INNPoland_avatar

Pracownica Bidronki uderza w sieć: Nie robiłabym tu zakupów. Ja sama nie wiem, ile zapłacę

Adam Bysiek

29 lutego 2024, 13:47 · 3 minuty czytania
Cały czas trwa zacięta rywalizacja o klientów pomiędzy największymi sieciami handlowymi w Polsce. Do UOKiK od początku roku zdążyło wpłynąć już ponad 800 skarg od zdezorientowanych klientów. – My sami nie wiemy, jaka jest cena większości produktów, bo doszło do tego, że zaginamy cenówki tak, aby klient ich nie widział – mówi mi pracowniczka Biedronki z Warszawy.


Pracownica Bidronki uderza w sieć: Nie robiłabym tu zakupów. Ja sama nie wiem, ile zapłacę

Adam Bysiek
29 lutego 2024, 13:47 • 1 minuta czytania
Cały czas trwa zacięta rywalizacja o klientów pomiędzy największymi sieciami handlowymi w Polsce. Do UOKiK od początku roku zdążyło wpłynąć już ponad 800 skarg od zdezorientowanych klientów. – My sami nie wiemy, jaka jest cena większości produktów, bo doszło do tego, że zaginamy cenówki tak, aby klient ich nie widział – mówi mi pracowniczka Biedronki z Warszawy.
Ceny w Biedronce – spowiedź ekspedientki Lukasz Gdak/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Podobne praktyki stosowane są również w niemieckim Kauflandzie i popularnych sklepach Żabka, gdzie podawanie cen za tzw. "wielosztuki", to już norma.


Pracownicy sami nie wiedzą, ile kosztuje pojedynczy produkt

Jak informował branżowy portal "Wiadomości handlowe" - pod półką z masłem w stołecznej Biedronce pojawiły się różne ceny tego samego produktu – na jednej cenówce widniała kwota 4,49 zł, a na drugiej 2,95 zł przy zakupie trzech. Co ciekawe, na pierwszej etykiecie umieszczono napis "25 proc. taniej", a na drugiej "32 proc. taniej przy zakupie 3".

Skontaktowałem się z dwoma pracowniczkami popularnej sieci handlowej. Obie przyznają, że nie mają wpływu na politykę cenową sklepu, a wszystkie cenówki przesyłane są do systemu drogą elektroniczną.

– To nie jest tak, że same sobie możemy wybrać, jak tę cenę ustawimy i wsuniemy pod półkę. To wszystko jest przemyślane dokładnie przez samą górę. Ja to się zdziwiłam, że dopiero teraz się tym ktoś zajął i to opisał, bo działamy tak od co najmniej 3 miesięcy. Gdyby nie fakt, że mam tutaj rabat pracowniczy, to nie robiłabym tu zakupów z prostego powodu: bo nie wiem, ile zapłacę. Rabat sprawia, że mało się tym przejmuję, bo generalnie nawet przy tych niejasnych cenach wychodzę na zero – mówi mi Halina, która odpowiada w warszawskiej Biedronce za wykładanie towaru na półki.

Ekspedientka tłumaczy, że eksponowanie cen jest skrupulatnie przemyślane. Jej zdaniem wskazuje na to nawet sama konstrukcja belek do zawieszania cen.

– Od jakiegoś czasu ceny są tak zaginane, że klient, patrząc na nie myśli, że to kwota, jaką zapłaci na jeden produkt. Jedynie ci, którzy są w stanie przyjrzeć się, a to niewielka grupa klienta, bo gros z nich to emeryci, odchyla cenówki, aby zobaczyć rzeczywistą kwotę pojedynczego produktu – opowiada Halina.

Niektórzy połowę rzeczy zostawiają przy kasie

O swojej pracy i tym, z czym borykają się pracownicy Biedronki, opowiedziała mi tez Katarzyna. Kobieta od 5 lat pracuje w sklepie w Markach, tuż za Warszawą. Jak twierdzi, polityka cenowa portugalskiej sieci wyraźnie zmieniła się w połowie 2023 roku. Od tego czasu niekiedy brakuje rąk do odnoszenia towaru, który zdegustowani klienci zostawiają przy kasie, gdy poznają jego rzeczywistą cenę.

– Są takie dni, że dwoimy się i troimy, aby pozbyć się dziesiątek, często dużych produktów, które zostają przy kasie. Ludzie są zdenerwowani, a ci, którzy mają czas i są zdeterminowani, proszą obsługę o rozmowę z kierownikiem. Nie da się im odmówić, bo są zdesperowani, a to generuje kolejkę i wywołuje skrajne emocje u osób stojących i czekających na skasowanie swoich artykułów – opowiada Katarzyna.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) od pewnego czasu intensywnie monitoruje praktyki cenowe sieci handlowych, aby upewnić się, że informacje przekazywane klientom są klarowne i nie wprowadzają ich w błąd. To reakcja na ponad 800 skarg, które dotarły do UOKiK w ostatnim czasie. Skargi te nie dotyczyły wyłącznie jednej sieci, ale objęły także takie giganty rynku jak Biedronka, Lidl, Kaufland, Żabka, Dino, Netto, Carrefour czy Auchan.

Problem dotyczy głównie produktów promocyjnych i sposobu prezentowania ich cen klientom. Zgodnie z przepisami unijnej dyrektywy Omnibus, sklepy są zobowiązane do informowania klientów o cenach produktów w promocji w zakresie uwidaczniania cen z ostatnich 30 dni. Dodatkowo, sklepy nie mogą wprowadzać klientów w błąd poprzez niejasne oznakowanie czy ukrywanie prawdziwych cen.

Niejasne praktyki dotyczą także tzw. "wielopaków", czyli produktów sprzedawanych w zestawach. Klienci zauważyli, że czasami ceny takich wielopaków nie są adekwatnie obniżane w stosunku do cen pojedynczych produktów, co może prowadzić do mylnego przekonania o korzyściach finansowych z zakupu większych ilości.

Reakcja UOKiK na te skargi jest dowodem na zaangażowanie w ochronę praw konsumentów oraz zapewnienie uczciwych warunków konkurencji na rynku. W obliczu coraz większej liczby sklepów i sieci handlowych, ważne jest, aby organy nadzoru dbały o to, aby informacje przekazywane klientom były jasne, czytelne i zgodne z obowiązującymi przepisami.

Czytaj także: https://innpoland.pl/150335,lidl-tlumaczy-sie-z-koszul-w-paski-kojarzonych-z-pasiakami-obozowymi