Dwa lata temu rozmowy między Związkiem Zawodowym Kontrolerów Ruchu Lotniczego i Polską Agencja Żeglugi Powietrznej były napięte, a na szali postawiono wstrzymanie ruchu lotniczego nad Polską. Wedle ujawnionej korespondencji między stronami, mimo osiągniętego porozumienia, na tej linii znowu wrze. Pracodawca obiecywał nowe stawki od 1 lipca br., a tymczasem brakuje komunikacji i kontrolerzy nie wiedzą, na czym stoją. Co to oznacza dla pasażerów?
Do wewnętrznej komunikacji między kontrolerami lotów a PAŻP dotarł serwis wnp.pl. Pracownicy skarżą się na brak komunikacji od strony agencji, podczas gdy sami "stawiają czoła wieloletnim zaniedbaniom PAŻP w zakresie szkolenia nowych kontrolerów" i przychodzą na dyżury nadliczbowe. Tymczasem wedle poprzednich negocjacji, pracodawca miał zmniejszyć również nadliczbowe godziny pracy. Wywalczono także podwyżkę wynagrodzeń i lepsze warunki bezpieczeństwa.
Agencja zmaga się z brakami kadrowymi – w całej Polsce jest ok. 600 kontrolerów, co czyni ten zawód bardzo ekskluzywnym.
Od 1 lipca 2024 roku kontrolerzy lotów mieliby zarabiać wedle nowego regulaminu, ogłoszonego w kwietniu br. Ten nie został jednak jeszcze podpisany przez ministra infrastruktury, któremu Polska Agencja Żeglugi Powietrznej podlega. Wieści o tym nadal brak, co wywołuje niepewność wśród kontrolerów i powrót ostrzeżeń sprzed lat.
Zdaniem niektórych nowy regulamin wciąż nie rozwiązuje wszystkich problemów jak nierówności płac. Wprowadza on procentowe podwyżki równo dla wszystkich lotnisk, bez zasypywaniem przepaści zarobkowej między lotniskiem Chopina a regionalnymi. Wedle nowych stawek kontroler lotów z Warszawy zarabiałby 32 tys. zł brutto, a z Gdańska tylko 17 tys. zł brutto. Związkowcy zaznaczają, że przy tym na regionalnych lotniskach wcale nie jest mniej pracy.
Jak realny jest powrót do sytuacji sprzed dwóch lat, gdzie groziło odejście z pracy 86 proc. kontrolerów i paraliż polskiego nieba? Serwis money.pl skontaktował się z PAŻP, które uważa, że nic takiego nie grozi w tym roku. Sami kontrolerzy również przyznali reporterom, że opóźnienia i problemy nie wystąpią z powodu sytuacji wewnętrznej.
Gdyby jednak doszło do protestów, co mogą zrobić pasażerowie? Niestety – niewiele. W takim przypadku nie będzie można mówić o winie przewoźników, więc ci zwolnieni są z wypłacania odszkodowań.
Wedle przepisów unijnych pasażerowie mają prawo do otrzymania wypłaty odszkodowania od przewoźnika lotniczego za opóźnienia powyżej 3 godzin i odwołane loty. W 2023 roku był to tylko 1 proc. wszystkich lotów, a wedle danych AirHelp rekompensatę otrzymało ponad 42 tys. podróżnych.
Nie dotyczy to jednak nadzwyczajnych okoliczności, jak właśnie strajk załogi, destabilizacja polityczna, warunki meteorologiczne uniemożliwiające dany lot, zagrożenia bezpieczeństwa i nieoczekiwane wady techniczne samolotu mogące wpłynąć na bezpieczeństwo lotu.
Czytaj także: https://innpoland.pl/206663,odszkodowanie-za-opozniony-lot-wyrok-tsue