
Polskie społeczeństwo coraz głośniej wyraża swoją niezgodę na działania władz Izraela i wywiera coraz większą presję na rządzących, żeby podjął zdecydowane działania. Istotnym głosem w tej debacie jest środowisko ekonomistów, którzy w apelu do rządu Koalicji 15 października stwierdzają jasno – Polska i Europa mogą wywrzeć realną presję na Izraelu.
Polscy ekonomiści zabrali głos w sprawie tego, co dzieje się w Gazie. Apelują do rządu Donalda Tuska, by wywarł nacisk gospodarczy na władze Izraela. "Polska jest istotnym partnerem handlowym Izraela (nasz handel to blisko 3,5 proc. obrotów z krajami UE), przez co sankcje handlowe i inwestycyjne – zwłaszcza w koordynacji unijnej – mogą istotnie ograniczyć zdolność Izraela do prowadzenia działań militarnych" – stwierdza Maciej Grodzicki, jeden z sygnatariuszy listu otwartego ekonomistów.
Eskalująca sytuacja na Bliskim Wschodzie spotyka się z niemal jednoznaczną reakcją polskiego społeczeństwa, które – według opublikowanego w ubiegłym tygodniu raportu na zlecenie think tanku More in Common Polska – w 70 proc. zgadza się, że "Izrael dopuszcza się lu*obójstwa w Gazie". W tym 43 proc. Polaków "zdecydowanie zgadza się" z tym stwierdzeniem.
W dużych miastach odbyły się w ubiegłym tygodniu odczyty imion dzieci, które zginęły w Strefie Gazy. W czwartek (18 września) środowisko ekonomii i badań nad gospodarką wystosowało list otwarty do rządu RP, w którym wzywa do "zerwania współpracy rządowej i nałożenia sankcji na Izrael". Natomiast w sobotę (20 września) ulicami Warszawy przejdzie marsz dla Palestyny współorganizowany przez organizację Global Movement to Gaza Poland i warszawskie grupy solidarności z Palestyną.
"Chcemy pokazać, że osoby, które giną, to nie są tylko liczby, ale ludzie o konkretnym imieniu i nazwisku, osoby z matkami, ojcami, dziećmi. Chcemy, żeby do ludzi dotarło, co naprawdę dzieje się w Gazie" – mówi Waleed Moamer, Polak pochodzenia palestyńskiego, lekarz onkolog, jeden z organizatorów sobotniego marszu i odczytu imion dzieci.
Eskalacja działań wojsk Izraela
Są to reakcje na ostatnie działania rządu izraelskiego, który kontynuuje swoją kampanię przeciwko Palestyńczykom. Zaledwie w środę (17 września) wojsko izraelskie rozpoczęło ofensywę na miasto Gaza.
Niedawno pisaliśmy o kampanii reklamowej Izraela, który w promowanych spotach stwierdzał, że to ONZ odmawia pomocy w strefie Gazy. Opublikowany w tym tygodniu przez agencję Eurovision News Spotlight raport stwierdza, że Izrael wydał 50 mln dol. na kontrakty reklamowe z platformami takimi jak X czy Google.
"Trzeba odczarować izraelską narrację, która nie od dwóch lat, a od wielu, dehumanizuje Palestyńczyków i podbija islamofobię. Bo tak łatwiej prowadzi się wojnę" – komentuje Dorota Hemi, współorganizatorka protestów, w tym odczytu imion dzieci, które zginęły w Strefie Gazy.
Środowisko ekonomiczne stwierdza jasno – Polska powinna zerwać stosunki z Izraelem
W tej sytuacji szczególnie ciekawe okazują się komentarze polskich ekonomistów. Sygnatariusze listu otwartego – podpisanego przez niemal setkę specjalistów i specjalistek ze środowiska ekonomii i badań nad gospodarką – stwierdzają, że Izrael cieszy się szczególnym traktowaniem na zachodzie. Również przez rząd Polski.
"W sferze gospodarczej Izrael jest wciąż traktowany przez zachodnie rządy inaczej niż inny agresor: Rosja, która po ataku na Ukrainę została natychmiastowo odcięta od zachodnich rynków i kontaktów. Na Izrael nie tylko nie zostały nałożone sankcje ani embarga, a wręcz wciąż pompowane są tam olbrzymie środki finansowe" – czytamy w liście publikowanym przez Polską Sieć Ekonomii.
Jak przypominają autorzy listu, według kalkulacji The Costs of War Project, od początku agresji Izraela na Gazę kraj ten otrzymał ponad 20 mld dol. w postaci wsparcia militarnego.
"Wiodące korporacje światowe osiągają potężne zyski na zbrodniczej ekspansji Izraela, a indeks giełdy w Tel Awiwie zyskał 330 proc. od października 2023 r." – czytamy w liście. Co więcej, jak podkreślają ekonomiści, Polska jest w szczególnej pozycji, żeby wywierać presję na Izraelu.
"Polska jest istotnym partnerem handlowym Izraela (nasz handel to blisko 3,5 proc. obrotów z krajami UE), przez co sankcje handlowe i inwestycyjne – zwłaszcza w koordynacji unijnej – mogą istotnie ograniczyć zdolność Izraela do prowadzenia działań militarnych" – stwierdza Maciej Grodzicki, jeden z sygnatariuszy listu otwartego ekonomistów.
"Warto jednak przyjrzeć się działaniom poszczególnych firm" – dodaje Grodzicki. "Na przykład właściciel Mobilisa, firmy transportowej z Krakowa, działa w okupowanym Zachodnim Brzegu. To pokazuje, że dziś Polacy w swoich codziennych wydatkach pośrednio umożliwiają tę okupację. To można i trzeba zatrzymać".
Zobacz także
