logo
Mecenas Bartosza Czupajło tłumaczy, jakie nieprawidłowości w umowie kredytu konsumenckiego dają podstawę do roszczeń. Fot. Kancelaria Czupajło Ciskowski & Partnerzy/grupa naTemat
Reklama.

Mechanizm, który pozwala pozwać bank i mieć "kredyt za darmo" nosi nazwę Sankcja Kredytu Darmowego. Ma zastosowanie jedynie do kredytów konsumenckich – czyli takich pożyczek gotówkowych, które nie przekraczają kwoty 255 tys. zł.

Gdy bank (lub inna instytucja pożyczkowa) nie dopełnia swoich obowiązków, które są zapisane w ustawie o kredycie konsumenckim, sąd może zastosować taką sankcję.

Co się wtedy dzieje? Kredytobiorca otrzymuje zwrot odsetek i wszystkich innych kosztów kredytu. Bankowi oddaje jedynie pożyczony kapitał – czyli ma "kredyt za darmo". Pozwami zajmują się liczne, specjalizujące się w tym kancelarie prawne, które robią to na przykład za procent od zwracanej przez bank kwoty.

Jak jednak rozpoznać, czy w naszej umowie coś się nie zgadza i znajdują się w niej klauzule, za które można pozwać bank?

Zapytaliśmy o to mecenasa Bartosza Czupajło, partnera zarządzającego w Kancelarii Czupajło Ciskowski & Partnerzy, która zajmuje się takimi pozwami.

***

Sebastian Luc-Lepianka: Kiedy i jak można pozwać bank za pożyczkę? Jakie klauzule w umowie powinny zwrócić naszą uwagę?

Bartosz Czupajło: Konsument może powołać się na Sankcję Kredytu Darmowego, jeżeli bank nie spełni ciążących na nim obowiązków informacyjnych wobec kredytobiorcy. Ustawa o kredycie konsumenckim wskazuje całą listę takich obowiązków. Ich naruszenie skutkuje zastosowaniem SKD. Nie wszystkie z nich są tak popularne w pozwach, inne bardziej.

Na przykład, jakie są popularne?

Jedną z najpopularniejszych, w mojej ocenie, jest przede wszystkim błędne wyliczanie RRSO, czyli rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania. Banki stosują niejasne kryteria, co do tego, w jaki sposób dokonują wyliczenia tego wskaźnika. Sporne jest to – i na ten temat będzie się wypowiadał w niedługim czasie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej – czy banki są uprawnione do tego, żeby naliczać odsetki od kredytowanych kosztów pożyczki. Najczęściej mowa w tym przypadku o prowizji.

Czyli?

Bardzo często dzieje się tak, że banki udzielając pożyczki, nie pobierają w gotówce prowizji, tylko kredytują tę prowizję. To znaczy doliczają ją do kosztów pożyczki. A następnie jeszcze naliczają odsetki od tej kredytowanej prowizji.

To, czy takie zachowanie banków jest zgodne z dyrektywą o kredycie konsumenckim, będzie nam ustalał właśnie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Kiedy to nastąpi?

Jeszcze dokładnego terminu nie znamy, ale prawdopodobnie w tym roku Trybunał powinien się w tej sprawie wypowiedzieć. Do tej pory wyroków Trybunału w sprawach SKD nie było wiele. Natomiast bardzo wiele pytań w tych sprawach czeka na odpowiedź. I myślę, że w tym roku wysypie się worek z wyrokami. To może wygenerować z kolei dużą skalę potencjalnych roszczeń konsumentów dotyczących tych umów, kredytów i pożyczek gotówkowych.

Jak konsumenci mogą się do takiego pozwu przygotować?

Na rynku działa wiele kancelarii, które dokonują nieodpłatnej analizy umów pożyczek pod kątem tego, czy ich umowy zostały skonstruowane poprawnie i czy w ich przypadku Sankcja Kredytu Darmowego powinna mieć zastosowanie.

A na co powinni przy takich pozwach uważać?

Ważne jest, żeby konsumenci pamiętali o tym, że ze swojego uprawnienia do skorzystania z tej sankcji mogą korzystać wyłącznie w trakcie obowiązywania umowy bądź w ciągu 12 miesięcy, w ciągu roku od czasu spłaty pożyczki.  Po tym terminie już nie mogą tego zrobić. Jest bardzo ważne, żeby pilnować tego terminu i nie dopuścić do tego, żeby ten termin minął, bo jeżeli minie, to prawo dochodzenia ich roszczeń po prostu wygaśnie.

Jeśli zapadnie korzystny wyrok w Trybunale, będzie to dla konsumentów uniwersalny sposób na walkę z bankiem?

Jak najbardziej. SKD jest w ustawie o kredycie konsumenckim już od kilkunastu lat, natomiast ona nigdy nie była taka popularna. Ona ostatnim roku, dwóch latach zaczęła nabierać na popularności.

Dlaczego właśnie teraz?

Myślę, że to z powodu ilości korzystnych rozstrzygnięć w sprawach frankowych wyspecjalizował się rynek usług prawnych dedykowany właśnie obsłudze roszczeń konsumenckich. I prawnicy są w stanie lepiej analizować i wyszukiwać błędy w umowach zaoferowanych przez instytucje pożyczkowe niż kiedyś.

No, właśnie. Skąd konsument ma wiedzieć, które elementy i wskaźniki są nieprawidłowe? 

Umowy pożyczki, kredytów to umowy bardzo skomplikowane. Żeby je poprawnie móc przeanalizować, trzeba dysponować zarówno wiedzą prawniczą, finansową, jak i ekonomiczną. Na pewno przeciętny konsument nie będzie w stanie przeanalizować swojej umowy w sposób rzetelny pod kątem ewentualnych naruszeń. Musiałby doskonale znać ustawę, rozumieć ten język prawniczy, którym jest napisana umowa i zidentyfikować jeszcze te naruszenia w swojej umowie. Dlatego, tak jak wspomniałem, jest duży rynek usług prawnych, który takie analizy przeprowadza nieodpłatnie. I dopiero na podstawie jej wyników należy podjąć decyzję, czy próbować dochodzić swoich wpraw przed sądem, czy nie.

Co się stanie, kiedy ta fala roszczeń popłynie dalej? Jak to zmieni rynek kredytowy w przyszłości? 

Z pewnością im więcej będzie tego typu spraw, tym bardziej instytucje pożyczkowe, głównie banki, będą podnosić standardy umów, które oferują konsumentom. Oczywiście w przypadku stosowania sankcji bank nic nie zarabia na takiej umowie. 

Dlaczego to dzieje się dopiero teraz?

Tak długo, jak kredytobiorcy, pożyczkobiorcy nic nie robili, nie zgłaszali żadnych zastrzeżeń do tych umów, to instytucjom pożyczkowym też jakoś niespecjalnie zależało na tym, żeby dopełniać wszystkich wymogów zgodnie z literą prawa. Natomiast jeżeli banki zobaczą, że ludzie, a w zasadzie prawnicy, którzy ich reprezentują, patrzą im na ręce, patrzą na umowy, analizują te produkty, które są wypuszczone na rynek, tym bardziej będą pilnować tego, żeby wszystkie postanowienia zawarte w umowach były konstruowane w sposób prawidłowy. 

Czyli będą konstruowane w sposób czytelniejszy dla przeciętnego człowieka?

Powinny być. To jest problem tak zwanej nadregulacji informacyjnej, z którym borykamy się, ale to samo dotyczy rynku usług na przykład ubezpieczeniowych czy innych. Oczywiście konsument powinien otrzymać szczegółowe informacje dotyczące udzielonych mu produktów w taki sposób, żeby one były dla niego zrozumiałe.

Tylko jak?

Najczęściej takim dobrym standardem jest to, ażeby ta informacja była oczywiście pełna z jednej strony, ale z drugiej instytucje mogłyby najważniejsze informacje wyciągać przed nawias, czyli tak, żeby na pierwszy rzut oka podawać te najbardziej kluczowe elementy, które decydują o wyborze oferty.

Można to zrobić, oczywiście to wymaga od banków i instytucji pożyczkowych pełnej, większej staranności i dbałości o takie rzeczy.

Czytaj także: