Aplikacja do wyrażania zgody na seks. „Tylko pogarsza, i tak już drażliwą, sytuację kobiet”
Od miesiąca w Szwecji obowiązują nowe przepisy: w uproszczeniu, domyślną zgodę na seks dwojga kochanków zastąpiła domyślna niezgoda. Innymi słowy, dwoje ludzi musi jednoznacznie potwierdzić chęć zbliżenia. Brak tej jednoznaczności będzie oznaczać ryzyko ukarania.
Postanowiła je rozwiać Baharak Vasiri, szwedzka adwokatka. Wychodząc z założenia, że w sprawach dotyczących przestępstw seksualnych dowody bywają niedostateczne (co skutkuje albo uniewinnieniem, albo przeciwnie – skazaniem – na wyrost), postanowiła zmienić reguły gry. Ma do tego służyć specjalna, opracowana przez Vasiri, aplikacja.
Dzięki niej można jasno określić, czy mamy zamiar (czy ochotę) pójść z kimś do łóżka, czy wręcz przeciwnie. W tym pierwszym przypadku można też sporządzić swoisty kontrakt, relatywnie precyzyjnie określający, na co wyrażamy zgodę, a na co – nie. Podpisuje się go cyfrowo, a ich dane osobowe mogą poznać w razie potrzeby wyłącznie policjanci i prokuratorzy.
– To ma służyć zastanowieniu się. Nadeszły nowe czasy i uważam, że stosowna jest jakaś forma parafki – cytuje autorkę tego rozwiązania „Rzeczpospolita”. I niektórzy Szwedzi również czują tego ducha epoki, bo w ciągu pierwszych dwóch dni od udostępnienia aplikacji skorzystało z niej około dwustu osób.
Nie wszystkim aplikacja się podoba, około 70 osób zaskarżyło ją w szwedzkim urzędzie praw konsumenta.
Rozwiązanie jest krytykowane za „przesądzanie” o przebiegu relacji – nie ma opcji „rozmyśliłam/rozmyśliłem się”, co oznacza, że przy takim obrocie sprawy i przymuszeniu drugiej strony do kontynuacji zbliżenia (czyli w gruncie rzeczy – gwałcie), sprawca będzie mógł się odwoływać do decyzji podjętej w aplikacji.
– Idiotyczna aplikacja, która tylko pogarsza i tak już drażliwą sytuację kobiet – kwitował jeden ze skarżących.