Poseł Kukiz'15 chciał zalegalizować przechodzenie na czerwonym świetle. Zastanawiająca odpowiedź resortu

Adam Sieńko
Paweł Szramka z Kukiz'15 wystosował interpelacje w sprawie zakazu przechodzenia przez przejścia dla pieszych na czerwonym świetle. Wskazał w niej, że polskie prawo należy do jednego z najbardziej restrykcyjnych na świecie, pytając, czy przedstawiciele rządu również widzą potrzebę zmiany przepisów. Odpowiedź jednego z ministerstw wskazuje jednak na coś zupełnie przeciwnego.
Jakub Włodek/Agencja Gazeta
Sygnał czerwony jest jedynie ostrzeżeniem dla pieszego, wskazówką, że trzeba uważać na nadjeżdżające samochody, a nie nakazem bezwzględnego zatrzymania się i czekania na zielone – opisywał zachodnie regulacje prawne poseł Szramka w piśmie skierowanym, do Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Infrastruktury, Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Poseł podkreślał, że takie liberalne normy obowiązują m.in. w Wielkiej Brytanii, Szwecji i Norwegii. Tymczasem w Polsce mandat w wysokości 100 zł grozi nawet za przejście przez pustą jezdnię w środku nocy.


– Nasze społeczeństwo w niczym nie odbiega od społeczności krajów europejskich, jeśli chodzi o kulturę ruchu drogowego. Nie ma zatem uzasadnienia do stosowania jednego z najbardziej restrykcyjnych kodeksów na kontynencie – dodawał.

Odpowiedź ministerstwa
Na zmiany w przepisach polscy przechodnie nie powinni jednak liczyć. Wyjaśnił to dobitnie w swojej odpowiedzi Marek Chodkiewicz z Ministerstwa Infrastruktury.

– Zjawisko, o którym mowa w interpelacji posła Pawła Szramki, polegające na przechodzeniu przez przejście podczas wyświetlania sygnału czerwonego jest jednym z niepożądanych zachowań uczestników ruchu drogowego – pisał Chodkiewicz. Wyraził jednocześnie ubolewanie, że piesi mają skłonność do wchodzenia na jezdnię na czerwonym, gdy na ulicy nie widzą żadnych samochodów.

– Dopuszczenie możliwości przekraczania przejścia dla pieszych podczas wyświetlania sygnału czerwonego – w mojej ocenie – może przynieść jedynie korzyść w postaci zminimalizowania strat czasu pieszego oczekującego na zmianę światła, kosztem jego bezpieczeństwa – wytknął.

Propozycja została więc oceniona negatywnie, Chodkiewicz zasugerował jednak, że właściwym do udzielenia odpowiedzi na pytania zawarte w treści przedmiotowej interpelacji wydaje się Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Warto jednak zauważyć, że z powodu sztywnych przepisów dochodzi u nas do prawdziwych absurdów. Tak jak wtedy, gdy kierowca Polskiego Busa stał przez 2 godziny na skrzyżowaniu w pobliżu Wólki Kosowskiej. Powód? Sygnalizacja była zepsuta i przez cały czas paliło się czerwone światło, a mężczyzna nie chciał ryzykować naruszenia przepisów.