500+ zaczyna uwierać Morawieckiego. "Prędzej podniosą podatki, niż zrezygnują"

Adam Sieńko
Ostatnia wypowiedź minister pracy Elżbiety Rafalskiej na temat zmiany „kryteriów dochodowych 500+” i okrojenie budżetu tego programu na przyszły rok wywołała falę spekulacji. Czy rząd planuje wycofać się rakiem ze swojego sztandarowego pomysłu?
Czy rząd planuje wycofać się rakiem z 500+? Jakub Porzycki / AG
Krytycy programu 500+ od samego początku mówili, że okaże się on zbyt kosztownym projektem. Przeszło 20 mld złotych, jakie trzeba było w niego rocznie wpakować, miało dobić budżet, który i tak w ostatnich latach bił rekordy pod względem wielkości deficytu.

Oliwy do ognia dolały z pewnością ostatnie wydarzenia. Najpierw minister Rafalska w enigmatyczny sposób powiedziała, że trzeba zastanowić się nad „zmianą kryteriów dochodowych”. – Rząd krzyczy, że opozycja zabierze nam 500+, tymczasem sam przymierza się do demontażu – zagrzmieli internauci. Chwilę później światło dzienne ujrzał projekt budżetu na 2019 rok.


500+ w budżecie na 2019 rok
Co znaleźliśmy w środku? Okrojenie budżetu przeznaczonego na 500+ aż o 3 mld złotych. Dlaczego? Rząd tłumaczy to m.in. wzrostem poziomu zamożności Polaków i działaniami „uszczelniającymi” program (o tym jak one de facto wyglądają pisał ostatnio naTemat).

Na wspierający demografię program wciąż ma jednak iść przeszło 21 mld, trudno więc od razu wieszczyć jego upadek czy wygaszanie, z drugiej strony – decyzja nie przeszła bez echa.
– Rząd krzyczy, że opozycja zabierze nam 500+, tymczasem sam przymierza się do demontażu – grzmią internauciCezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Tym bardziej, że wiceminister rodziny i pracy Bartosz Marczuk przyznał jednocześnie, że zaoszczędzone pieniądze pójdą na inne programy socjalne. A te mnożą się w ostatnim czasie jak króliki. Trudno się dziwić – na jesieni czekają nas pierwsze wybory od czasów podwójnego zwycięstwa PiS w 2015 roku. Bitwa o samorządy będzie pierwszym sprawdzianem nowej władzy.

Tuż przed wyborami rząd uderzył więc z nowymi pomysłami, które błyskawicznie weszły w życie. W projekcie budżetu na 2019 rok zaplanowano kilkaset milionów na program Mama+ (gwarantowane emerytury dla matek, które mają co najmniej czworo dzieci) i 1,5 mld zł na 300+ (pieniądze na wyprawki szkolne dla dzieci).

Co stanie się z programem 500+?
M.in. dzięki finansowaniu nowych programów z 500+ na papierze projekt budżetu wygląda świetnie – w porównaniu z ubiegłym rokiem deficyt spadł z ponad 41 do 28 mld złotych.

– Niższemu deficytowi sprzyjają wyższe wpływy podatkowe, efekt koniunktury oraz uszczelnienia VAT i wcześniejsze reformy: reforma Hausnera, która wciąż ogranicza liczbę rencistów oraz reforma emerytalna z 1999 roku, która hamuje wzrost wydatków emerytalnych pomimo rosnącej liczby emerytów – przekonuje w rozmowie z INNPoland.pl główny ekonomista FOR, dr Aleksander Łaszek.

– Póki mamy wzrost gospodarczy, wpływy rosną szybciej niż wydatki i system dąży do równowagi. Dlatego 500+ w tej chwili nie jest zagrożone – dodaje nasz rozmówca.

Eksperci coraz częściej przebąkują jednak o nadchodzących, „trudnych czasach”. Przekonują, że Europa szczyt koniunktury ma już za sobą, a co za tym idzie w dół pójdzie za chwilę nasz eksport, który jest jednym z głównych czynników ciągnących polską gospodarkę.

A jeżeli wejdziemy w fazę spowolnienia, zaczną się problemy. – 500+ stanie się wówczas znacznie większym ciężarem – przewiduje Łaszek.
Zdaniem Aleksandra Łaszka nie ma takiego kataklizmu, który mógłby realnie zagrozić 500+Franek Mazur /Agencja Gazeta
Solidarność straszy wielkim strajkiem
Zza węgła głowę wychyla jeszcze jeden problem. To pracownicy tzw. budżetówki. Do tej pory Beata Szydło, a następnie Mateusz Morawiecki trzymali wydatki na ich pensje w ryzach. - W ciągu dwóch lat dało to ok. 2-3 mld złotych oszczędności – zauważa Łaszek. Wygląda jednak na to, że dalsze oszczędzanie na pensjach urzędników może się nie udać. Związki zawodowe dobijają się o podwyżki.

– Pracodawcy dostali konstytucję dla przedsiębiorców, rzecznika, wiele ulg w podatkach, składkach i tym podobne. A my od wielu lat dobijamy się o proste rzeczy – narzekał w rozmowie z „Newsweekiem” szef OPZZ Jan Guz.

Związkowcy postulują wzrost wynagrodzeń o 12 proc., w innym wypadku grożą ogólnokrajowym strajkiem. Rząd się tym na razie nie przejmuje, założenia budżetowe na 2019 rok zakładają, że pensje w sektorze prywatnym mają rosnąć o 6 proc., a w budżetowym... o 2 proc.

Jeżeli związki wykażą się determinacją, ten optymistyczny plan może jednak nie wypalić i po raz pierwszy od lat rząd będzie musiał na wypłaty na budżetówki sięgnąć głęboko do kieszeni.

Zdaniem Aleksandra Łaszka nie ma jednak takiego kataklizmu, który mógłby realnie zagrozić 500+. – Rząd raczej zdecyduje się na podwyższanie podatków niż na ograniczenie swojego najgłośniejszego programu – dowodzi.