widok na Katowice, na pierwszym planie Spodek
Śląsk rzuca wyzwanie stolicy. Powstaje "Metropolis" – supermiasto większe od Londynu Fot. Armin Hupka / Unsplash

Zapomnijcie o dominacji Warszawy. Na południu Polski kluje się projekt, który może wywrócić stolik administracyjny i gospodarczy kraju. Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia (GZM) szykuje się do transformacji w jedno, zwarte supermiasto. "Metropolis" z populacją 2,1 mln mieszkańców zepchnęłoby stolicę na drugie miejsce, a powierzchnią przykryłoby Londyn.

REKLAMA

Śląscy samorządowcy i naukowcy kładą na stole odważną kartę: projekt głębokiej integracji 41 miast i gmin w jeden organizm miejski. Koncepcja opracowana przez zespół prof. Tomasza Pietrzykowskiego z Uniwersytetu Śląskiego to nie science-fiction, ale realny plan, który zyskuje poparcie kluczowych graczy w regionie, w tym prezydenta Katowic, Marcina Krupy.

Efekt skali: Warszawa traci koszulkę lidera

Jeśli wizja naukowców i samorządowców się ziści, mapa Polski zmieni się nie do poznania. Obecnie bezapelacyjnym liderem demograficznym jest Warszawa (1,8 mln mieszkańców), a terytorialnym – po ostatnich zmianach granic morskich – Gdańsk (683 km kw.).

Projektowane "Metropolis" (to nazwa robocza) deklasuje konkurencję w obu kategoriach:

  • Ludność: ponad 2,1 mln mieszkańców.
  • Powierzchnia: 2,5 tys. km kw. (od Rudzińca po Dąbrowę Górniczą).
  • Dla porównania – to obszar większy niż Wielki Londyn (ok. 1,5 tys. km kw.). Utworzenie tak potężnego organizmu to jasny sygnał dla globalnych inwestorów: tu jest rynek, tu są zasoby, tu jest skala.

    Inwestycyjny magnes zamiast rozdrobnienia

    Głównym celem powołania supermiasta nie jest jednak bicie rekordów w rocznikach statystycznych, ale racjonalizacja zarządzania. Obecnie region to mozaika interesów poszczególnych prezydentów i burmistrzów. Zjednoczenie ma to zmienić.

    – Jedno miasto jako finałowy etap integracji wszystkich gmin Metropolii to moje marzenie – deklaruje Marcin Krupa, prezydent Katowic.

    Dla biznesu oznacza to uproszczenie procedur i spójną strategię rozwoju dla całego obszaru, zamiast konkurencji "każdy sobie". Nowy podmiot miałby siłę przyciągania największych graczy z Doliny Krzemowej czy azjatyckich tygrysów, oferując dostęp do gigantycznego rynku pracy i infrastruktury w ramach jednej decyzji administracyjnej.

    Koncepcja GZM opiera się na przepisach ustawy o związku metropolitalnym w województwie śląskim z 2017 roku i ma na celu przezwyciężenie barier wynikających z podziałów administracyjnych, by efektywniej zarządzać dużym, funkcjonalnie powiązanym obszarem miejskim. Zakłada ona utworzenie formalnego, samorządowego związku 41 miast i gmin w celu koordynacji rozwoju, integracji infrastruktury i wspólnego zarządzania kluczowymi funkcjami na gęsto zurbanizowanym obszarze.

    Plusami rozwiązania byłyby m.in. ujednolicenie i sprawne zarządzanie systemem transportu zbiorowego, kształtowanie wspólnej polityki przestrzennej i zrównoważonego rozwoju na całym obszarze, skupienie funkcji wyższego rzędu, takich jak centra ekonomiczne, naukowe i kulturalne, w celu wykorzystania potencjału innowacyjnego regionu.

    Centralizacja mogłaby też wpłynąć na poprawę jakości życia mieszkańców, głównie poprzez wspólne projekty inwestycyjne, ujednolicanie opłat za usługi i dbanie o środowisko, w tym rozwój OZE. Pomogłaby też w opracowaniu i realizacji jednej, spójnej Strategii Rozwoju Metropolii, która wyznaczałaby cele i kierunki działań na wiele lat. 

    Model "federalny": burmistrzowie zostają

    Największą obawą przy tego typu fuzjach jest utrata tożsamości lokalnej. Czy Chorzów, Gliwice lub Sosnowiec staną się tylko sypialnianymi dzielnicami? Twórcy koncepcji uspokajają.

    Kazimierz Karolczak, przewodniczący GZM, wyjaśnia, że model nie zakłada likwidacji lokalnych samorządów czy przekształcenia miast GZM w dzielnice.

    Struktura ma przypominać model "gminy metropolitalnej". Lokalne rady i włodarze nadal będą decydować o sprawach bliskich mieszkańcom (chodniki, skwery, lokalne szkoły), natomiast "supermiasto" przejmie zadania strategiczne: transport publiczny, gospodarkę odpadami, promocję inwestycyjną czy planowanie przestrzenne w makroskali.

    Silesia czy Nowe Katowice? Decyzja w rękach mieszkańców

    Pozostaje kwestia brandingu. Jak nazwać giganta? Na giełdzie nazw pojawiają się: Metropolis, Silesia, Nowe Katowice czy Nowe Miasto Katowice.

    Każda z nich niesie inny ładunek emocjonalny i marketingowy. "Silesia" jest rozpoznawalna na świecie, ale może budzić opór w części Zagłębiowskiej. "Nowe Katowice" pozycjonują stolicę regionu, co może nie podobać się mniejszym sąsiadom. Ostatecznie zadecyduje referendum poprzedzone szeroką kampanią informacyjną.

    Jedno jest pewne: jeśli Śląsk dopnie swego, Polska zyska drugie, potężne płuco gospodarcze, które realnie odciąży Warszawę i zmieni układ sił w całym kraju.