Prezydent kontra kartel stacji benzynowych. "Monopol cenowy stanowczo i odważnie rozbijemy"

Mariusz Janik
W kategorii wojen o ropę spór ratusza w Stalowej Woli z miejscowymi stacjami benzynowymi trzeba by zakwalifikować jako kryzys o niskiej intensywności. Ale to konflikt, w którym prezydent miasta sięgnął po broń ostateczną: zapowiedział otworzenie własnej, komunalnej stacji benzynowej. Ma być nowocześnie i, co ważniejsze, tanio.
Prezydent RP Andrzej Duda i prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
– Od lat głośno krytykowałem zmowę cenową na rynku paliw w Stalowej Woli – przypomina na swoim profilu na Facebooku Lucjusz Nadbereżny, prezydent Stalowej Woli. – Teraz ten monopol stanowczo i odważnie rozbijemy! – zapowiada.

– Dzisiaj MZK otworzyło przetarg na wybudowanie nowoczesnej, taniej, miejskiej stacji paliw – informuje Nadbereżny. – Od końca listopada tego roku rozpoczniemy odważny proces burzenia starych zwyczajów na lokalnym rynku paliw – dorzuca.

– Mamy nadzieję, że uda nam się wynegocjować dobre ceny dla nas, jak i mieszkańców miasta – uzupełniała prezes tamtejszego MZK, Anna Pasztaleniec, w rozmowie z portalem stalowemiasto.pl.


Siła zakupowa jednej stacji to za mało
Jedna jaskółka wiosny nie czyni, więc i buńczuczne zapowiedzi lokalnych notabli nie znaczą jeszcze, że Stalowa Wola z hukiem wejdzie na rynek paliw. W Zakopanem, po kilku latach deliberowania nad „miejską stacją benzynową”, skończyło się na niczym: nie znaleziono odpowiedniej działki.

Za to w Tarnowie – który był dla polityków z Zakopanego wzorem – udało się taką stację uruchomić. Ale trudno mówić o wyjątkowo atrakcyjnych cenach. Jak podaje Portal Samorządowy, cena litra benzyny 95 to na miejskiej stacji 4,99 zł, oleju napędowego – 4,98 zł, LPG kosztuje 2,25 zł.
Jedna stacja, nawet miejska, to za mało: żeby obniżyć ceny, należałoby mieć większą siłę negocjacyjną i większe obroty niż jest w stanie wypracować pojedyncza stacja.Fot. 123rf.com
– Stacja benzynowa, w zależności od swojego wolumenu sprzedaży, może walczyć o większe czy mniejsze rabaty – mówi INNPoland.pl Jakub Bogucki, analityk rynku paliw i ekspert portalu e-petrol.pl. – Ale bez złudzeń: jeśli to tylko jedna stacja, to jej moc zakupowa jest znacznie niższa niż choćby minisieci kilku stacji: rabaty są zatem znacznie mniejsze – podkreśla.

Marże na paliwach to dziś zaledwie od 2 do 7 groszy
Tu spore znaczenie będzie miał jednak fakt, że na miejskiej stacji tankować będą zapewne pojazdy komunikacji miejskiej, co może znacznie zwiększyć obroty firmy. Zapewne jednak nie na tyle, żeby udało się w sposób jaskrawy obniżyć ceny benzyny.

Jak podkreśla ekspert, można stawiać sobie za punkt honoru, żeby było taniej niż u konkurencji, ale zrezygnować z marży jest trudno. – W tym tygodniu szacowaliśmy, że marże na paliwach sięgają od 2 do 7 groszy na litrze – kwituje Bogucki.

– Nie ma więc wielkiego pola do manewru: gdybyśmy mieli duże rabaty zakupowe, można by coś z tej ceny urwać – dodaje, zaznaczając, że znaczenie ma też historia relacji z operatorem stacji.

– W wielu miastach ożywczo na konkurencję cenową wpływa czasem pojawianie się stacji przymarketowych: z racji nietypowej specyfiki, bycia sklepem i stacją jednocześnie, oferują one niskie ceny – mówi nam Jakub Bogucki. – W efekcie ściągają ceny na innych stacjach w mieście, a czasem nawet w regionie – dorzuca.

Jak pisaliśmy ostatnio w INNPoland.pl, stacje benzynowe zyskały na zakazie handlu w niedziele. Sprzedaż na nich wzrosła nawet o jedną czwartą.