Dramat mieszkańców polskich miejscowości. Nie mają jak dojechać do pracy i szkoły
Dojazd do pracy. Wokół Warszawy rośnie transportowa pustynia. Mieszkańcy miejscowości, do których nie dojeżdża kolej są w fatalnej sytuacji. Okoliczne PKS-y bankrutują, busy jeżdżą tylko tam, gdzie im się opłaca. Coraz więcej osób głowi się, jak dojechać do pracy w mieście.
Oznacza to komunikacyjny dramat dla tysięcy osób mieszkających pod Warszawą. Nie tylko tych, którzy codziennie muszą dojeżdżać do pracy w stolicy, ale i pracujących w okolicznych miejscowościach. Po wakacjach ta sytuacja jeszcze się pogorszy, gdy do szkół i uczelni będą próbowały dostać się dziesiątki tysięcy uczniów.
Busy do Warszawy
Nadzieja, że zadania zamykanych PKS-ów przejmą prywatni przewoźnicy, może okazać się płonna. Do tej pory tzw. busiki czy nawet większe prywatne firmy transportowe kursują tylko na obleganych trasach, obstawiając jedynie najbardziej dochodowe kursy.
Wyborcza.pl sugeruje, że ludzie i tak będą musieli dojechać do pracy, więc prawdopodobnie trasy wjazdowe i centrum miasta zostaną zalane falą tanich samochodów, często o fatalnym stanie technicznym.