INNPoland_avatar

Górnicy i pracownicy elektrowni zjadą się do stolicy. Chodzi o zieloną przyszłość Polski

Sebastian Luc-Lepianka

04 września 2024, 20:19 · 3 minuty czytania
Mieszkańcy stolicy znów muszą się szykować na protesty - 10 września związki zawodowe z zakładów Enei zaplanowały pikietę pod siedzibą Ministerstwa Aktywów Państwowych. Przedstawiciele branży górniczej i energetycznej domagają się ujawnienia planów rządowych dla ich przyszłości, w obawie przed zieloną transformacją.


Górnicy i pracownicy elektrowni zjadą się do stolicy. Chodzi o zieloną przyszłość Polski

Sebastian Luc-Lepianka
04 września 2024, 20:19 • 1 minuta czytania
Mieszkańcy stolicy znów muszą się szykować na protesty - 10 września związki zawodowe z zakładów Enei zaplanowały pikietę pod siedzibą Ministerstwa Aktywów Państwowych. Przedstawiciele branży górniczej i energetycznej domagają się ujawnienia planów rządowych dla ich przyszłości, w obawie przed zieloną transformacją.
Górnicy znów będą protestować w stolicy, tym razem nie w towarzystwie rolników, a pracowników elektrowni. Fot. Przemysław Wierzchowski/Reporter/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Przedstawiciele branży górniczej i energetycznej z zakładów Enei, czyli konkretnie kopalni węgla Bogdanka oraz elektrowni Kozienice i Połaniec 10 września planują protest pod siedzibą MAP w Warszawie. Tutaj odesłano ich z zarządu Enei i resortu przemysłu, jak związkowcy przekazywali mediom. Szukają oni odpowiedz na pytania, co czeka załogi tych obiektów, i jak rząd przeprowadzi wielką reformę energetyczną.


Protest górników i energetyków

Załoga Enei chce wywrzeć naciski na rząd, aby otrzymać informację o pracach nad wydzieleniem aktywów węglowych z koncernów energetycznych, jak podaje redakcja Business Insidera. Zarzucają Ministerstwu Aktywów Państwowych brak dialogu społecznego i chcą w stolicy wyrazić swoje niezadowolenie.

Związkowcy mają obawy o miejsca pracy po zielonej transformacji. Chcą usłyszeć bezpośrednio od rządu, jaki jest plan dla górnictwa i energetyki.

– Jeśli nie będzie wydłużenia wsparcia dla elektrowni węglowych, to już w 2025 r. wiele z nich zostanie zamkniętych i skąd będziemy mieli energię w 2026 r.? Nie wiem, czy ktoś w rządzie podchodzi do tego poważnie – czytamy wypowiedź Mariusza Romańczuka, szefa Solidarności w Bogdance na Business Insider.

Jak ta redakcja ustaliła, MAP nie przekaże protestującym informacji, ponieważ szef resortu nie ma możliwości bezpośredniego oddziaływania na działalność gospodarczą prowadzoną przez podmioty z grupy Enea.

Wśród postulatów znalazło się też miejsce na żądanie podwyżki wynagrodzenia o 15 proc.

Wedle umowy społecznej rządu PiS z górniczymi związkami zawodowymi, kopalnia Bogdanka ma funkcjonować do 2049 roku, a do 2050 Polska jest zobowiązana do osiągnięcia zero emisyjności.

Nie da się ukryć, że ostatnio widocznie spada zapotrzebowanie na węgiel i rośnie znaczenie odnawialnych źródeł energii (OZE), co odczuwa również PKP Cargo zmagające się z własnymi problemami. Odchodzenie od tego surowca zostawia spółki w sytuacji wymagającej transformacji.

Przypominamy, że po akcji Jacka Sasina w 2022 roku Polsce węgla nie brakuje - kraj kupił za 26 miliardów złotych ponad 20 mln ton węgla z importu. Nie dość, że za dużo, to nie takiego, który był potrzebny. W maju zarząd Bogdanki informował, że magazyny mają pełne w 100 proc.

Oficjalne plany transformacji spółki mają zostać przekazane do końca 2024 roku.

Nowe miejsca pracy dla górników

Jak powiedział nam wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka, to od zarządów spółek zależy wdrożenie programów transformacji zawodowej pracowników w branży górniczej i energetycznej. W kolejnych miesiącach doczekamy się oceny efektów transformacji, jak i dalszego zapotrzebowania.

– Mamy ewidentny spadek, jeśli chodzi o wydobycie, jeśli chodzi o zatrudnienie. Nie tylko górników, ale i w całym przemyśle. Mamy wzrost cen i kosztów produkcji energii z węgla. Wreszcie sam przemysł i firmy zwracają uwagę na czystą energię. To jest nieuchronne, to już się dzieje i państwo musi pomagać takim ludziom – mówił dla INNPoland Miłosz Motyka.

Oprócz dotychczasowych programów szkoleniowych i planów rozwojowych minister obiecał odpowiednie wsparcie, po wycenie efektów i wzrostu zapotrzebowania na szkolenie pracowników w najbliższych miesiącach.

Żeby zostać np. technikiem turbiny wiatrowej, trzeba przejść specjalistyczne kursy zawodowe Global Wind Consulting, co może kosztować ok. 12 tys. zł (z możliwością dofinansowania). Jak mi powiedzieli serwisanci, zestaw szkoleń upoważniający do takiej pracy trwa dwa-trzy tygodnie.

Może się on spłacić w nawet dwa miesiące. Niektórzy pracują, jeżdżąc od farmy do farmy, ale można zostać też opiekunem konkretnego miejsca, na normalnej ośmiogodzinnej zmianie.

Czytaj także: https://innpoland.pl/208070,ustawa-wiatrakowa-jak-wyglada-praca-w-elektrowni-wiatrowej