
Nowe słuchawki Apple AirPods z funkcją natychmiastowego tłumaczenia języków obcych to przełom, o którym ludzkość marzyła od pokoleń. Technologia ta, znana dotąd z filmów science fiction, staje się rzeczywistością. Jednak w erze coraz doskonalszych tłumaczy i masowego wymierania języków, warto zastanowić się, co tak naprawdę tracimy, znosząc barierę językową.
Apple zaprezentował niedawno technologię, o której ludzkość marzyła od pokoleń. Od lat pojawiała się pod różnymi postaciami w tekstach sci-fi, a stworzyć ją próbowali najważniejsi przedstawiciele branży technologicznej.
Najnowsze słuchawki Air Pods pozwalają na natychmiastowe tłumaczenie języków obcych – już w czasie rozmowy.
To kolejny przykład tego, jak nowe technologie wypierają umiejętność posługiwania się innymi językami niż nasz ojczysty. Te przełomy zachodzą natomiast w momencie, kiedy stoimy w obliczu masowego wymierania języków.
Niektórzy – w tym z pewnością kilku wysokiej rangi pracowników Apple – argumentowałoby pewnie, że nowa technologia nas do siebie zbliży. Pozwoli przełamać barierę językową i zwyczajnie zwiększy komfort obcowania z przedstawicielami innego państwa czy kultury. Jednak wraz z komfortem, który zyskujemy, tracimy coś niezwykle cennego.
Od Ryby Babel po Google Translate. Tłumaczenie wczoraj i dziś
Najważniejszy tekst kultury, w którym pojawia się temat bariery językowej, to oczywiście Biblia. W niej opisana jest słynna historia ludzkiej pychy i wielkiej wieży, która miała sięgnąć nieba. "Pójdźmy, zejdźmy i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego. I rozproszył ich Pan stamtąd po całej ziemi, i zaniechali budowy miasta" – czytamy w Księdze Rodzaju.
Ta opowieść dwa tysiące lat później zainspirowała innego twórcę – autora komedii sci-fi, Douglasa Adamsa. W jego kultowej powieści Autostopem przez galaktykę problemem komunikacji międzygatunkowej zajmuje się Ryba Babel – małe, żółte stworzenie, które "prawdopodobnie jest najdziwniejszą rzeczą we Wszechświecie". Wystarczy włożyć ją sobie do ucha, a będzie ona "żywić się energią fal mózgowych, które odbiera z otoczenia" i natychmiastowo przekładać każdy język na język ojczysty nosiciela.
Jeszcze słynniejszym przykładem jest Star Trek i Uniwersalny Tłumacz, bez którego niemożliwe byłoby porozumiewanie się z niezliczonymi gatunkami obcych. Urządzenie potrafi tłumaczyć praktycznie każdy język, nawet nieznane wcześniej dialekty i stanowi fundament świata przedstawionego serii.
Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie wspomniał o C3PO – słynny robot z serii Star Wars potrafił przecież tłumaczyć "ponad sześć milionów form komunikacji".
Wszystkie te teksty kultury stały się inspiracją dla twórców technologii. Ta stopniowo ułatwia nam tłumaczenie języków obcych. Najważniejszym graczem jest tutaj oczywiście Google. Ich słynny tłumacz został zaprezentowany w 2006 roku, a w 2021 przekroczył symboliczną granicę miliarda użytkowników.
Po drodze widzieliśmy wiele przełomów w technologii tłumaczeń, ze szczególnym uwzględnieniem wykorzystywania sztucznej inteligencji. Jednak jedne z największych przełomów nastąpiły w tym miesiącu.
Po pierwsze wspomniane już Air Podsy, które "dzięki Apple Intelligence" (cokolwiek by to znaczyło) pozwalają na tłumaczenie w czasie rzeczywistym. Gdy ktoś do nas mówi, od razu dostajemy w słuchawkach tłumaczenie na nasz język. Gdy my mówimy, tłumaczenie na język obcy wyświetla się na naszym iPhonie.
W środę, dzień po konferencji Apple, YouTube ogłosił, że rozszerza swój projekt tłumaczenia audio na całość serwisu. Stopniowo każdy użytkownik będzie mógł oglądać wideo z dubbingiem w swoim ojczystym języku.
A pod koniec sierpnia Meta – właściciel m.in. Facebooka i Instagrama – zapowiedziało, że użytkownicy ich flagowych platform również będą mogli korzystać z automatycznych tłumaczeń ich wideo. Na razie jedynie między hiszpańskim i angielskim, ale przecież wiadomo, że wydłużenie tej listy o kolejne języki to tylko kwestia czasu.
"Granice mojego języka są granicami mojego świata"
Te słynne słowa wypowiedziane przez Ludwiga Wittgensteina – filozofa austriackiego pochodzenia, nie są jedynie metaforą. Język do pewnego stopnia kształtuje to, jak doświadczamy świata – nasz temperament, naszą wrażliwość czy nawet postrzeganie czasu i przestrzeni.
Najlepszym dowodem są badania językoznawców prowadzone na plemionach tradycyjnych, których dialekty powstawały często niezależnie od wielkich rodzin językowych.
Weźmy na przykład australijskie Guugu Yimithirr wykorzystywane przez niektóre grupy Aborygenów. W nim, zamiast używać pojęć względnych takich jak "lewo" i "prawo", ludzie posługują się wyłącznie kierunkami geograficznymi. Zamiast powiedzieć "podaj mi kubek po prawej", powiedzą "podaj mi kubek na południowym wschodzie". Aby to zrobić, muszą być cały czas świadomi swojego położenia względem stron świata, co całkowicie zmienia ich sposób myślenia o przestrzeni.
Jeszcze mocniejszym przykładem jest język Pirahã, używany przez plemiona w Brazylii. Nie posiada on liczebników ani pojęć związanych z liczeniem, a także ma bardzo ograniczoną liczbę nazw kolorów.
Istotną rolę w naszym postrzeganiu świata odgrywa również to, którym z języków, które znasz, się posługujesz.
Badania przeprowadzone na Uniwersytecie w Chicago w 2014 roku dowiodły, że osoby dwujęzyczne podejmują bardziej racjonalne i mniej emocjonalne decyzje, gdy myślą w tym drugim języku. Dzieje się tak, ponieważ język obcy wiąże się z mniejszym ładunkiem emocjonalnym, co pozwala na zdystansowanie się od podświadomych uprzedzeń i intuicyjnych, ale niekoniecznie racjonalnych, wyborów.
Badania pokazują, że język wpływa również na to, jak postrzegamy kolory. W językach, które mają więcej słów na odcienie danego koloru, użytkownicy są w stanie szybciej i łatwiej je rozróżnić.
A to tylko wybrane przykłady z bogatego dorobku językoznawców, którzy jednoznacznie stwierdzają, że język wpływa na nasze zdolności poznawcze.
Wielkie wymieranie języków. Co tracimy w monojęzycznym świecie?
Obecnie stoimy w obliczu wielkiego wymierania języków. Według szacunków UNESCO, jeden język "ginie" średnio co 40 dni, co daje około 9 języków rocznie. Według badań z 2021 roku prowadzonych pod przewodnictwem Lidella Bromhama, tempo ich wymierania może w najbliższym czasie przyspieszyć.
"Bez interwencji tempo zanikania języków może się potroić w ciągu 40 lat, co doprowadzi do utraty ponad 1500 języków do końca wieku" – piszą autorzy badania.
Istnieje prawdopodobieństwo, że wraz z nastaniem rewolucji AI i rozwojem technologii tłumaczenia, tempo to może być jeszcze większe. W końcu po co uczyć się języków, skoro mogę na żywo wygenerować treści w dowolnym dialekcie? I po co miałbym wkuwać słówka, skoro moje Air Podsy przetłumaczą mi wszystko prosto do ucha?
Co więc tracimy w monojęzycznym świecie?
Język stanowi pryzmat, przez który spoglądamy na rzeczywistość. Jego zakrzywienia to różnice językowe, które pozwalają nam dostrzec coś nowego, innego. Świat jednego języka ogranicza się do jednej perspektywy i w konsekwencji – jednej kultury.
Co więcej, obecnym lingua franca świata jest angielski – język kolonialny, który zdobył swój status przez "podbój, nawrócenie i handel" (Conquest, conversion and commerce). Jak będzie wyglądał świat zamieszkały przez ludzi myślących jedynie w tym języku?
W tym ujęciu mit Wieży Babel jawi się nie jako historia o przekleństwie zesłanym przez Boga, będącym karą za nasze grzechy. A raczej opowieścią o darze z niebios, który ma nas nauczyć, żeby nie podążać jedynie w górę, ku postępowi i zwiększonej produkcji, a jednak rozejść się po świecie i doświadczać go – każdy wedle swojego języka. I wedle wszystkich innych, których człowiek się nauczy.
Zobacz także
