Urząd Miasta w Puławach miał zapłacić grzywnę za hałas dobiegający z boiska. Prezydent Paweł Maj zapowiedział, że tego nie zrobi. Teraz pójdzie za to do aresztu. To forma protestu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wszystko zaczęło się w 2018 roku. Małżeństwo mieszkające przy szkolnym orliku złożyło skargę na hałas, który z niego dobiega. Gdy para budowała dom, boisko już funkcjonowało. Później pojawił się jednak orlik.
W wyniku skargi Sąd Okręgowy w Lublinie zezwolił na korzystanie z boiska tylko dla uczniów pobliskiej szkoły podstawowej.
Miasto dodatkowo zleciło ekspertyzę zewnętrznej firmie i w jej wyniku zamontowało ekrany dźwiękochłonne. Koszt ich montażu sięgnął ok. 250 tys. zł. Urząd miasta twierdzi, że te skutecznie wytłumiły dobiegający z boiska hałas. Innego zdania byli jednak mieszkańcy – para postanowiła zwrócić się do sądu drugiej instancji. Tym razem wygrali.
Samorządowiec w areszcie
Zgodnie z decyzją sąduprezydent miał zapłacić grzywnę. Paweł Maj od początku był jednak zdania, że tego nie zrobi. Zastępczą formą kary ma być więc pięć dni aresztu samorządowca.
– Gotowy jestem od dawna, właściwie już od stycznia, kiedy spadła na nas ta wiadomość. Nie będę popierać zła w czystej postaci i płacenia za to, że nasze dzieci aktywnie spędzają czas na jedynym boisku w okolicy, bo jest to peryferyjne osiedle – stwierdził Paweł Maj w rozmowie z Polsat News. – Nie pozwolę na to, żeby zło się szerzyło. Sam sędzia ma przyjechać i ocenić, czy faktycznie jest ten hałas, bo jego już nie ma.
Czytaj także:
Prezydent Puław ma nadzieję na zmianę wyroku. Jeśli jednak do tego nie dojdzie, Maj trafi najprawdopodobniej do placówki w Opolu Lubelskim.
Mieszkańcy piszą pisma poparcia
Paweł Maj zaznacza, że nie żałuje swojej decyzji. W przekonaniu, że ta była słuszna, utwierdza go z pewnością – jak sam to określa – "duże poparcie mieszkańców i innych samorządowców". Twierdzi, że deklarują swoją chęć przyjazdu pod areszt. Już dziś ma dostawać telefony i pisma krytykujące "absurd", do którego doszło.
– Wybudować się przy boisku i teraz mieć pretensje, że dzieci biegają, to jest następny absurd, szok, niedowierzanie – stwierdził w rozmowie ze stacją telewizyjną.