Polacy przejadają swoje wyższe pensje. Policzono, o ile podrożało życie od poprzednich wyborów

Patrycja Wszeborowska
Od czasu poprzednich wyborów samorządowych cztery lata temu sytuacja ekonomiczna Polaków bardzo się zmieniła - statystyczny obywatel zarabia dziś więcej. Jednak zmianie uległy też ceny towarów na półkach oraz ogólne koszty życia.
Od czasu ostatnich wyborów samorządowych Polacy zarabiają więcej, ale wzrosły też ceny żywności, paliwa i koszty rachunków fot. Anna Jarecka / Agencja Gazeta
Media rozpisują się o czekających nas podwyżkach cen, choć nie ma wątpliwości, że już jest drogo, a ceny artykułów szybują w górę na naszych oczach. Portal next.gazeta.pl postanowił sprawdzić, czy mamy do czynienia z drożyzną.

Wyższe pensje "zjada" żywność
W drugiej połowie 2014 r. przeciętne pensje Polaków w sektorze przedsiębiorstw wynosiły 4000 zł brutto, co dawało kwotę ok. 2800 zł na rękę. W ciągu czterech lat statystycznie wzrosły one o 650 zł - dzisiejsze średnie zarobki kształtują się na poziomie prawie 4850 zł brutto, czyli ok. 3400 zł netto.


Choć pensje Polaków rosną, podwyżkę „zjada” wzrost cen żywności. W ciągu ostatnich czterech lat część artykułów drastycznie podrożała. Średnio za jedzenie płacimy o ponad 20 proc. więcej.

Wzrost cen rozkłada się inaczej biorąc pod uwagę ceny za poszczególne produkty. Np. chleb zdrożał o 40 proc., masło - o 66 proc., a pomidory i jaja - 83 proc. i więcej. Nie zmieniła się za to cena cukru, a cena schabu nawet spadła o 6 proc.

Koszty życia są wyższe
Znacząco wzrosły koszty rachunków za prąd, wodę, śmieci, telefon, telewizję, ogrzewanie i czynsz. Cztery lata temu średnie wydatki na rachunki wynosiły 970 zł. Dziś podrożały o 60 proc. - średnio trzeba płacić za nie prawie 1600 zł.

Osoby posiadające auto odczuły także podwyżki cen za paliwo. Obecnie są one najwyższe od października 2014 r. i wciąż rosną. Taniej nie jest również na rynku nieruchomości - ceny za metr kwadratowy w największych polskich miastach podrożały o prawie 700 zł.

W najbliższym czasie czekają nas kolejne podwyżki cen żywności, energii, paliwa i mieszkań, ale również ubrań i usług bankowych. Rząd jednak orze jak może, żeby zbyt drastycznych skoków cen nie było przynajmniej do czasu, kiedy będzie już po wyborach.