Turyści zaszli im za skórę, będzie zakaz all-inclusive. "Mamy dość pijanych gości!"
Turyści zachowują się antyspołecznie – tak władze Balearów argumentują krucjatę, jaką rozpoczęli przeciwko all-inclusive. Hiszpański archipelag chce zakazać darmowego alkoholu za pomocą ustawy.
To bardzo śmiały krok, tym bardziej, że Baleary odwiedza aż 10 mln ludzi rocznie. Miejscowe władze mają jednak dość pijanych turystów. Szykują właśnie ustawę, która w praktyce uniemożliwi hotelom oferowanie swoim klientom darmowych drinków.
Nowe prawo zakłada m.in., że każdy gość przebywający na terenie resortu będzie musiał zostać obsłużony przez kelnera. A ten będzie zobligowany do wystawienia rachunku. Jedynym wyjątkiem mają być hotelowe restauracje w porze obiadowej – donosi „Diaro de Mallorca”. Przepisy mają także uniemożliwić gościom dostęp do lodówek z alkoholem i zdelegalizować plastikowe kubki i sztućce, które hotele stosowały w celu redukcji kosztów.
Na tym jednak obostrzenia się nie kończą. Politycy chcą również wprowadzić ograniczenia w przyznawaniu licencji. Na takową będą mogły liczyć ośrodki, które będą w stanie obsługiwać 70 proc. klientów w tym samym czasie (mowa tu o pełnym obłożeniu sali restauracyjnej).
Władze Balearów już w przeszłości podejmowały kontrowersyjne decyzje. W ubiegłe wakacje na archipelagu wprowadzono podatek od turystów. Luksusowe hotele i apartamenty muszą teraz płacić 4 euro za dobę od każdego klienta. Nieco mniej, bo od 2 do 3 euro, płacą turyści zakwaterowani w miejscach o niższym standardzie.
Gdzie jechać, jeśli nie na Baleary? Polacy ostatnio pokochali Macedonię. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, to ona jest hitem wakacji 2018.