
Ukraina przeprowadziła właśnie najbardziej spektakularny atak dronowy od początku wojny, uderzając jednocześnie w rosyjskie lotniska wojskowe od Syberii po zachód kraju. Cele te były tak odległe, że każdy znajdował się w innej strefie czasowej.
Choć przedstawiciele Rosji i Ukrainy mają usiąść dzisiaj do kolejnej rundy rozmów pokojowych w Stambule, działania zbrojne obu państw bynajmniej nie osłabły.
W nich ponownie kluczowe okazało się wykorzystanie dronów – technologii, która w żadnym wcześniejszym konflikcie zbrojnym nie odgrywała tak ogromnej roli, jak w trakcie rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Tylko między 23 a 26 maja Rosja wysłała ponad 900 dronów na teren Ukrainy.
W odpowiedzi wojsko ukraińskie przeprowadziło bezprecedensową operację, której celem stały się bazy lotnicze okupanta.
Pięć stref czasowych
W niedzielę Ukraina przeprowadziła jeden z najbardziej rozległych ataków na rosyjskie lotniska wojskowe od początku wojny. Operacja objęła cele rozrzucone od wschodniej Syberii po zachodnią granicę Rosji.
Cele te były tak odległe, że każdy znajdował się w innej strefie czasowej. To również pierwszy raz, kiedy zaatakowany został cel na terenie Syberii. W wyniku ataku zniszczonych miało zostać nawet 40 bombowców, co według Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) ma stanowić 34 proc. rosyjskiej floty tego typu.
"Siedem miliardów dolarów. Taki jest szacowany koszt, jaki poniosło strategiczne lotnictwo wroga, które dziś zostało zaatakowane w wyniku operacji specjalnej SBU o kryptonimie Pajęczyna" – podały w niedziele wieczorem ukraińskie służby.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował w mediach społecznościowych, że przygotowania do operacji rozpoczęły się półtora roku temu. Osoby zaangażowane w jej realizację miały opuścić terytorium rosyjskie przed rozpoczęciem ataku.
"Ukraina broni się i ma do tego prawo. Robimy wszystko, żeby Rosja poczuła potrzebę zakończenia tej wojny" – komentował operację prezydent Zełenski.
Nowy standard
Ukraiński urzędnik, cytowany przez media, ujawnił, że drony użyte w atakach na rosyjskie bazy miały zostać potajemnie przetransportowane na teren Rosji — ukryte w ciężarówkach i odpalone bezpośrednio z ich wnętrza. Według tych doniesień cała operacja została przeprowadzona z wykorzystaniem agentów działających po rosyjskiej stronie granicy.
Choć informacje te nie zostały oficjalnie potwierdzone, rosyjskie Ministerstwo Obrony przyznało, że przynajmniej część dronów, które uderzyły w bazy w Murmańsku i Irkucku, została wystrzelona z bardzo bliskiej odległości. Niektóre źródła mówią, że zostały one wystrzelone z furgonetek zaparkowanych wzdłuż autostrady.
Sugeruje to, że Ukraina prowadzi działania dywersyjne znacznie głębiej wewnątrz Rosji, niż wcześniej sądzono.
"Służby bezpieczeństwa ustanowiły nowy standard w prowadzeniu wielkoskalowych operacji bojowych na terytorium wroga" – komentowała Zastępczyni szefa biura prezydenta Ukrainy Iryna Vereshchuk.
Równocześnie tego samego dnia Ukraina poniosła dotkliwą stratę — rosyjski atak na ukraińską bazę szkoleniową zakończył się śmiercią co najmniej 12 żołnierzy.
