
Rosyjskie okręty "w przebraniu" pozwalają omijać wojenne sankcje. Korweta rakietowa "Bojkij" zdołała przeprawić się przez strategiczny Kanał La Manche. Towarzyszyły jej dwa tankowce należące do tzw. floty cieni – sieci rosyjskich jednostek służących do ukrywania handlu ropą.
Rosyjski okręt wojenny "Bojkij" przemierzał Kanał La Manche, podając się za inną jednostkę. Na stronach śledzących ruch statków, "Bojkij" pojawiał się pod fałszywym identyfikatorem, który wcześniej był używany przez inne statki.
Zespół BBC Verify, dzięki danym śledzącym i nagraniom wideo z momentu przepłynięcia pod duńskim mostem, potwierdzili, że to właśnie "Bojkij" posłużył się tym "kamuflażem".
Jak się okazało, rosyjski okręt nie płynął sam. Towarzyszyły mu dwa tankowce – Sierra i Naxos, które są znane jako część rosyjskiej "floty cieni". To sieć statków, których prawdziwa własność jest często ukrywana, a które są wykorzystywane do transportu produktów naftowych objętych międzynarodowymi sankcjami.
Oba tankowce, objęte sankcjami, przebyły długą drogę z Indii, przez Kanał Sueski i Morze Śródziemne, aby spotkać się z rosyjską korwetą 20 czerwca u ujścia Kanału La Manche.
Dlaczego Rosja ucieka się do takich metod?
Rosja do tej pory raczej unikała angażowania swojej marynarki wojennej do ochrony tzw. floty cieni. W ostatnim czasie coraz częściej zaznacza jednak swoją obecność militarną w jej okolicy.
Przypomnijmy, że w ubiegłym miesiącu rosyjski myśliwiec Su-35 przeleciał obok jednostki z "floty cieni" i wkroczył w przestrzeń powietrzną Estonii, po tym jak ta próbowała przechwycić statek podejrzewany o przewożenie objętej sankcjami ropy.
"Ten myśliwiec na jedną minutę naruszył terytorium NATO. To coś zupełnie nowego" – powiedział wówczas Minister Spraw Zagranicznych Estonii, Margus Tsahkna.
Przypadek okrętu wojennego "Bojkij" wpisuje się więc w szerszy kontekst działań Kremla. Korweta miała wpłynąć do Kanału La Manche 20 czerwca, o czym jako pierwszy poinformował "The Telegraph".
Techniki maskowania i monitoring
"Bojkij" opuścił Afrykę Zachodnią w czerwcu. Początkowo korweta płynęła bez aktywacji swojego Systemu Automatycznej Identyfikacji (AIS). Jest to standardowe dla jednostek wojskowych, które często poruszają się bez nadawania sygnału.
Jednak później "Bojkij" zaczął nadawać ogólny numer identyfikacyjny – kod używany czasem przez statki, które chcą ostrzec innych o swojej obecności bez identyfikowania się.
Frederik Van Lokeren, analityk i były porucznik belgijskiej marynarki wojennej, zauważył, że działanie załogi "Bojkija" nie było standardowe dla rosyjskiego okrętu wojennego.
"Normalnie, jeśli Rosjanie chcą pozostać w ukryciu, po prostu wyłączają sygnał AIS" – powiedział w rozmowie z BBC. "Więc to, że podszywają się pod coś innego, jest bardzo, bardzo rzadkie".
"Flota cieni" a konsekwencje dla geopolityki i środowiska
Rosja zainwestowała miliardy dolarów w stworzenie swojej "floty cieni", kupując lub wynajmując setki starzejących się tankowców.
Statki te nie są własnością ani nie są ubezpieczone przez firmy z państw członkowskich grupy G7, co pozwala Moskwie omijać sankcje i eksportować ropę powyżej pułapu cenowego G7 wynoszącego 60 dolarów za baryłkę, nałożonego po inwazji na Ukrainę.
Szacuje się, że ta działalność przynosi Kremlowi setki miliardów dolarów dochodów z ropy, które są kluczowe dla finansowania wojny.
Jednak ta nieuregulowana działalność niesie za sobą poważne zagrożenia. Tankowce z "floty cieni" są często stare, w złym stanie technicznym i nie posiadają odpowiedniego ubezpieczenia. To budzi poważne obawy o potencjalne katastrofy ekologiczne.
Wiele z tych jednostek korzysta z portów na rosyjskim wybrzeżu Bałtyku, co szczególnie niepokoi państwa nadbałtyckie, w tym Polskę. W maju polskie wojsko musiało interweniować, gdy tankowiec rosyjskiej floty cieni został zauważony podczas podejrzanych manewrów w pobliżu kabla łączącego Polskę ze Szwecją.
To wydarzenie podkreśla, jak realne jest zagrożenie nie tylko ekonomiczne, ale i środowiskowe, a także dla infrastruktury krytycznej, wynikające z działań rosyjskiej "floty cieni".
