
Rafał Zaorski znany jest w środowisku polskich inwestorów, ale nie tylko.
W 2015 zyskał popularność, kiedy na streamie pokazał, jak zarabia milion złotych.
W ubiegłym roku pisaliśmy dla was o jego eksperymencie pod hasłem "Epicki Flip", w którym podzielił swój apartament przy Złotej 44 na kilkadziesiąt tys. udziałów, które następnie sprzedawał po 5 tys. zł, licząc na zysk rzędu 100 mln.
Nasza dziennikarka rozmawiała nawet z hakerami, którzy prześwietlili jego projekt BigShortBets, który miał mu rzekomo umożliwić wyprowadzenie 3,5 mln dol. bez wiedzy inwestorów.
Teraz Zaorski poinformował, że wstrzymuje swoją karierę spekulanta, po tym, jak ryzykowne inwestycje kosztowały go prawie 53 mln zł.
Zaorski: "Popłynąłem grubo"
"Popłynąłem grubo. Bardzo grubo" – pisze Zaorski we wpisie na X.
Jak zaznacza, strata nie była wynikiem jednej operacji, "ale wielu złych podjętych przeze mnie decyzji rynkowych". Gwoździem do trumny inwestycji Zaorskiego miały być efekty wojny celnej USA z Chinami.
W niedzielnym wpisie spekulant stwierdził, że odchodzi od rynkowego "stolika". Według wpisu nie jest to decyzja ostateczna, a raczej przerwa w działalności. Jej cel? Przeanalizowanie strategii i "mentalu" inwestycyjnego.
Ruletka na światowych rynkach
Rafał Zaorski przyznaje, że jego sposób inwestowania przez niektórych mógłby zostać nazwany hazardem.
Nie bez powodu mówi również o "odchodzeniu od stolika".
Jednak patrząc na sytuację na rynkach w ostatnich tygodniach, zadanie inwestorów coraz bardziej przypomina ruletkę, a nie świadome dysponowanie kapitałem.
Giełdy na całym świecie, a szczególnie w Stanach Zjednoczonych odnotowywały najpierw historyczne spadki, a później od lat niespotykane zyski, na których straciło wielu inwestorów.
"Każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy, a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie" – kończy swój wpis Zaorski, cytując słynny wiersz Wisławy Szymborskiej.