Kupując niedawno produkty w popularnym dyskoncie z owadem, zdziwiłem się długością wydrukowanego rachunku. Nie był to ani błąd, ani szczegółowe wyjaśnienie cenowych akrobacji w sklepie. Biedronka zadbała tylko aby jej klienci nie zapomnieli, że walczy z Lidlem. Internauci dzielą się ze sobą zdjęciami paragonów i dyskutują o zjawisku, tracąc cierpliwość.
Jak wygląda owo kuriozum? Najpierw jest wielki napis "Jesteśmy najtańsi!", potem "od 2002 roku", później logo Biedronki nad śmiesznie maleńkim logiem Lidla. A na końcu gigantyczne "Teraz aż 360 produktów taniej".
I taka kolumna pojawia się nieważne, ile i co kupimy. A jeśli zrobimy ciut większe zakupy, to jeszcze dodrukuje się parę centymetrów voucherów czy innych promocji. Przypomnienia o tym, że Biedronka ma "taniej niż Lidl", wiszą także na ścianach sklepów w postaci billboardów, a do tego przychodzą SMS-ami. Konkurent nie pozostaje dłużny i również odpowiada na zaczepki. Nawet naśladują wzajemne promocje, z okazji tłustego czwartku obie sieci obniżały ceny pączków na wyścigi.
Skala zjawiska nie umyka już chyba nikomu, a tasiemcowe paragony stały się przysłowiową kroplą w czarze goryczy, bo tę klienci wylewają w sieci. Reakcje, które na początku były pełne memów i uśmiechów, stają się coraz częściej wyrazem frustracji na mediach społecznościowych.
"Oni ogólnie przeginają. Za takie marnowanie papieru powinny być kary" – skarży się użytkownik Reddit.
"Już dosyć mamy na każdym kroku narracji "my vs oni", trybalizmu, szukania sobie wroga, którego można atakować. Akurat sklepy spożywcze mogłyby sobie to odpuścić" – pisze inny
"Kupiliśmy sobie 4 rzeczy w biedronce, a tu paragon na 30 cm tylko po to, żeby pokazać, kto ma większego chu**: Biedronka czy Lidl" – pisze użytkownik X (dawny Twitter).
W odpowiedzi na agresywną reklamę dyskontu konsumenci zaczynają dyskutować o czymś innym niż ceny – pod ogień krytyki wpada temat porządku w sklepie.
Klienci zwracają uwagę na wózki z paletami zagradzające wąskie przejścia, które bardzo utrudniają poruszanie się z koszykiem na kółkach. Na mediach społecznościowych pojawiło się nagranie prezentujące ściany nierozładowanych produktów na paletach.
Film wyśmiewa sytuację jako "rozkładanie pierwszych fortec do obrony przed atakiem z Lidla". Internauci są zgodni, że problem dotyczy wszystkich sklepów sieci Biedronka w Polsce.
"Jakby, co jest z biedrą nie tak, że każdy sklep umie poradzić sobie z rozpakowaniem i rozdysponowaniem palet i zawartości, która się na nich znajduje na półki. A w biedrze jak w jakiś katakumbach" – komentuje klientka.
Inni wspominają stan produktów spożywczych, szczególnie warzyw i owoców. Krytykowany jest sposób ich przechowywania, trzymanie przeterminowanych produktów, a nawet ich zapach.
Konsumenci nie mają nadal litości do zagrywek cenowych i zwracają uwagę, że promowanie się sieci jako "tańsza od Lidla" powinno również zostać potraktowane przez UOKiK jako wprowadzanie klientów w błąd.
Niemiecka sieć oczywiście nie pozostaje obojętna. Ba, Lidl w swoim własnym mniemaniu jest zwycięzcą w polskiej "wojnie korporacji", przyznając sobie wynik... 3:0.
Czytaj także: https://innpoland.pl/204473,batalia-lidla-z-biedronka-sklep-pochwalil-sie-wynikiem