Pewne zjawiska astronomiczne występują w określonych dniach o określonych porach, jak zaćmienie Słońca, które 8 kwietnia zobaczą tylko wybrani mieszkańcy Ameryki Północnej. Patrząc na promocję z Biedronki ciężko nie odnieść wrażenia, że postanowili zainspirować się naturą. Temat podchwycili internauci i nie są zadowoleni.
Wzrok może już odpłynąć przy samym czytaniu warunków promocji. W skrócie, jeśli kupimy produkty za łączną kwotę min. 500 zł (do tego przynajmniej 10 różnych) z apką albo kartą lojalnościową, do 6 kwietnia 2024 roku otrzymamy 5 voucherów o wartości 100 zł każdy.
Kiedy możemy je wykorzystać? Przy zakupach za kwotę min. 249 zł, z pominięciem pewnych produktów wskazanych w akcji, a do tego tylko w wyznaczonych terminach. Do których przyda się kalendarz, albo zdaniem internautów - naukowcy i astrologowie.
Bo zrealizujemy je między lipcem a grudniem, z pominięciem września, ale tylko w określonych dniach. Nie, nie są to te same dni. Jeszcze byłoby za łatwo zapamiętać
Uczciwie przyznam, że mając przed oczami kalendarz podany na stronie Biedronki, nie mam kłopotu z ustaleniem, w jakie dni skorzystamy z voucherów. Ciężko się jednak dziwić reakcjom konsumentów, bo rzadko kto planuje zakupy z wyprzedzeniem kilku miesięcy na konkretny dzień.
"Warunki promocji zawiłe jak droga między paletami w Biedronce."
"Jeszcze należy przyjść w swetrze w paski, ale nie pionowych tylko poziomych."
"A jednak doczekałem się, żeby sinusy i cosinusy w życiu użyć."
Takie wiadomości piszą internauci pod postem profilu Wiedza Bezużyteczna, który podsumował promocje. Zdaniem tego serwisu sama promocja jest równie zawiła co problem trzech ciał. Może faktycznie przydałby się jakiś wróżbita, dorzucony np. do aplikacji sieci sklepów.
To nie pierwszy raz, kiedy Biedronka urządza takie promocje. Na początku roku po świętach zdarzyło mi się zrobić duże zakupy, po których kasa wypluła mi stos voucherów. Moja radość szybko została zgaszona, gdy zobaczyłem warunki korzystania z nich. Jeden zostawiłem sobie na pamiątkę.
W ofercie było 5 zł na detergenty do prania, papier toaletowy i ręczniki papierowe przy zakupie za min. 49 zł - ale tylko w konkretną środę. Jak na zdjęciu widać, jest on dość długi (ponad 20 cm) i zapełniona jest tylko jedna strona. A dostałem tego cały pęczek. Przypomina to inne niesławne tasiemce produkowane przez Biedronkę i stawia pytania o to, czy to właściwe użycie papieru.
W dodatku każdy 5-złotowy voucher był na inny dzień tygodnia i inne kategorie produktów. Przy takich restrykcjach i kwotach minimalnych, nie opłacało mi się zrealizować żadnego z nich.
Swoją własną frustrację na praktyki sieci sklepów wyrażał też Konrad Bagiński w swoim felietonie.
"Specjaliści z Biedronki znowu sięgnęli do najgłębszych pokładów swojej kreatywności i postanowili tak zakombinować, by przyciągnąć do siebie więcej klientów. Powiedzieć, że przesadzili, to mało. Przesadzili poprzednim razem. Teraz przebili granicę absurdu" – pisał na INNPoland.
Czytaj także: https://innpoland.pl/204059,biedronka-znow-cos-kreci-z-cenami-opinia