Afera KPO czy tylko awantura? "Zapalamy się, bo ktoś kupił jacuzzi?"
Afera KPO Fot . Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl, Canva, INNPoland

W mediach wrze. Jachty, jacuzzi i PlayStation kupowane za unijne dotacje z KPO. – Przecież polska gospodarka nigdy w całej swojej historii nie dostała takich pieniędzy jak z KPO. Nigdy. Dlatego trzeba podchodzić do tych pieniędzy z dużo większym szacunkiem i rozsądkiem, a nie zapalać się, bo ktoś kupił sobie jacuzzi – mówi Aleksandra Ptak-Iglewska, dziennikarka ekonomiczna "Rzeczpospolitej".

REKLAMA

Od kilku dni polski internet żyje jednym – unijnymi dotacjami z Krajowego Planu Odbudowy, które miały wspierać branżę HoReCa (hotele, restauracje, catering). W medialnych nagłówkach stały się jednak symbolem "funduszowego cwaniactwa", a w sieci krążą doniesienia o jachtach i jacuzzi kupionych za pieniądze z KPO. Politycy przerzucają się oskarżeniami, a wśród użytkowników X i Facebooka mnożą się sensacyjne liczby.

O narracje wokół afery KPO pytamy Aleksandrę Ptak-Iglewską, dziennikarkę ekonomiczną "Rzeczpospolitej".

* * *

Marta Zinkiewicz: To jest afera o KPO, czy jej nie ma?

Aleksandra Ptak-Iglewska: Nazwałabym to bardziej awanturą, bo afera medialna jest na pewno. Ale czy gospodarcza? To wykaże śledztwo, które właśnie wszczął rząd i które – mam nadzieję – szybko przyniesie wyniki. W mediach już wybuchło. Od piątku mamy setki publikacji, a co za tym idzie wiele fake newsów, nadinterpretacji danych.

To znaczy?

Na przykład ta historia z bitcoinem. Internetowy kantor kryptowalut chwalił się, że dostał 900 tys. zł dofinansowania w bitcoinach i ethereum na rozszerzenie działalności. Sprawdziłam i to nieprawda. Nawet kwota dofinansowania się nie zgadza, bo to maksymalnie 560 tys. zł.

Można znaleźć wiele wpisów na X, gdzie autorzy twierdzą, że to "1,2 mld zł oszustw". To nieprawda. I to bardzo krzywdzące dla setek firm, które złożyły prawidłowe wnioski i uczciwie rozbudowały biznes. 

A tych uczciwych było więcej?

Dużo więcej. Wystarczy spojrzeć na skalę. Cały budżet KPO to 260 mld zł, a my podważamy sens, uczciwość i wszystkie zalety programu ze względu na projekty warte kilkadziesiąt czy kilkaset tys. zł. Co nie zmienia faktu, że dotacje powinny być wyjaśnione, a osoby, które je przepuściły usunięte. 

Warto zaznaczyć, że dofinansowanie, o którym dziś rozmawiamy to 0,6 proc. całego budżetu KPO.

Dlatego to zwyczajne błędy, które zawsze się zdarzają, a w projektach o tak dużej skali finansowania wręcz muszą się pojawić. To czysta statystyka. Projekt nie jest też idealny, bo w tej awanturze widać jak w soczewce wszystkie błędy, które są związane z funduszami unijnymi. 

Co to za błędy?

Po pierwsze, pieniądze trafiły do Polski za późno i nie jest to wina PO. To PiS najpierw doprowadził do blokady funduszy z KPO, a później Donald Tusk sam wskazywał, że to również PiS rozpisywał projekt dla HoReCi (hotele, restauracje, catering) i to po nim obecny rząd odziedziczył ten program.

KPO było przecież wielkim argumentem koalicji w trakcie kampanii wyborczej. Rząd miał doprowadzić do odblokowania tych pieniędzy i rzeczywiście to zrobił. 

Jako że te pieniądze były o dwa lata spóźnione, to potem pojawiła się ogromna presja czasowa, żeby je wydać. Zostały więc poluzowane kryteria, a to spory błąd. Zmienił się m.in. zapis dotyczący skali strat firm. Te mogły wynieść już nie 30 a 20 proc. przychodów.

Kolejna zmiana to, że branża HoReCa nie musiała być główną działalnością firmy, a jedynie poboczną. I to sprawiło, że salon kosmetyczny, czy też firmy wydawnicze mogły wnioskować o dofinansowanie, jeśli miały w PKD wpisane też kody HoReCa.

Gdyby nie luzowanie kryteriów, nie mielibyśmy dziś takiej sytuacji?

To też nie tak. W programie od początku brakowało większego nacisku na innowacje, wartościowe rozwiązania, które popychałyby gospodarkę do przodu.

W mediach najwięcej mówi się o jachtach, jacuzzi… Ludzie są źli.

Jest bardzo duże oburzenie na wspomniane jachty i jacuzzi. Na pierwszy rzut oka to bardzo kontrowersyjne, ale z drugiej strony przecież mówimy o branży czasu wolnego – hotele, restauracje.

Jestem w stanie wyobrazić sobie hotel, który dokupuje jacht i rozszerza w ten sposób profil działalności. Ale bywały sytuacje, gdy wydawnictwo zakupiło PlayStation do strefy relaksu dla swoich pracowników. 

logo

W internecie pełno dziś starych screenshotów z grup facebookowych. Ludzie już rok temu wstawiali oferty sprzedaży i kupna firm z branży HoReCa "dostosowanych pod dotacje", a to też wzbudza podejrzenia. 

Odniosła się do tego minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ale mam co do tego mieszane uczucia. Ona wspomina, że KPO to przecież wsparcie dla biznesów, a nie dla samego właściciela i tu pełna zgoda. Dla lokalnej gospodarki nie ma to znaczenia, czy właścicielem hotelu jest pan Kowalski, czy pan Nowak.

Ważne, żeby zatrudniał ludzi i inwestował na miejscu. Na normalnym rynku taką firmę można sprzedać i fundusze nie mogą pod tym względem zakłócać obrotu gospodarczego.

Ale pojawiają się również głosy, że część z nich to były tzw. firmy krzaki, które nie zarabiały, a istniały tylko na papierze po to, żeby umożliwić odbiór dofinansowania. A to już stawia pod znakiem zapytania sens wspierania takich firm. Minister Szyszko określił to mianem funduszowego cwaniactwa i takie przykłady na pewno się znajdą. 

Teraz przez to "funduszowe cwaniactwo" rząd ma duży problem wizerunkowy.

Tak, rząd powinien rozbroić tę bombę już dawno. 1 sierpnia została po cichu odwołana szefowa Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Właśnie ze względu na nieprawidłowości. Gdyby rząd zakomunikował to sam od razu, miałby dużo łatwiejsze zadanie pod względem narracyjnym. Przejąłby tę opowieść, mógłby skierować uwagę na to, że projekt powstał za czasów PiSu. Dziś ma dużo większy problem z tym, jak bronić i siebie i całego KPO.

Warto KPO bronić?

Zdecydowanie. Przecież polska gospodarka nigdy w całej swojej historii nie dostała takich pieniędzy jak z KPO. Nigdy. Europa Zachodnia po II wojnie światowej miała plan Marshalla, ale Polska z niego zrezygnowała ze względu na bycie w strefie wpływu ZSRR.

Dlatego trzeba podchodzić do tych pieniędzy z dużo większym szacunkiem i rozsądkiem, a nie zapalać się, bo ktoś kupił sobie jacuzzi. To są błędy do wyjaśnienia. Ale nie zgadzam się na argumenty, że rozdajemy firmom, a brakuje na szpitale, bo do służby zdrowia z KPO trafiło 18 mld zł, do samych szpitali 9 mld, na onkologię 5. A my się kłócimy o 1,2 mld dla HoReCa.