
Internetowy 48 hours challenge, czyli zniknięcie na 48 godzin, od dawna był martwym trendem. Ożywiły go dopiero medialne doniesienia o tragedii w Rzeszowie. W kilka dni temat rozlał się po sieci, równolegle pojawiła się panika. Wszystko to mimo braku dowodów na jego istnienie. Jak do tego doszło?
Jeszcze do niedawna o 48 hours challenge nikt nie pamiętał, a część zupełnie nie wiedziała, co kryje się za tym hasłem. To niebezpieczne internetowe wyzwanie, polegające na zniknięciu nastolatków na dwie doby, ucichło w przestrzeni cyfrowej w 2023 roku. Wszystko zmieniło się po tragedii, do której doszło w Rzeszowie – i to nie z powodu faktów, lecz spekulacji.
48 hours challenge. Media rozpowszechniły na nowo niebezpieczny internetowy trend
10 października dwójka nastolatków wyszła z domu do szkoły, jednak nie dotarła na lekcje. Dzień później media poinformowały o ich śmierci. W lokalnych serwisach natychmiast pojawiły się sugestie o możliwym związku zaginięcia z "groźnym internetowym trendem". Choć nie było żadnych dowodów, lawina ruszyła.
Wystarczyło kilka artykułów, by temat powrócił z impetem do przestrzeni publicznej. Influencerzy, politycy i komentatorzy zaczęli ostrzegać przed "reaktywacją wyzwania", a w mediach społecznościowych zawrzało.
– To bardzo niebezpieczny trend – i nie mówię tu tylko o nieodpowiedzialnej "zabawie" nastolatków, ale także o mediach powielających klikalne informacje, które nie mają pokrycia w faktach [...]. Siła dziennikarstwa tkwi w jakości przekazu, a nie w szybkości reakcji. W obecnych realiach tylko profesjonalne media mogą być barierą ochronną przed dezinformacją, podsycaniem społecznego lęku i pogoni za sensacją – podkreśla Monika Ezman, dyrektor Działu Analiz w Instytucie Monitorowania Mediów.
Efekt kuli śnieżnej. 9,7 mln kontaktów w pięć dni
Z danych Instytutu Monitorowania Mediów wynika, że w ciągu zaledwie pięciu dni wątek 48 hours challenge pojawił się w blisko 2,7 tys. publikacji, z czego ponad 90 proc. w mediach społecznościowych. Najwięcej wzmianek odnotowano na YouTubie (904 wpisy), Facebooku (859) i TikToku (294). Wygenerowały one ponad 40 tysięcy interakcji – reakcji, komentarzy i udostępnień.
Zasięg medialny tematu przekroczył 9,7 mln potencjalnych kontaktów z przekazem – oznacza to, że statystycznie co trzecia osoba w Polsce mogła usłyszeć o 48 hours challenge w ciągu tygodnia.
W analizowanym czasie pojawiło się także 237 materiałów w tradycyjnych mediach – prasie, radiu i telewizji. Szczególnie aktywne były regionalne oddziały TVP3 oraz Polskie Radio Łódź, a w internecie – Onet i Fakt. Wiele publikacji opierało się jednak na domysłach i niepotwierdzonych powiązaniach.
48 hours challenge wzbudza emocje, a dezinformacja napędza lęk
Historia 48 hours challenge pokazuje, jak łatwo media – nawet w dobrej wierze – mogą nieświadomie wskrzesić zjawisko, które faktycznie nie istnieje. Mimo że Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie i Fundacja ITAKA jednoznacznie zaprzeczyły, by tragedia miała związek z jakimkolwiek internetowym trendem, przekaz zdążył się już utrwalić.
"Razem z zespołem KidsAlert sprawdziliśmy TikToka, Discorda, Wykop i Reddita. Nie znaleźliśmy tam NIC. Żadnych nagrań, grup, relacji. To wygląda na klasyczny efekt kuli śnieżnej: ktoś usłyszał, dopisał i powielił.
Zanim jednak wpadniemy w panikę, warto pamiętać, że to już nie pierwszy raz, gdy świat słyszy o podobnym "wyzwaniu". To wariant trendu "Game of 72" z 2015 roku. W 2017 media w Wielkiej Brytanii i USA pisały o jego "nowej wersji", ale organizacje fact-checkingowe (np. Snopes) zweryfikowały, że nie znaleziono żadnych potwierdzonych przypadków. Trend istniał głównie w setkach ostrzeżeń, które napędzały strach.
Dzieci dowiadywały się o "grze" nie z internetu, a z alarmujących artykułów i rozmów dorosłych. I w tym tkwi problem. W pogoni za sensacją można stworzyć zagrożenie, którego nie było. Bo jeśli ktoś uwierzy, że zniknięcie z domu to sposób na popularność – może tego spróbować, a każda taka "zabawa" grozi tragedią" – napisał na LinkedInie Łukasz Mituła, Funkcjonariusz Wydziału Prewencji oraz Specjalista ds. zarządzania kryzysowego oraz oceny zabezpieczeń obiektów infrastruktury krytycznej.
Zobacz także
