
Nowe dane pokazują, jak wiele stanowisk jest zagrożonych przez rozwój sztucznej inteligencji. Na celowniku są głównie pracownicy umysłowi. Większość ich obowiązków może wkrótce przejąć algorytm.
"Co jest do cholery?!" – pisała użytkowniczka LinkedIn, z zawodu Project Manager, w usuniętym już poście. "Czy nikt już nie potrzebuje osób, które mówią w 4 językach, mają MBA, certyfikaty, i lata doświadczenia w zarządzaniu projektami? Czy AI zastąpiło wszystkie stanowiska językowe?"
Nie tylko ona zadaje te pytania. Zjawisko, o którym mówi, doczekało się nawet własnej nazwy (ukutej przez Axios i podłapanej przez New York Times i CNN). To tzw. rzeź białych kołnierzyków (white-collar bloodbath).
Najnowsze narzędzia AI już teraz drastycznie wpływają na rynek pracy. A ich ofiarą coraz częściej padają pracownicy i pracownice na wyższych szczeblach kariery.
Kto pierwszy straci pracę przez AI?
Według Daria Amodei – dyrektora generalnego firmy Anthropic – jednego z największych producentów AI na świecie, połowa stanowisk młodszych specjalistów z tzw. białych kołnierzyków może zniknąć na przestrzeni następnych kilku lat.
"White collar jobs" to określenie na pracę biurową lub umysłową, zazwyczaj wykonywaną w sektorach takich jak finanse, administracja, prawo czy technologia. Osoby zatrudnione w takich zawodach często pracują przy komputerze, mają wyższe wykształcenie i otrzymują pensję w formie stałego wynagrodzenia, a nie stawki godzinowej.
Według Amodei to te stanowiska będą najczęściej automatyzowane przez sztuczną inteligencję.
To paradoksalne, zważywszy na dotychczasowe wyobrażenie udanej ścieżki kariery, według którego dobre wykształcenie miało zapewnić nam pracę na wysokim stanowisku, z dobrą płacą. A automatyzacja miała zagrażać w pierwszej kolejności pracownikom fabryk.
Ten model rozpada się na naszych oczach.
"Dziś chyba pozostaje mi jedynie zamiatać ulicę swoimi latami zbieranymi dyplomami i certyfikatami, przynajmniej na coś się przydadzą" – dodaje Project Managerka w usuniętym wpisie na LinkedIn.
Zwolnienia za Oceanem i w Polsce. AI już przejmuje obowiązki ludzi
Już teraz widzimy pierwsze przejawy automatyzacji miejsc pracy z użyciem generatywnej sztucznej inteligencji.
Największe amerykańskie firmy technologiczne prowadzą szeroko zakrojone zwolnienia. Microsoft pożegnał się z 6 tys. pracownic i pracowników (co stanowi 3 proc. firmy). Walmart zwolnił za to 1,5 tys. swojego zespołu biurowego. Podobne decyzje są podejmowane również w Polsce.
Według raportu "Generatywna sztuczna inteligencja a polski rynek pracy", który powstał w ramach współpracy NASK i International Labour Organisation (ILO) AI może częściowo przejąć obowiązki na ponad 5 milionach stanowisk, czyli około 30 proc. wszystkich etatów. Największe ryzyko automatyzacji dotyczy około 800 tysięcy osób (4,9 proc. zatrudnionych).
Najbardziej narażeni na wpływ generatywnej AI są pracownicy biurowi — aż 71,6 proc. z nich wykonuje zadania, które mogą zostać zautomatyzowane, a niemal połowa (47,2 proc.) znajduje się w grupie o najwyższym ryzyku przejęcia obowiązków przez sztuczną inteligencję.
Czy AI to tylko narzędzie?
Są jednak również optymiści.
"Nie stracisz pracy na rzecz AI, tylko raczej osoby, która korzysta z AI" – mówił dyrektor generalny Nvidii, Jensen Huang.
Podobne przemyślenia ma Filip Konopczyński, dyrektor Biura i Analiz w NASK, odpowiedzialnego za wspomniany raport o rynku pracy w Polsce.
"Wykorzystanie GenAI w pracy zależy tylko od nas. Jej możliwości są ogromne, ale pamiętajmy, że to wciąż tylko narzędzie. Nie będzie w stanie całkowicie zastąpić ludzi".
Oczywiście można wierzyć w obietnice zwiększonej produktywności pracowników. Według niej, tak jak komputer jest "rowerem dla umysłu", sztuczna inteligencja mogłaby być dla niego rakietą, stale poszerzającą nasz potencjał.
Jednak dane pokazują coś wprost przeciwnego.
Już teraz obserwujemy, jak negatywny wpływ ma korzystanie z AI na nasz mózg oraz jak jej potencjał wykorzystują pracodawcy. Jeśli te tendencje się utrzymają, wizja przyszłości maluje się w mrocznych barwach.
Przecież – odnosząc się do słów dyrektora generalnego Nvidii – co za różnica, czy stracę pracę na rzecz AI, czy stracę pracę ze względu na redukcję stanowisk w wyniku zwiększenia produktywności pracowników korzystających z AI?
Tak czy siak, ląduję na bruku.
Oczywiście ten pociąg ruszył już ze stacji. Nie zmienia to faktu, że nie możemy zostawiać przyszłości rynku pracy jedynie w rękach producentów AI.
"Nie można po prostu stanąć przed pociągiem i go zatrzymać" – mówił w rozmowie z Axios Dario Amodei, dyrektor generalny Anthropic. "Jedynym sposobem jest sterowanie pociągiem – obrócenie go o 10 stopni w innym kierunku niż ten, w którym jechał. To da się zrobić. Ale musimy to zrobić teraz".
Zobacz także
