Urzędnicy potrzebują trzech lat, żeby zorientować się, że nie żyjesz. Często dowiadują się niechcący

Patrycja Wszeborowska
Umrzesz, a wciąż istniejesz. Twoją egzystencję przedłuża ewidencja urzędnicza. Najnowsza kontrola NIK ujawniła, że urzędnicy potrzebują nawet 3,5 roku, by zorientować się, że przedsiębiorca nie żyje.
Ponad 3,5 roku - tyle może zająć urzędnikom wykreślenie martwego przedsiębiorcy z rejestru fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Jak pisze Dziennik.pl, państwowa administracja zupełnie sobie nie radzi z wykreślaniem z rejestrów martwych przedsiębiorców. Do wykreśleń dochodzi najczęściej przypadkowo i z ogromnymi opóźnieniami.

Śmierć przedsiębiorcy
– W skontrolowanych urzędach miast czas uzyskania informacji o śmierci przedsiębiorcy wynosił od jednego do nawet 510 dni od dnia zgonu, natomiast w urzędach marszałkowskich - od trzech do 1381 dni – informuje NIK w opracowaniu kontroli, które przytacza portal. 1381 dni to ponad 3,5 roku.

Co ciekawe, urzędy miast i marszałkowskie o zgonie przedsiębiorców prowadzących działalność regulowaną (na podstawie zezwoleń, koncesji, licencji itd.), dowiadywały się najczęściej niechcący. To nie koniec - zdarza się, że gdy pracownik jednej komórki organizacyjnej dowie się o takiej śmierci, nie przekazuje tej informacji dalej.


Absurdy, które odgrywają się w polskich urzędach, to nie tylko rejestry pełne duchów. To również konstruowanie przesadnie długich zdań w komunikatach, które Polakom coraz trudniej zrozumieć, a także zaprzęganie samorządowych informatyków do… wymiany żarówek.