To miał być podatek dla wielkich globalnych korporacji. Ostatecznie może uderzyć też w polskie firmy

Patrycja Wszeborowska
Podatek od usług cyfrowych, pobierany od największych firm prowadzących działalność w Unii Europejskiej, ma być gotowy jeszcze w tym roku. Docelowo ma uderzyć w technologicznych gigantów, lecz istnieje realne ryzyko, że ucierpią na nim mniejsze lokalne firmy.
UE planuje pobierać większe podatki od gigantów technologicznych, takich jak Google, Amazon czy Facebook. 123rf.com
Aby internetowi giganci nie migali się od płacenia podatków (co jest zresztą zgodne z prawem dzięki optymalizacjom podatkowym), Bruksela planuje wprowadzić tzw. podatek cyfrowy. Zgodnie z nim, firmy technologiczne zamiast odprowadzać podatek w państwach, w których są zarejestrowane, musiałyby go płacić tam, gdzie zarabiają - pisze rp.pl.

3 procent daniny
W okresie „przejściowym”, czyli w czasie, zanim podatek wszedłby w życie, miałaby obowiązywać danina od obrotów w wysokości 3 proc., którą płaciłyby koncerny o obrotach powyżej 750 mln euro w skali globalnej lub 50 mln euro w UE.


Choć wpływ do budżetu krajów UE z tego tytułu byłby niebagatelny - jak szacuje KE wyniósłby 5 mld euro rocznie - firmy nie są przekonane do pomysłu, szczególnie te lokalne. Np. polskie Allegro martwi się, że przez nowy podatek płaciłoby podwójną daninę. Dodatkowe koszty, które musiałoby ponieść, wyniosłyby ok. 47 mln zł.

Skostniałe przepisy
Mimo to eksperci podatkowi są zgodni, że obecnie obowiązujące prawa opodatkowania są przestarzałe i niedostosowane do dynamicznie zmieniającego się rynku cyfrowego. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” proponowane rozwiązanie oceniają jako najlepsze, jakie do tej pory wymyślono.

Tymczasem giganci technologiczni upierają się, że podatki płacą zgodnie z prawem, wykorzystując optymalizacje podatkowe. Np. Google, optymalizując swoje podatki w przyjaznej pod kątem podatkowym Irlandii, zręcznie uniknęło zapłaty 16 mld euro podatku w 2016 roku.