Ujawniono "gangsterskie praktyki" influencerów. Setki tysięcy za antyreklamę produktu konkurencji

Patrycja Wszeborowska
Influencerzy zarabiają mnóstwo pieniędzy, promując na swoich kanałach społecznościowych produkty. I o ile czerpanie zysków z polecania konkretnego kosmetyku niczym złym się nie wydaje, o tyle robienie antyreklamy produktu za pieniądze od firmy konkurencyjnej etyczne nie jest.
Marlena Stell twierdzi, że z powodu braku wsparcia influencerów, jej firma wpadła w kłopoty finansowe. YouTube.com / MakeUp Geek
O negatywnych recenzjach pisanych na zlecenie przez influencerów urodowych donosi na swoim Instagramie wizażysta Kevin James Bennet. Nieetyczne praktyki nazwał "gangsterskimi" i przytoczył przykład influencera, który za antyreklamę produktu konkurencji żąda 75-85 tys. dol., czyli nawet ponad 300 tys zł.

Influencerzy - gigantyczne pieniądze za złe recenzje
O działalności blogowej mafii mówi również influencerka Pretty Pastel Please. – Firmy konkretnie mówią, że zapłacą ci więcej, jeśli powiesz, że ich produkt jest lepszy od konkurencyjnego, lub jeśli zarekomendujesz ich produkt nad inny – opowiada.


Próbę wybicia się bez wsparcia influencerów podjęła firma z branży kosmetycznej Makeup Geek, prowadzona przez Marlenę Stell. – Nie byliśmy wspierani przez influencerów, bo nie płaciliśmy im ogromnych sum pieniędzy – opowiada w emocjonalnym filmie. Według Stell, za jedno promocyjne wideo, influencerzy życzyli sobie nawet 60 tys. dolarów.

Ostatnio pisaliśmy w INNPoland.pl o tym, jaka emerytura czeka influencerów. – Jeżeli ktoś polega tylko na wizerunku i bazuje na popularności czy urodzie, to może mieć w przyszłości problem. Influencerzy, którzy działają w branży od lat, często szukają sobie innego zajęcia – tłumaczyła w rozmowie z INNPoland.pl Edyta Maciejewska z agencji „The Digitals”.