Trzydniowy weekend się opłaca. Są już firmy, w których pracuje się tylko 4 dni tygodniowo

Mariusz Janik
Sukces – obwieścili szefowie zajmującej się doradztwem majątkowym firmy Perpetual Guardian z Nowej Zelandii. W firmie przez dwa miesiące testowano system pracy, sprowadzający się do wydłużenia weekendu o jeden dzień. Wyniki okazały się zaskakujące.
W Polsce postulaty skrócenia tygodnia pracy pojawiają się już od wielu miesięcy, ale póki co są traktowane z nieufnością. Fot. Jakub Włodek / Agencja Gazeta
Wzrosła produktywność pracowników i obroty firmy, a jednocześnie podwładni byli mniej zestresowani, spędzali więcej czasu z bliskimi, a w firmowym badaniu liczba tych, którzy przyznawali się do miotania się między pracą a domem, spadła z 56 do 22 proc. „Przeładowanie pracą” zmniejszyło się z 45 do 38 proc. Wzrosła za to kreatywność.

Szef firmy, Andrew Barnes, podchwycił ideę, gdy przeczytał, że produktywność przeciętnego człowieka to zaledwie 2,5 godziny dziennie – i dziś przekonuje, że to święta prawda. Co ciekawe, wraz z mniejszym wymiarem godzin pracownicy przestali spędzać czas na rozmowach w kuchni – i zaczęli też bardziej się starać, próbując udowodnić, że firma poszła w dobrą stronę.


32 godziny pracy w tygodniu
W efekcie Perpetual Guardian zostaje przy 32-godzinnym tygodniu pracy. Mało tego, rezultatami tego eksperymentu zainteresowały się inne firmy. Podobny system ma zamiar testować brytyjska firma marketingowa Reflect Digital – zapowiada portal Puls HR.

W „Gazecie Wyborczej” z kolei można przeczytać sceptyczne opinie: że eksperyment trwał zbyt krótko, by generalizować, a praca w każdej firmie może mieć na tyle odmienny charakter, że rozwiązania, które sprawdziły się na Nowej Zelandii, mogą się nie przyjąć gdzie indziej.