Rząd wprowadził po cichu nowy podatek. Eksperci mają z nim duży kłopot
Podatek od nieruchomości. Od 2019 roku przedsiębiorcy, którzy mają nieruchomości o znacznej wartości, zapłacą od nich podatek, jeżeli oddadzą go w najem lub dzierżawę – informuje „Rzeczpospolita”. Nowe przepisy to w rzeczywistości zmodyfikowana wersja daniny, którą rząd chciał obłożyć pierwotnie tylko supermarkety.
Komisji Europejskiej takie wybiórcze podejście się jednak nie spodobało i kazała rozszerzyć jego zakres. Z ustawy zniknęły więc słowa „handel” i „usługa”, a podatkiem zostaną objęci, poza supermarketami, również właściciele (w rozumieniu – wszyscy udziałowcy) takich obiektów jak hotele, magazyny czy apartamentowce. Oczywiście tylko w wypadku, gdy będą wynajmowane lub dzierżawione.
Ile wyniesie podatek od nieruchomości?
Stawka podatku ma wynosić 0,035 proc. wartości budynku. – Rocznie daje to 0,42 proc. wartości. Opodatkowana będzie jedynie nadwyżka ponad 10 mln zł – pisze "Rzeczpospolita" i wylicza, że w przypadku nieruchomości wartej 20 mln złotych po oddaniu w najem, właściciel będzie winny fiskusowi 42 tys. zł.
Choć przepisy zostały zaliczone do podatków dochodowych, eksperci mają wątpliwości, czy można je w ten sposób traktować. – To już nie jest podatek dochodowy, raczej majątkowy, być może nieomal katastralny – opowiada „Rz” Konrad Filip Turzyński, doradca podatkowy i partner w kancelarii KNDP.
Eksperci ostrzegają, że charakter podatku może zniechęcić właścicieli nieruchomości do remontowania i inwestowania w nie. Odnowienie budynku pociągnie bowiem ze sobą wzrost jego wartości rynkowej.