
W USA 51-latek został niesłusznie aresztowany po tym, jak system rozpoznawania twarzy błędnie powiązał go z poważnym przestępstwem. Sztuczna inteligencja okazała się zawodna, a odpowiedzialność za pomyłkę przerzucano między służbami. Sprawa trafiła do sądu.
W USA doszło do kolejnej pomyłki spowodowanej przez technologię rozpoznawania twarzy. Policja na podstawie błędnych danych aresztowała Roberta Dillona i oskarżyła go o poważne przestępstwo, którego nie popełnił.
Zatrzymanie Roberta Dillona
W sierpniu 2024 roku policja w stanie Floryda zatrzymała 51-letniego Roberta Dillona pod zarzutem próby "zwabienia" dziecka. Do zatrzymania doszło dziewięć miesięcy po rzekomym zdarzeniu, które miało mieć miejsce w Jacksonville Beach — oddalonym o ponad 400 kilometrów od miejsca zamieszkania Dillona.
Jak się okazało, powodem interwencji był wynik działania systemu rozpoznawania twarzy, który uznał, że Dillon w 93 proc. pasuje do osoby widocznej na nagraniu z monitoringu. To wystarczyło, by jego zdjęcie pokazano dwóm świadkom — oboje wskazali go jako podejrzanego. Chwilę później Dillon został wyprowadzony z domu w kajdankach.
Wideo z kamer policyjnych, opublikowane przez lokalne media Action News Jax, pokazuje, jak zaskoczeni są Dillon i jego żona. Na nagraniu mężczyzna tłumaczy, że od dwóch lat nie opuścił Fort Myers, położonego na południu Florydy.
Tymczasem domniemana zbrodnia miała miejsce po drugiej stronie stanu.
Technologia, która nie daje podstaw do aresztowania
Przypadek Roberta Dillona to nie pierwszy przykład na to, jak zawodne mogą być narzędzia oparte na sztucznej inteligencji w rękach organów ścigania. Eksperci od lat ostrzegają przed pochopnym poleganiem na algorytmach, które analizują dane z kamer, rejestrów pojazdów czy mediów społecznościowych.
Jak podkreślają prawnicy, nawet jeśli AI zidentyfikuje właściwą osobę – co wciąż jest wątpliwe – nie może ona sama z siebie być uznana za dowód wystarczający do zatrzymania. Tymczasem policja traktuje ją jak narzędzie skracające śledztwo – często z pominięciem należytej procedury.
Robert Dillon dołącza do rosnącej grupy Amerykanów niesłusznie zatrzymanych przez policję na podstawie wskazań algorytmów. Te błędy mogą kosztować ludzi zdrowie psychiczne, reputację, a nawet pracę. Dillon domaga się teraz odszkodowania, a jeśli jego pozew zakończy się sukcesem, rachunek za błąd technologii zapłacą podatnicy.
Zobacz także
