Koncert Fantastic Reality.
Tłumy przybyły na koncert VTuberek, czyli cyfrowych awatarów sterowanych przez ludzi. Fot. Kou Mariya/X/zrzut ekranu.

W amerykańskim mieście Vermont odbył się minifestiwal, na którym na scenie przez swoje wirtualne awatary wystąpiło osiem VTuberek. Wydarzenie łączyło kulturę internetową z muzyką na żywo.

REKLAMA

Festiwal Fantastic Reality odbył się w Vermont Theater – przez trzy godziny trwało show z udziałem ośmiu wirtualnych awatarów na gigantycznym telebimie, a także dwóch prawdziwych DJ i trzech muzyków z instrumentami.

VTuberki zorganizowały koncert

Chociaż mogli oglądać je na Twitch.tv czy YouTube, fani palili się do wydania nawet 180 dolarów za karnet VIP, aby zobaczyć "na żywo" swoje idolki. Czyli na dużo większym ekranie, w tłumie innych zakręconych na tym punkcie osób.

Artystki, które wystąpiły w Vermont są VTuberkami. W sieci pokazują się jako cyfrowe awatary (często w formie postaci z anime), każda ma swoją osobowość, a nawet rozbudowane tło fabularne. Jak Kou Mariya, odgrywającą wiekową wampirzycę. Przy czym nie jest to tylko zabawa i udawanie, to są ważne elementy ich marki i tożsamości artysty. Można rzecz: fundamentalny składnik produktu.

A za tym wszystkim stoi człowiek. A czasem całe agencje takich gwiazd, jak Hololive.

Świat VTubingu może wydać się kuriozalny z zewnątrz, ale fani oraz artyści traktują go poważnie. VTuberzy robią kolaże z innymi artystami (cyfrowe awatary wyświetlane w teledyskach z żywymi muzykami), mają sprzedawane akcesoria. Ten koncert jest kolejnym elementem, który udowadnia potencjał rynkowy VTuberów.

Fenomen VTuberów

Zjawisko wcale nie bardziej odklejone niż u innych gwiazd świata muzyki. Wystarczy wspomnieć Daft Punk z ich hełmami, animowane postacie Gorillaz, czy szwedzki DJ Salvatore Ganacci z jego absurdalnym humorem. W swojej muzycznej personie wystąpił nawet w grze Fatal Fury: City of Wolves jako grywalna postać... i wydarzenie zawarł w swoich utworach. Jeśli zaś chcemy obejrzeć podobny fenomen, warto spojrzeć na postacie vocaloidów, z najbardziej znaną Hatsune Miku na czele.

Mechanizm więc znany, ale przeniesiony do sieci i zmiksowany z internetową kulturą, a do tego nie zawsze związany z muzyką. VTuberzy to przede wszystkim streaming i te postacie zobaczymy grające w gry, komentujące seriale czy towarzyszące sesjom rysowniczym artysty.

Niektórzy pokazują swoje prawdziwe twarze, czy nawet dzielą się całym tłem tworzenia awatarów (te w ogóle można zamówić u specjalistów), techniki motion capture, która odtwarza ich ruchy, czy detalami z życia prywatnego. Inni nie wychodzą poza wykreowana przez twórcę postać.

Przekrój jest ogromny.

Awatary AI

Podstawowym elementem jest człowiek, ale na rynku jest konkurencja. Na scenie muzycznej wśród nieistniejących piosenkarek dalej króluje Hatsune Miku, ale awatary sterowane AI podbijają również zwykły streaming.

Na INNPoland opisywaliśmy przypadek Bloo, twórcy internetowego, który zaprzągł sztuczną inteligencję do pracy streamera. Nie kryje się z tym i zarabia miliony z reklam.

Dziennikarz z "The Wired" rozmawiał z Kou Mariyą. VTuberzy są pewni swojej niszy, ponieważ ich zdaniem kontakt z fanami jest naturalną częścią tego medium. VTuberzy nie patrzą przychylnie na korzystanie z AI do tworzenia awatarów. Artystka mocno walczyła, aby w ich koncercie nie wykorzystywano sztucznej inteligencji w żaden sposób.

"Dużo osób robiących nam fanarty i oglądających nas są ludźmi. Myślę, że powinniśmy jak najbardziej się starać, aby byli pewni, że mają tu swoje miejsce" – powiedziała w rozmowie z The Wired.

Źródło: The Wired.