Chaos i gigantyczne opóźnienia. Tak Polacy cierpią przez absurdalne przepisy dotyczące pracy

Adam Sieńko
Praca w Polsce. Wiosna i lato to czas, w którym Polacy ruszają z pracami budowlanymi. W tym roku będą one jednak wyjątkowo kłopotliwe, bo chętnych rąk jest wyjątkowo mało, a zmiany w prawie wprowadzone od początku 2018 roku mocno utrudniają zatrudnianie obcokrajowców. Nic dziwnego, że przedsiębiorcy są coraz bardziej zdesperowani.
Nowe przepisy dotyczące zatrudniania cudzoziemców trudno uznać za korzystne dla pracodawców Jakub Orzechowski/Agencja Gazeta
Ile? Czy to się da jakoś przyspieszyć? Proszę pani, może ja pojadę do Kijowa? – taki dialog z urzędniczką przytoczył mi niedawno jeden z polskich przedsiębiorców. Nie on jeden jest dzisiaj pod ścianą. Średni czas oczekiwania na wydanie zezwolenie na pracę dla obywatela Ukrainy wydłużył się dzisiaj nawet do 9 miesięcy. Problem w tym, że rąk do pracy potrzeba tu i teraz.

– Dzwoniłem do urzędu. Zamiast odpowiedzi na pytania słyszałem tylko: „Nic nie wiem, jak pan przyjdzie, to się pan dowie”. Po prostu czeski film – denerwuje się mój rozmówca.

Przepisy dotyczące zatrudniania cudzoziemnców
Przyczyn takiego stanu rzeczy trzeba upatrywać w dwóch zjawiskach. Pierwsze to rzecz jasna ogromny głód nowych pracowników ze strony polskich przedsiębiorców. Druga to już jednak wyjątkowo trefna decyzja rządu, który od 1 stycznia 2018 roku znowelizował ustawę o promocji zatrudnienia.
Kuba Atys / Agencja Gazeta
– Nowe przepisy dotyczące zatrudniania cudzoziemców trudno uznać za korzystne dla pracodawców. Szereg nowych regulacji, procedur, obowiązków informacyjnych oraz wyższe sankcje już utrudnią proces przyjmowania do pracy obcokrajowców, co jest szczególnie niekorzystne przy obecnych niedoborach kadrowych występujących na naszym rynku pracy – podkreśla Wioletta Żukowska-Czaplicka, ekspert ds. prawa pracy z Pracodawców RP.


Ekspertka dodaje, że nowe regulacje wywołują wątpliwości interpretacyjne i są różnie stosowane przez poszczególne urzędy pracy. W efekcie cała procedura związana z zatrudnieniem cudzoziemca wiąże się z większą biurokracją i trwa dłużej (są urzędy, gdzie opóźnienia dochodzą do kilku tygodni, choć zgodnie z przepisami oświadczenie powinno zostać wpisane do ewidencji w terminie 7 dni. Niektóre urzędy limitują też liczbę oświadczeń, które można złożyć jednego dnia).

Zmiany odczuły też agencje pośrednictwa, które zajmują się sprowadzaniem ukraińskich pracowników nad Wisłę. – Niestety nowe zasady pokazały, że część urzędów nie jest w stanie spełnić oczekiwań pracodawców, znamy przykłady, gdy na pozwolenie na pracę trzeba było czekać 9 miesięcy – dorzuca Iwona Załuska, prezes Upper Job.

Zmiany dla przedsiębiorców
Nowe przepisy miały ograniczyć szarą strefę, na której skalę narzekał w ostatnim raporcie NIK. Przedsiębiorcom podniesiono górny limit grzywny za nielegalne zatrudnianie obcokrajowców z 5 do 30 tys. zł i dorzucono mnóstwo papierkowej roboty.

– Teraz muszą oni poinformować urząd  (w formie pisemnej)  o tym, że cudzoziemiec przyjechał do naszego kraju, jego adresie zamieszania oraz o tym, że podjął pracę (najpóźniej w dniu rozpoczęcia pracy) albo o tym, że tego nie zrobił (w terminie 7 dni). Ponadto pracodawcy zostali obciążeni opłatą przy składaniu wniosku w wysokości 30 zł. Wprawdzie nie jest to wygórowana kwota, ale w przypadku pracodawców zatrudniających setki cudzoziemców są to już znaczące koszty – tłumaczy Wioletta Żukowska-Czaplicka.

Pracodawca musi także zawrzeć z cudzoziemcem umowę na piśmie i przetłumaczyć ją, umowa ta musi odpowiadać charakterowi wykonywanej pracy i uwzględniać co najmniej minimalne wynagrodzenie. Dodatkowo konieczne jest przechowywanie kopii dokumentów pobytowych cudzoziemca przez cały okres trwania zatrudnienia.
Robert Robaszewski/Agencja Gazeta
Co więcej, za błędy we wnioskach przerzucono z pracodawców na urzędników. A ci drudzy i tak mają już na głowie masę problemów.

– Osoby, które w urzędzie zajmują się obcokrajowcami, muszą przejść szkolenia z dostępu do informacji niejawnych, bo nie chcemy żeby do Polski przyjeżdżały np. osoby karane. W kwietniu odbyło spotkanie informacyjne, jak z nimi postępować. Takie szkolenia normalnie powinno przeprowadzać ABW i SKW. Tymczasem resort pracy tłumaczy, że szkolić może równie dobrze pełnomocnik powiatowy. To Matrix. Urzędnikom daje się nowe kompetencje, a nie mówi się, co mają robić – irytuje się Daniel Dziewit, twórca portalu „Praca dla Ukrainy”.

Zezwolenia na pracę
Na szczęście rząd już się zreflektował i szykuje niewielkie usprawnienia. Z informacji „Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że trwa na ten temat debata między urzędnikami z ministerstwa pracy i MSW. Zmiany mają polegać m.in. na umożliwieniu składania wniosków drogą elektroniczną (dzisiaj to wyjątek a nie standard), zwolnienie z tzw. testu pracy (który wymaga udowodnienia, że na wymagane stanowisko nie było chętnych Polaków) kolejnych zawodów w budownictwie, logistyce i IT i wydłużenie czasu obowiązywania zezwoleń z 3 do 5 lat.

Zdaniem cytowanego przez dziennik Andrzeja Kubisiaka, może to skrócić proces załatwiania zezwoleń na pracę o 3 tygodnie. Tyle, że to wciąż tylko kropla w morzu aktualnych potrzeb. A czasu jest mało, bo duże ułatwienia w dostępie do swojego rynku pracy wprowadzili właśnie Czesi, a rynek azjatycki, na który coraz bardziej łakomym okiem spoglądają polscy pracodawcy, zakorkował się na poziomie wydawania wiz w ambasadzie w Nowym Delhi.