Tomasz Wiśniewski na tle fotowoltaiki.
Rozmawiamy o problemach i wyzwaniach dla fotowoltaiki w Polsce. Fot. Tomasz Wiśniewski

– Powstają nadwyżki energii, której nie ma gdzie zagospodarować i nie mamy możliwości jej magazynowania. Ten rok to jest prawdziwy dramat – mówi Tomasz Wiśniewski, ekspert od inwestycji w odnawialne źródła energii. Rozmawiamy z nim o stanie polskiej sieci energetycznej i pladze wyłączania paneli fotowoltaicznych.

REKLAMA

W lutym tego roku wyłączono panele fotowoltaiczne. W maju przez 24 dni ograniczono produkcję prądu przez OZE. Polskie Sieci Elektroenergetyczne muszą czasowo wyłączać część z tych instalacji. Jak podaje "Rzeczpospolita", to o 36 proc. więcej niż rok temu. Niektórzy wątpią, czy ta inwestycja dalej się opłaca.

O to dlaczego tak się dzieje i jaki jest stan energetyki w Polsce, pytamy Tomasza Wiśniewskiego, prezesa Pracowni Finansowej.

***

Sebastian Luc-Lepianka: Posiadacze instalacji fotowoltaicznych skarżą się na problemy w ich funkcjonowaniu. Skąd się biorą?

Tomasz Wiśniewski, prezes Pracowni Finansowej: Kiedy wszystkie farmy słoneczne, które są zwrócone na południe, produkują energię, to występują nadwyżki w sieci. Z przyczyn technicznych w Polsce nie możemy wyłączyć elektrowni węglowych, bo za każdym razem ryzykujemy awarię. Tymczasem, najczęściej nie możemy płynnie zmniejszać ich mocy, kiedy nie jest aż tak potrzebna.

Powstają więc nadwyżki energii, której nie ma gdzie zagospodarować i nie mamy możliwości jej magazynowania. Ten rok to jest prawdziwy dramat.

Czemu akurat fotowoltaika stanowi problem?

W OZE mamy odwrócone proporcje fotowoltaiki do wiatru, 11 GW wiatraków i 21 GW elektrowni słonecznych. Wiatraki były przez dziewięć długich lat zablokowane, a fotowoltaika rozwijała się dynamicznie z różnych powodów.

Czyli instalacja magazynów nie nadąża za fotowoltaiką?

Przespaliśmy w ogóle temat magazynowania energii. Mimo że wydano już warunki przyłączenia na aż 27 GW magazynów, prawie żadne nie powstały. A już 10 proc. tej mocy rozwiązałoby problem wyłączeń fotowoltaiki.

Jak? Usłyszałem od fachowca opinię, że magazyny energii wcale nie pomogą przy większym kryzysie.

Magazynowanie i uzupełnianie miksu mocy. Gdyby nie wiało i nie świeciło, braki uzupełnione byłby z magazynów czy innych źródeł energii, jak biogazownie. Mamy ich około 100, a w Niemczech to jest już 10 tys.

Zasilanie awaryjne nie jest głównym przeznaczeniem magazynu energii. Mają często funkcję UPS’a. Polega ona na tym, że ustawia się maksymalny procent rozładowania baterii, np. na poziomie 20-40 proc. (co jednocześnie przedłuża jej żywotność, ale zmniejsza potencjalne zyski z pracy magazynu), aby móc korzystać z tej energii w razie awarii zasilania.

Czytaj także:

Czyli ta energia teraz się marnuje?

Tak. Wiemy, co trzeba zrobić, aby to naprawić, ale to wszystko w energetyce trwa dekady. Już dzisiaj nie da się dostać dofinansowania na domową fotowoltaikę bez magazynu energii, więc to idzie w dobrym kierunku, ale wszystko porusza się bardzo wolno.

A jak stratni są posiadacze takich instalacji?

Domowa fotowoltaika wyłącza się sama. Falowniki są ustawiane na 253 VC i jak wszyscy sąsiedzi produkują energię, a nikt jej nie zużywa bo np. są w pracy, no to bezpiecznik ją wyłącza i nie przynosi korzyści. M.in. dlatego w 2022 roku został zmieniony system prosumencki i nakierowany na zwiększenie autokonsumpcji. Po to, by zachęcać użytkowników instalacji fotowoltaicznych do tego, żeby jak najwięcej sami zużywali.

Samochody elektryczne również potrafią pełnić funkcję stabilizatora sieci, one mają baterie większe nawet dziesięciokrotnie od domowego magazynu energii.

Samochody elektryczne mogłyby pomóc polskiej energetyce?

To już się dzieje za granicą. W Polsce póki co, dzięki taryfom dynamicznym, świadomi użytkownicy aut elektrycznych ładują je w godzinach darmowych, lub nawet ujemnych cen energii. Zmniejszają w ten sposób swoje rachunki a jednocześnie pomagają stabilizować sieć.

Można obliczyć, ile tracimy na niewykorzystanych nadwyżkach?

Jeśli chodzi o straty właścicieli farm PV, to są to wyłączenia za odszkodowaniem dla właściciela. Tylko żeby dostać to odszkodowanie, trzeba złożyć wniosek i wypełnić mnóstwo papierów. I czekać.

Te odszkodowania są niewielkie ze względu na to, że wtedy, kiedy mamy nadwyżkę energii, to jest ona na ogół tania. Dlatego to jest niewielkie pocieszenie.

A jak wpływają na to taryfy dynamiczne? Niektórym zdarza się zarabiać na produkcji energii.

To trzeci element zachęcający do zużywania nadmiaru energii. Taryfy dynamiczne zaliczyły na początku falstart, były bardzo niekorzystne, ale z biegiem czasu pojawiły się bardziej przemyślane przeliczniki. Myślę, że będzie to szło w takim kierunku, że docelowe ceny będą atrakcyjne dla odbiorcy. I częściej będziemy wykorzystywać okresy niskich, czy ujemnych cen.

Jak ktoś potrafi, to może na tym nieźle ugrać, sprzedając energię wtedy, kiedy jest droga, a magazynując, kiedy jest tania.

Czytaj także:

Jak dużo taki przydomowy magazyn może zgromadzić energii?

To są najczęściej magazyny o pojemności 10 kWh i dlatego powiedziałem, że w samochodzie elektrycznym bateria jest 10 razy większa. Ma pojemność rzędu 70, 80, a nawet 112 kWh w niektórych modelach z wyższej półki. Także w skali pojedynczego gospodarstwa domowego to może nie robi wrażenia, ale już za parę lat po naszych drogach będą jeździć miliony samochodów elektrycznych. Biorąc pod uwagę, że przez 95 proc. czasu taki samochód stoi nieużywany w garażu, to mamy duży potencjał do wykorzystania.

Efekt skali tych milionów małych baterii zrobi różnicę dla naszej sieci energetycznej.

Jedna z propozycji zespołu Rafała Brzoski to podniesienie limitu instalacji bez koncesji ze 150 kWh do 500… Jakie to będzie miało skutki?

Paradoksalnie może w dzisiejszej sytuacji jeszcze pogłębić omawiany problem. Docelowo to oczywiście oceniam pozytywnie, potrzebujemy więcej farm fotowoltaicznych i wiemy, że magazyny energii w końcu powstaną. Rzeczywiście mówimy o przeregulowaniu i tonie dokumentów do zgromadzenia, aby wybudować farmę słoneczną.

Natomiast w krótkim okresie, zanim te magazyny nie powstaną, to może spowodować pogłębienie problemu z siecią.

Czytaj także:

Jak ją więc ustabilizować?

Powstaje podmiot, który będzie stabilizował całą sieć w Polsce. Będzie robił to, co właściwie powinno być robione od dawna. Każde duże OZE ma tzw. telemechanikę, czyli urządzenia, które pozwalają zakładowi energetycznemu sterować mocą turbiny, a nie tylko wyłączać ją zdalnie, kiedy jest nadwyżka.

Ta zaawansowana telemechanika ma dać możliwość zmniejszania mocy danej farmy. Czyli one nie byłyby całkowicie wyłączane, tylko ta regulacja byłaby płynna i zakład energetyczny mógłby zdalnie sterować przepływem.

Jak to się reguluje w Polsce? Na wypadek np. przeciążenia.

Pamiętajmy, że w Polsce jest priorytet OZE w sieci, plus jeszcze system merit order. Czyli jeżeli mamy nadwyżkę, najpierw wyłącza się elektrownie gazowe, jeśli w ogóle pracują, potem wszystkie inne, które można wyłączyć. Następnie jeśli można, to oczywiście się magazynuje te energie, ładuje się ESP, czyli elektrownie szczytowo-pompowe, potem próbuje się sprzedać tę energię za granicę… A jeżeli wszystko zawiedzie, to dopiero jest wyłączenie OZE.

Dlaczego tak? Co z węglem?

OZE jest najtańszym źródłem energii. W pierwszej kolejności odłączane powinny być te najdroższe, czyli w Polsce jest to oczywiście węgiel. Ale z przyczyn technicznych elektrowni węglowych się nie wyłącza. Oprócz kosztów ich funkcjonowania jeszcze płacimy ETS, czyli opłaty za emisję dwutlenku węgla.

Nadprodukcja energii z paneli słonecznych jest jedną z poszlak przyczyn niedawnego blackoutu w Hiszpanii i Portugalii. Powinniśmy obawiać się blackoutu w kraju?

Sytuacja Hiszpanii jest unikalna w skali Europy, a z pewnością zupełnie inna niż Polski. Przede wszystkim odnawialne źródła energii same w sobie nie mogą spowodować blackoutu, jeśli są prawidłowo zainstalowane. Stawianie znaku równości między OZE a zwiększonym ryzykiem takiej sytuacji, to demagogia.

Hiszpania i Portugalia tworzą wspólny rynek energii – MIBEL. Cały system, przy zapotrzebowaniu na poziomie 34–43 GW, może importować tylko 3,5 GW, czyli 8–10 proc. potrzebnej energii.

Polska może sprowadzić aż 6 GW przy zapotrzebowaniu 20–26 GW, co odpowiada 23–30 proc. krajowego zużycia. Import energii to techniczna możliwość sprowadzenia prądu zza granicy w sytuacjach kryzysowych – i w tym zakresie Polska ma znaczną przewagę nad Półwyspem Iberyjskim.

Czytaj także:

Kiedy ten problem z wyłączeniem fotowoltaiki zniknie?

Najprościej jest odpowiedzieć, że wtedy, kiedy przynajmniej 10 proc. magazynów energii, na które już wydano warunki przyłączenia, powstanie. Nie jestem w stanie przewidzieć, jak długo będą trwały te wszystkie procedury po stronie energetyki, za to jako optymista uważam, że w tym roku zobaczymy pierwsze 5 proc., jak nie więcej. Duża część z nich, to będą magazyny energii, które będą własnością spółek państwowych energetycznych, więc oni sami dla siebie to robią. Przez co mogą powstać szybciej, niż komercyjne rozwiązania.

Jakbym zainstalował sobie teraz panele, to będą mi przeszkadzać te u sąsiada?

Tak jak wspomniałem, instalacje prosumenckie wyłączają się gdy napięcie w sieci jest zbyt wysokie, zatem można powiedzieć że panele sąsiada przeszkadzają wówczas naszym. Jeśli, jednak chodzi o samą instalację, to nie ma ograniczeń. Między innymi dlatego fotowoltaika tak się rozwinęła, bez protestów, jakie występowały w przypadku wiatraków, gdzie wciąż królują pewne zabobony. Zakład energetyczny nie może nam odmówić zainstalowania takiej instalacji fotowoltaicznej.

Takie ograniczenie dotyczy głównie farm, które są nastawione na produkcję i zarabianie na wytwarzaniu energii, a nie na oszczędności w naszym gospodarstwie domowym.

Jakie są te ograniczenia?

Każdy kolejny rok to nowy rekord odmów wydania warunków przyłączenia dla farm fotowoltaicznych, a zapotrzebowanie jest duże. W 2023 roku wydano 7,4 tys. odmów na łącznie 83 GW. W 2024 odmów było już 7,7 tys. Nawet Enea została zgłoszona do UOKiK, za to że trzyma moc dla "przyjaciół króliczka". Po prostu zgody nie są wydawane i problem jest potężny.

A co z modernizacją sieci i zwiększeniem przepustowości?

Sieć w Polsce jest nieprzystosowana do rozproszonej energetyki, tylko do dużych elektrowni, które transportują przez pół kraju.

Na zmianę tego stanu rzeczy są przeznaczone ogromne środki z KPO. Brak tej modernizacji blokuje nie tylko powstawanie nowych źródeł OZE, ale właśnie również magazynów energii. Bez nich nikt nie chce inwestować w farmy, które będą wyłączane co drugi dzień. W Polsce wszystko rozbija się o przyłącza, to jest dobro rzadkie.

Czytaj także:

Dlatego jak zamyka się elektrownię węglową, to w jej miejsce już planowane są nowe instalacje. Stąd w Bełchatowie ma być lokalizacja atomu. To determinuje wszystko.

Współczesna sieć energetyczna powinna być rozproszona na dużo mniejszych podsieci. Oddzielnym wątkiem są spółdzielnie, które chcą się od niej odłączać i korzystać z zamkniętego obiegu na własne potrzeby. Jeżeli nie pobieramy energii z sieci, ani jej do niej nie wpuszczamy, to nie płacimy opłat przesyłowych, więc dla wszystkich uczestników przedsięwzięcia są korzyści.

To jak będzie wyglądać energetyka Polski w przyszłości?

Będzie dostosowana do wielu źródeł oraz będą magistrale energetyczne, ale w nowej technologii – stałoprądowej. Pozwalają one przesyłać energię na setki i tysiące kilometrów, aby wykorzystywać różnice w pogodzie – nadmiar leci wtedy np. z farmy słonecznej do miejsca, gdzie słońce akurat nie świeci. I to też zmniejsza zapotrzebowanie na magazyny energii.

Moglibyśmy taką energię przesyłać nawet za ocean, pomiędzy strefami czasowymi. Był już taki pomysł łącza między Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi.

Czytaj także: