"Jestem zmęczona ekranami". Pokolenie Z chce pracować fizycznie
– Oczywiście, że wybrałabym pracę fizyczną – mówią mi. Ponad połowa przedstawicieli pokolenia Z uważa, że taki sposób zarabiania jest dla nich atrakcyjny.
Reklama.
– Oczywiście, że wybrałabym pracę fizyczną – mówią mi. Ponad połowa przedstawicieli pokolenia Z uważa, że taki sposób zarabiania jest dla nich atrakcyjny.
"Robię remont domu. Dekarz bierze 30.000 za pół miesiąca pracy, hydraulik 20.000, tynkarz kilkanaście, sama robocizna, dla siebie + pomocnika. Cyklinowanie podłogi – 2 dni po ok 4h – 1500 zł. Po co wychowujemy dzieci w iluzji, że dobra przyszłość to praca w banku, korporacji, agencji reklamowej itp.? Że trzeba kończyć studia, gdzie uczą jak wciskać ludziom coś, czego nie potrzebują?" – czytam pełen rozgoryczenia post na facebookowej grupie.
To pytanie zadaje sobie coraz więcej osób z pokolenia Z.
– Wszyscy zauważyliśmy, jak dobre skutki dla zdrowia psychicznego mają prace manualne. Podczas pandemii każdy miał jakieś hobby, żeby tylko odejść na chwilę od komputera – mówi mi Zosia Chlebowska, która napisała pracę naukową o kobietach zajmujących się pracami remontowymi, renowacyjnymi i budowlanymi.
O millenialsach, którzy rzucili pracę w korporacji, żeby naprawiać stare fotele, lepić kubki ceramiczne czy tkać dywany, słyszymy od lat. Trend wzmocnił się w pandemii, kiedy wiele osób odkryło swoją miłość do rękodzieła.
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto wtedy nie upiekł chlebka bananowego albo nie wziął w ręce pędzla z farbą czy szlifierki!
Jak mówią mi przedstawiciele pokolenia Z., praca manualna, czy fizyczna to dla nich przede wszystkim "spokój w głowie". A jej wykonywanie to też coraz rzadszy moment, kiedy nie muszą spędzać czasu przed ekranem. Doceniają to, bo wychowali się przecież w świecie pełnym technologii.
– Poszłam na studia tylko dla papierka. Skończyłam finanse i rachunkowość – opowiada 22-letnia Paulina – ale lubię pracę fizyczną. Skończyłam technikum elektroniczne i kurs lutowania. Oczywiście, że wybrałabym pracę fizyczną – jeśli trafiłabym do miejsca, gdzie zarobki są dobre i można się rozwijać. To o wiele lepsze dla mózgu. Trochę za tym tęsknię. Teraz dużo pracuję przy komputerze, jestem windykatorem w banku. Czasem to dla mnie trudne, jestem zmęczona ekranami.
Marginalizowana i do niedawna stygmatyzowana praca fizyczna wygląda inaczej w oczach pokolenia Z. Widzą w niej przyjemną alternatywę dla stylu życia swoich zestresowanych rodziców.
Aż 53 proc. przedstawicieli tego pokolenia uważa, że praca fizyczna może być atrakcyjna. Wynika tak z badania SW Research przeprowadzonego z inicjatywy Job Impulse, członka Polskiego Forum HR. Dlaczego jest atrakcyjna?
Kuszące ma być przede wszystkim dobre wynagrodzenie (tak odpowiada 50 proc.), możliwość szybkiego wejścia na rynek pracy (odpowiedź od 48 proc.) oraz stabilizacja, czyli praca, na którą naprawdę jest popyt (44 proc.).
Aż 30,4 proc. twierdzi z kolei, że to dobra okazja, żeby oderwać się od świata cyfrowego.
– Mój dobry znajomy zaczął od pracy fizycznej. Wynajął mieszkanie, w którym zamieszkał ze swoją dziewczyną. Dobrze mu się powodzi, więc tak pracuje, w branży energii odnawialnej. Poszedł dla pieniędzy. Łatwy zarobek, to kręci – stwierdza Paulina.
Tylko, co to jest "dobre wynagrodzenie"? Pozostajeto kwestią sporną. Mimo że 50 procent badanych przedstawicieli pokolenia Z. deklaruje, że docenia zarobki w pracy fizycznej, to również połowa osób niezainteresowanych taką formą zarabiania, wskazuje na niezadowalające kwestie finanse, jako przyczynę, że jej nie wybierają.
Wiadomo, wszystko zależy też od tego, jakie zajęcie wybierzemy.
Sporo można zarobić w budowlance i pracach specjalistycznych (niektóre z nich wymagają dużego wysiłku). Z kolei wynagrodzenia dla pracowników fizycznych, takich jak malarze, tynkarze czy kucharze, to w Warszawie między 7 tys. a 12 tys. zł brutto.
Portal jobs.pl podaje z kolei, że w stolicy, gdzie poziom wynagrodzeń jest wyższy niż w pozostałych częściach kraju, nawet kurierzy mogą zarobić po kilkanaście tysięcy złotych brutto, a kierowcy Ubera nawet do 10 tys. zł brutto. Tylko, czy to na to na pewno jest prawda? A jeśli tak, to ile trzeba pracować na taki zarobek?
Z kolei na takich stanowiskach jak "osoba sprzątająca" czy "pracownik fastfoodowej restauracji", wynagrodzenia kształtują się na poziomie ok. 5 tys. zł brutto.
Wiadomo, że 2023 roku praca fizyczna była trzecią najpopularniejszą kategorią specjalizacji zawodowej w ofertach na pracuj.pl.
Aż 11 proc. wszystkich ofert dotyczyło właśnie takich stanowisk.
"Wśród swoich znajomych widzę, że wybory zawodowe kończą się zwykle frustrującą pracą za ok. 5 tys. miesięcznie, której i tak nie rzucą, bo mają kredyt i jeszcze trzeba zapłacić krocie za położenie kafelków i przycięcie wykładziny. A dekarz przynajmniej robi coś naprawdę potrzebnego Może wykazać się jakością pracy, która na pewno zostanie dostrzeżona i przełoży się na liczbę klientów i zarobki. Wiadomo, że nie jest różowo, bo czasami inwestor nie zapłaci albo robi jakieś problemy, ale majstrowie, z którymi rozmawiałam, nie narzekają" – kontynuuje użytkowniczka Facebooka.
Podobnie przyznaje 34,6 proc. badanych przedstawicieli pokolenia Z. Tym, co przemawia do nich za chęcią wyboru pracy fizycznej, są właśnie "widoczne od razu efekty pracy".
Skąd ta potrzeba?
Z jednej strony młodzi ludzie są przebodźcowani. Z drugiej szybkie efekty wydają się też być pasującym następstwem życia w kulturze nanosekundy. Skoro 20-latkowie nie umieją obejrzeć filmu bez scrollowania w międzyczasie mediów społecznościowych, to dlaczego mieliby mieć cierpliwość do efektów, do których czasem dochodzi się latami?
– Na naszych warsztatach, gdzie uczymy fachu, na którym później można zarabiać, na przykład renowacji mebli, widzę przeważnie młode osoby – opowiada mi Agnieszka Wiśniewska z fundacji Bardzo Dobra Robota.
I dodaje: – Ale na zajęcia, podczas których uczymy się codziennych prac naprawczych z zakresu hydrauliki czy elektryki, chodzą już wszyscy. A nawet to starszych osób jest więcej.
Podobne zajęcia prowadziła też Maja Tauchert. Działa w branży moto – doradza i pomaga dziewczynom w zakupie nowego samochodu. Na razie to jej praca dodatkowa.
– Marzę o tym, żeby pracować przy samochodach na cały etat. Nie lubię być przywiązana do komputera przez dłuższy czas. Przy samochodach ciągle coś się dzieje – opowiada mi.
Zosia Chlebowska zauważa jednak, że wiele młodych osób romantyzuje pracę fizyczną w mediach społecznościowych. Mówią o niej jako o zbawieniu w czasach kryzysu zdrowia psychicznego, nie zdając sobie czasem srawy, jak trudna i wyczerpująca może być.
Z jednej strony jest to zasadne, biorąc pod uwagę, że Polacy pracują niemal najwięcej w Europie. Przepracowanie i wypalenie coraz częściej dotyczą również młodych osób. W efekcie niemal wszyscy chodzą zestresowani.
Jasne, praca fizyczna w przeciwieństwie do umysłowej odciąża psychikę, nie przykuwa do krzesła na osiem godzin i rozwija manualnie. Ale każdy medal ma dwie strony.
– Do gastro przyjęli mnie szybciej niż do pracy w biurze, więc tam poszedłem – opowiada mi 21-letni Paweł – ale nie powiedziałbym, że widzę tu swoją przyszłość. Bardzo się męczę. A to oddziałuje na moje zdrowie psychiczne i fizyczne.
Zosia Chlebowska: – Bardzo często ludzie nie mają świadomości, z czym wiąże się praca fizyczna, z jakim obciążeniem dla ciała. Niektóre kobiety, z którymi spotykałam się, pisząc moją pracę dyplomową, myślały, że to będzie dla nich świetny odpoczynek. A teraz muszą regularnie chodzić do fizjoterapeuty, bo praca fizyczna jest ciężka. Myślę, że jej romantyzowanie wywodzi się z przywileju, że praca fizyczna nie była dla takich osób przymusem.
Więcej:
Praca