 osób obecnie zatrudnionych w biurze pełnomocnika. Zgodnie z opublikowanymi przez nich informacjami w 2024 roku, to kwota 2 milionów złotych.
Rozwój infrastruktury to kluczowy element dla każdego państwa, zapewniający wzrost gospodarczy i poprawę warunków życia dla społeczeństwa. Jednakże równie istotne jak samo inwestowanie w projekty infrastrukturalne, jest monitorowanie sposobu, w jaki publiczne fundusze są wydawane, oraz zapewnienie przejrzystości i odpowiedzialności w procesie podejmowania decyzji. W tym kontekście, zapowiedź przeprowadzenia audytu projektów inwestycyjnych, ogłoszona przez Laska w rozmowie z money.pl, staje się jedną z najbardziej aktualnych odpowiedzi na pytanie co dalej z CPK.
– Rozumiem mit Polaka, który cały czas chce, by Polska była potęgą, ale drugi raz husarią świata nie będziemy. Na temat tego, gdzie jesteśmy bez poznania kosztów, możliwości zwrotów z takiej inwestycji ja bym się nie wypowiadał tak ostro, że "CPK musi powstać". Domagamy się od 8 lat przedstawienia kosztów, a za każdym razem spółka CPK odpowiada nam, że to tajemnicą handlowa. Jeśli tak jest, to niech zaczną się zachowywać jak inwestor prywatny, a nie publiczny – komentuje najnowsze informacje w sprawie CPK Szymńczak.
Nie najlepszy sposób wydawania publicznych pieniędzy
Kilkukrotnie dziś staraliśmy się skontaktować z Maciejem Laskiem, ale niestety bezskutecznie. Pełnomocnik rządu ds. CPK skomentował fakt złożenia przez siebie wniosku o dodatkowe pieniądze w rozmowie z serwisem "Money", gdzie zapewnił, iż głównym celem jego zespołu dokładne prześwietlenie wydatków i procesów decyzyjnych, za które de facto odpowiadał Marcin Horała z PiS.
– Audyt będzie dotyczył nie tylko elementów inwestycyjnych, ale również decyzji, które doprowadziły do zatrudnienia 750 osób przed osiągnięciem kamieni milowych. Dlaczego np. podpisywano umowy na wykonanie prac jeszcze przed uzyskaniem niezbędnych do ich realizacji zgód. To nie jest najlepszy sposób wydawania publicznych pieniędzy. Chcemy ten projekt prześwietlić, przedstawić możliwe warianty i ryzyka. Pierwszą część audytu przedstawimy do końca marca, a finalny raport do połowy roku - które linie kolejowe i w jakim czasie powstaną, i co z programem lotniskowym – powiedział Maciej Lasek.
Czytaj także:
CPK jednak powstanie? Lasek nie wyklucza i ma mocny argument
W ostatnich dniach znów pojawiły się spekulacje na temat ewentualnego zakończenia projektu budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Maciej Lasek, poseł KO i odpowiedzialny za monitorowanie tej inwestycji, nie odpowiada wprost na pytanie o to, czy projekt CPK zostanie zamknięty, ale za to zwraca uwagę na procesy decyzyjne, za które odpowiada jego poprzednik.
– Chcę wyraźnie powiedzieć, że ani jedna łopata nie została na tej budowie wbita. Nie ma w tej chwili nawet decyzji lokalizacyjnej ani pozwolenia na budowę. Nasi poprzednicy podpisali umowy wykonawcze na pewne elementy tej inwestycji bez zakończenia procesów, które są niezbędne do tego, by te umowy mogły wejść w życie. Jednocześnie w tych umowach jest już zapisane, że jakiekolwiek przestoje będą kosztowały polskiego podatnika konkretne pieniądze. Chcemy przeanalizować, czy poprzedni zarząd miał prawo do zawierania takich umów – powiedział w rozmowie z "Rz".
Lasek jednak nie poprzestał jedynie na wypunktowaniu działań nominatów z PiS stojących za forsowaniem wizji Centralnego Portu Komunikacyjnego. W rozmowie z dziennikiem podał argument, który sugeruje, że obecny rząd nie jest jednak przekonany do całkowitej rezygnacji z budowy mega lotniska i infrastruktury kolejowej oraz drogowej.
– Ta spółka ma duży potencjał i ten potencjał powinien być wykorzystany. To również potencjał inżynierów, którzy zostali tam zatrudnieni. Gdyby była decyzja o kasowaniu tego projektu, to po co byłby audyt? — ocenił Lasek.