Na Zachodzie uważa się jego wybryki za "urocze", ale w Polsce zraził do siebie chyba wszystkich. Patostreamer Crawly, znany z przebierania się za gnoma i pełzania po supermarketach, zaczął deklarować "chęć życia w Rosji". Ktoś postanowił spełnić jego życzenie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Posługujący się językiem rosyjskim "Crawly" zadeklarował ostatnio, że jego marzeniem jest mieszkanie w Rosji. W takim razie pomożemy mu zrealizować jego marzenia" – napisał na mediach społecznościowych Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych (OMZRiK).
Ośrodek poinformował, że składa wniosek do straży granicznej o wydalenie tiktokera, który dręczył pracowników galerii handlowych. To reakcja na jego wybryki z 9 listopada i wcześniejsze antypolskie treści.
Kim jest Crawly?
Pochodzący z Ukrainy Władysław Olejniczenkoto patoinfluencer znany z TikToka (profil crawly_possesed) m.in. za akcje z pełzaniem w supermarketach oraz naprzykrzanie się pracownikom galerii handlowych.
W 2024 roku szczególne wzięcie znalazł jego "numer" z udawaniem gnoma-czarodzieja. Jako ta postać spotkał się z wizytującym w Polsce streamerem IShowSpeed, gdzie panowie na siebie naszczekali.
Polacy stracili do niego cierpliwość w sobotę 9 listopada. Crawly wyszedł na ulice Warszawy, gdzie z grupą znajomych ukrytych w pudłach zdemolował zaparkowane w centrum miasta samochody, rozpylał gaśnice i darł się w metrze. Wcześniej podczas pobytu w Stambule mówił po rosyjsku antypolskie hasła. Na przykład określając nasz kraj "zgniłym zachodem", a obywateli "j**anymi rogaczami".
"Gdybym mieszkał w rosyjskojęzycznym kraju, to byłbym szczęśliwy" – dodał.
Z amerykańskim influencerem MrBeastemnagrał nawet wspólny klip i reklamował jego czekoladę.
W sprawę zaangażowała się Rzeczniczka Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak, zgłaszając gnoma do Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości.
Transmisja była organizowana na platformie Kick, która ostatecznie zablokowała konto patostreamera. Policja ustaliła, że zdemolowane 9 listopada samochody zostały przywiezione specjalnie w tym celu. Niemniej czytamy, że: "obecnie prowadzone są czynności w kierunku art. 51 kw (zakłócanie porządku publicznego)."
13 listopada akcję podjął OMZRiK, informując, że do Straży Granicznej trafi wniosek o wszczęcie wydalenia Władysława z Polski.
"Ten patostreamer to Vladislav Oliynichenko, ukrywający się pod pseudonimem "Crawly". Kilkaset razy dopuścił się w ostatnim czasie czynów, które można zakwalifikować jako naruszenia obowiązującego w Polsce prawa" – napisała organizacja.
U nas demoluje samochody, a na zachodzie go kochają
"Celebryta" z TikToka stał się niebezpiecznym trendsetterem. Łatwo znajdował chętnych do uczestnictwa w jego happeningu zakłócających prace Polaków, ale także naśladowców. Nie tylko u nas w kraju – gdy hitem sieci stały się filmy z gnomem-czarodziejem szybko pojawili się mu podobni poza granicami Polski.
W oczach niektórych jego postać jest wręcz "urocza". Crawly na wideo zachowuje się, jak zagubiony gnom, całkiem niegroźny, zao ścigany przez ludzi. Wprasza się na zaplecze, za kasy czy w inne miejsca, przeznaczone dla pracowników. Stworzył kilka wariantów tego scenariusza, czasem nawet zakłóca ruch drogowy.
Dla części internautów to nadal niewinna zabawa, a wypraszanie i ściganie go przez pracowników galerii postrzegane było jako niesprawiedliwość. Przedstawiali skrzata na obrazkach i memach w pozytywnym świetle.
Stał się maskotką.
Większość dorosłych ludzi w Polsce po prostu w... wkurzał. Naruszał porządek publiczny, prawo do wizerunku, dobra osobiste. I na tym wszystkim zarabiał. Jedno z warszawskich centrów handlowych miało zgłosić go na policję, ale jak widać, działa dalej.
Gdy jeden ochroniarz, który siłą wyprowadził go z galerii handlowej (Crawly wołał, że "tak nie wolno") został okrzyknięty bohaterem.
Przed pomysłem na gnoma podbijał TikToka filmach, na których wycierał podłogę pełzaniem w dyskontach. Nagrania z polskich galerii handlowych wykręcały od 20 do 40 milionów wyświetleń.