Knowski: Krew mnie zalewa, gdy czytam komentarze o skróconym czasie pracy
Nasz system pracy powstał na początku XX wieku. Dlaczego boimy się go zmienić? Ilus.: Igor Omilaev / Unsplash | INNPoland

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej proponuje, byśmy pracowali mniej, ale czy jesteśmy na to gotowi? Post na platformie X, promujący pilotażowy program skróconego czasu pracy, wywołał falę oburzenia i komentarzy, które świadczą o tym, że dla wielu z nas pomysł krótszej pracy to niemal obraza uczuć religijnych. Dlaczego tak kurczowo trzymamy się ośmiogodzinnego dnia pracy?

REKLAMA

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej prowadzi nabór do programu pilotażowego skróconego czasu pracy. W jego ramach resort przewiduje do miliona złotych dofinansowania dla podmiotów, które będą chciały wprowadzić jeden z rekomendowanych projektów.

Wnioski o udział w programie można składać już tylko do poniedziałku, stąd na profilu resortu w mediach społecznościowych pojawiło się przypomnienie.

"SKRÓCON CZA PRAC. Nie, nic się nie zepsuło – to celowe skrócenie. I tak przecież wiadomo, że chodzi o SKRÓCONY CZAS PRACY. Bo niektóre rzeczy można skrócić i… nie tracą na efektach" – czytamy w poście MRPiPS na platformie X.

Czytając komentarze pod postem można odnieść wrażenie, że niektórzy użytkownicy X zatrzymali się w 1918 roku. Badania naukowców o efektach krótszego dnia pracy, wyniki pilotażu w innych krajach? Zaperzonych internautów to nie interesuje. Czasu pracy nie można skrócić. Nie, bo nie.

Skrócony czas pracy, czyli "nowomowa z Orwella". Oto komentarze, zapnijcie pasy

Oto kilka przykładów wzmożenia przeciwników skróconego czasu pracy, z zachowaniem oryginalnej pisowni (pomijając wulgaryzmy):

"Ej ale to jest zaje*iste. Skoro możemy pracować nie 8 godzin tylko 7 i na tym nie stracić, to możemy też nie 7 a 6, nie 6 a 5 itd. Czyli możemy w ogóle przestać pracować i nie robić nic pożytecznego (jak wy) i wszyscy na tym zyskamy" – pisze jeden z użytkowników.

"Jeśli skrócę czas pracy, to potrzeba będzie zatrudnić jeszcze jedną osobę, co wygeneruje dodatkowe koszty. Nie sądzę też, żebym dostał wtedy taką samą wypłatę" – pisze kolejny.

"Brzmi jak nowomowa z Orwella".

"Ja w tym skróceniu widzę nie dość, że niefektywne wykorzystanie czasu pracy, to jeszcze okaleczenie efektów. I nawet jeśli się domyśliłem kontekstu, to uważam, że produkt znacząco stracił na jakości. Tego chcecie?"

"Rozumiem ,że kierowca autobusu będzie jeździć szybciej a kasjer rzucał produktami o ścianę aby wyrobić?"

"W takim razie po co ściągamy do Polski miliony nowych rąk do pracy skoro chcecie skracać czas pracy??"

Historia uczy nas, że czas pracy jest zmienny. Nie jest wyryty w kamieniu

Pomińmy wywlekanie lewicowego Orwella za każdym razem, gdy samozwańczy "prawak" chce się powołać na tekst kultury. W tych komentarzach szokuje przede wszystkim bardzo krótkowzroczne podejście do czasu pracy.

Wydaje się, że według oburzonych użytkowników X ośmiogodzinny czas pracy został wyryty na glinianych tablicach. Jakby czterdzieści godzin pracy tygodniowo było fundamentem nie tylko naszej gospodarki, ale naszej kultury, całej cywilizacji , a każda próba odejścia od tej objawionej prawdy powinna być traktowana jak herezja.

W rzeczywistości model pracy, w którym żyjemy, powstał na początku XX wieku jako efekt – o zgrozo! – działań ruchu pracowniczego. Od tego czasu postęp technologiczny powinien znacznie zmniejszyć czas, jaki spędzamy w biurze, zakładzie lub fabryce, ale tak nie jest. Zamiast tego kurczowo trzymamy się ponad stuletniej zasady.

Spójrzmy więc, jak ona powstała.

Historia 8-godzinnego czasu pracy

Idea ograniczenia czasu pracy do 8 godzin dziennie i 40 godzin tygodniowo sięga rewolucji przemysłowej w XVIII i XIX wieku. W tamtych czasach robotnicy musieli spędzać w fabrykach nawet 16 godzin dziennie (!), czasem siedem dni w tygodniu. Brak regulacji i wycieńczenie pracowników często prowadziły do chorób i wypadków. W odpowiedzi na szkodliwe warunki pracy narodziły się ruchy robotnicze, które domagały się zmiany.

Pionierem w walce o 8-godzinny dzień pracy był brytyjski przemysłowiec Robert Owen. Już w 1817 roku ukuł słynne hasło: "Osiem godzin pracy, osiem godzin odpoczynku, osiem godzin na to, co chcemy". Chociaż jego idea początkowo nie zyskała szerokiego poparcia, z czasem stała się inspiracją dla działaczy na całym świecie.

W 1866 roku Międzynarodowe Stowarzyszenie Robotników, znane również jako Pierwsza Międzynarodówka, przyjęło rezolucję, która wzywała do wprowadzenia 8-godzinnego dnia pracy jako priorytetu w walce o prawa pracownicze.

Kluczowym momentem w historii walki o 8-godzinny dzień pracy był strajk w Chicago w maju 1886 roku. Wówczas ponad 300 tysięcy robotników wyszło na ulice, żądając godnej pracy. Chociaż strajk zakończył się tragicznie (w wyniku starć z policją zginęło kilka osób), jego echa rozeszły się po całym świecie. Na pamiątkę tych wydarzeń 1 maja obchodzimy Święto Pracy.

Wprowadzenie 8-godzinnego dnia pracy na szerszą skalę nastąpiło na początku XX wieku. Ważnym krokiem było wprowadzenie go przez Henry’ego Forda w 1914 roku w jego fabrykach samochodowych. Ford skrócił dzień pracy z 9 do 8 godzin i jednocześnie podwoił pensje pracowników. Okazało się, że bardziej wypoczęci i zadowoleni pracownicy są znacznie bardziej efektywni (szokujące, prawda?).

W 1926 roku Ford dodatkowo wprowadził pięciodniowy tydzień pracy. Inne kraje stopniowo poszły w jego ślady i 8-godzinny dzień pracy oraz 5-dniowy tydzień stały się standardem w większości uprzemysłowionych krajów.

W Polsce 8-godzinny dzień pracy został prawnie uregulowany stosunkowo wcześnie, bo już w 1918 roku, czyli krótko po odzyskaniu niepodległości. Było to jedno z pierwszych rozporządzeń nowego rządu polskiego, które wprowadzało 8-godzinny dzień pracy oraz 6-dniowy, 48-godzinny tydzień pracy.

Dowody na skuteczność skróconego czasu pracy

Nie przekonała Was lekcja historii z ruchami lewicowymi w roli głównej? Dobra. Co powiecie na liczby?

Przekrojowe badania potwierdzają, że zmniejszenie czasu pracy przy równoczesnym utrzymaniu pensji nie zmniejsza produktywności i jakości świadczonych usług. W niektórych przypadkach te wskaźniki nawet wzrosły.

Badanie przeprowadzone w latach 2015-2019 w Islandii przez think tank Alda, w którym ponad 2500 pracowników sektora publicznego przeszło na skrócony tydzień pracy bez obniżki pensji, wykazało, że ich produktywność i jakość świadczonych usług pozostały na tym samym poziomie, a w niektórych przypadkach nawet wzrosły.

Podobne wnioski płyną z największego do tej pory pilotażowego badania przeprowadzonego przez organizację non-profit 4 Day Week Global, które odbyło się w Wielkiej Brytanii w 2022 roku. Wzięło w nim udział 61 firm i około 2900 pracowników, którzy również przeszli na czterodniowy tydzień pracy. Przychody firm pozostały na tym samym poziomie, a w niektórych przypadkach nawet wzrosły.

Co więcej, doświadczamy właśnie rewolucji technologicznej, która może diametralnie zmienić sposób, w jaki pracujemy. Obietnica, jaka stoi za rewolucją AI, dotyczy przecież właśnie skrócenia czasu pracy, a w części przypadków wręcz jej pełnego zautomatyzowania. To przecież Sam Altman, lider OpenAI (które jest producentem ChataGPT) jest równocześnie jednym z głównych propagatorów bezwarunkowego dochodu podstawowego.

W opublikowanym w styczniu tego roku raporcie Instytut McKinseya porównał sztuczną inteligencję do silnika parowego. Tego samego, który zapoczątkował rewolucję przemysłową, która w konsekwencji doprowadziła do wprowadzenia 8-godzinnego dnia pracy.

Skoro już wiemy, że zasada "osiem godzin pięć dni w tygodniu" została ustanowiona w innej epoce, w realiach rewolucji przemysłowej, dlaczego tak wielu z nas ma problem z tym, żeby wrócić do negocjacji i ustanowić nową zasadę, przystającą do realiów naszych czasów?

Wiemy też, że powodem tego żywiołowego sprzeciwu nie jest kwestia produktywności. Przyczyną jest wciąż kultura za*ierdolu, która w Polsce trzyma się wyjątkowo mocno.

Wydaje nam się, że jest coś chwalebnego w nadgodzinach. Że 12-godzinne zmiany kształtują charakter, a trzy "nocki" z rzędu zrobią z nas wzorowego członka społeczeństwa. Jakie to polskie!

Zgodnie z danymi Eurostatu, Polska znajduje się w ścisłej czołówce państw UE pod względem średniej liczby godzin przepracowanych w tygodniu. Przykładowo, dane za rok 2024 wskazują, że średni czas pracy w Polsce wynosił około 38,9 godziny tygodniowo, podczas gdy unijna średnia to około 36 godzin.

Powiedzmy sobie więc jasno: osiem godzin dziennie pięć dni w tygodniu to przedawniona umowa, którą trzeba jak najszybciej zmienić. Jeśli nie w imię godnego życia i prawa pracowników, to dla zwiększenia produktywności.