Nacjonalizacja według PiS. Kaczyński i Szydło "ratowali" firmę, teraz zalicza wtopę za wtopą

Mariusz Janik
Autosan ma zrezygnować z umowy wartej 17,5 miliona złotych. Okazuje się, że firma z Sanoka, której ratowanie zapowiedział jeszcze w czasie kampanii wyborczej w 2015 r. PiS, radzi sobie z najwyższym trudem. Wprowadzenie jej do Polskiej Grupy Zbrojnej było najwyraźniej kolejnym błędem: system zamówień wyposażenia dla wojska w ostatnich latach ledwo funkcjonuje.
Autosan wygrał, a następnie się z niego wycofał, przetarg na dostawę autobusów o wartości niemal 17,5 mln zł. Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta
Związek Gmin „Podkarpacka Komunikacja Samochodowa” rozpisywał przetarg na potrzebne 15 autobusów dwa razy. Za pierwszym razem chętnych nie było, za drugim – w sierpniu – wpłynęła tylko jedna, właśnie od Autosanu. Negocjacje przeciągnęły się, bowiem zamawiający miał budżet na poziomie 16,14 mln zł, tymczasem oferta sanockiej firmy opiewała na 17,46 mln. Jednak dobito targu.

Tyle że radość była przedwczesna. – Autosan nie przystąpił do podpisania umowy, mimo kilkukrotnych próśb z naszej strony – wyjaśniał w rozmowie z portalem czytajrzeszow.pl Remigiusz Wzorek z ZG „PKS”. Ba, zamawiający znalazł brakujące ponad milion złotych, by móc sprostać oczekiwaniom firmy oraz zgodził się na przesunięcie terminu na luty 2019 r., również zgodnie z oczekiwaniami firmy.


Lista wpadek Autosanu
W efekcie postępowanie umorzono, a na producenta posypały się pomstowania. Bo to nie pierwsza wpadka firmy: po wygranych przez PiS wyborach sanocka firma została włączona do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, jak podsumowują eksperci: w nadziei, że osadzenie w dużej strukturze pozwoli znaleźć miejsce dla firmy.

Efektem był kontrakt z firmą Raytheon na produkcję kontenerów dla systemu Patriot. To były jednak dobre złego początki – w sierpniu ubiegłego roku niemiecka firma MAN zdobyła kontrakt na dostawę 26 dużych autobusów dla polskiej armii. Dlaczego Niemcy, a nie polska firma (bądź co bądź, produkująca autobusy)? Bo Autosan nie złożył dokumentów na czas, a jak okazało się w trakcie późniejszego śledztwa – jak pisze "Gazeta Wyborcza" - mógł nie mieć nawet stosownych pojazdów w ofercie.
Fabryka była symbolem epoki PRL, ale po upadku komunizmu radziła sobie coraz gorzej.Fot. Roman Jocher / Agencja Gazeta
Po przegapieniu 30-milionowego kontraktu Autosan miał dostać jeszcze nagrodę pocieszenia – umowę na mobilne kontenery na broń dla Wojsk Obrony Terytorialnej. Ale i tu ostatecznie poległ. Mimo to nastroje w firmie są optymistyczne, gdyż pracownicy zaczęli się jakoby domagać podwyżek – jak twierdzi portal transport-publiczny.pl.

– Autosan został włączony do PGZ nieco sztucznie. Miał się zajmować określonymi zadaniami, ale to najwyraźniej nie poprawiło sytuacji firmy. Nie wykazuje się ona niczym szczególnym na rynku produktów militarnych – podsumowuje w rozmowie z INNPoland.pl Juliusz Sabak, ekspert Defence24.

Z PGZ do PGE
– To była decyzja polityczna, więc trudno ją komentować – podkreśla Sabak. Zresztą trudno o lepszy komentarz niż słowa Jarosława Kaczyńskiego, które padły w Sanoku tuż przed wyborami samorządowymi. – Chcę powiedzieć, że jest w tej chwili już zaawansowana sprawa przejęcia tego zakładu przez PGE, wielką firmę energetyczną – zapowiadał prezes PiS na spotkaniu z wyborcami.

– Po to, by rozpocząć tam supernowoczesną produkcję autobusów elektrycznych, a także pojazdów, które służą energetyce – kwitował Kaczyński. Paradoksalnie, świadczy to o tym, że Autosan można swobodnie przerzucić do PGE, bez uszczerbku dla PGZ czy samej fabryki z Sanoka. Pytanie czy w strukturach koncernu energetycznego fabryka poradzi sobie lepiej.

Być może nie należy tu nawet winić spółki. Firmy należące do Polskiej Grupy Zbrojnej wypadają w zamówieniach równie słabo, co Autosan na rynku autobusów. Przykładowo, jak opisał to dziennik „Rzeczpospolita”, Przedsiębiorstwo Sprzętu Ochronnego Maskpol z Konieczek pod Częstochową wygrało przetarg na niemal 150 tysięcy mundurów dla wojska.

80-milionowy kontrakt zakłada realizację dostaw w latach 2018-2019, co z kolei okazuje się być ponad możliwości podczęstochowskiej firmy. Maskpol – do tej pory specjalizujący się zresztą w produkcji masek gazowych – zleci więc realizację części zamówienia podwykonawcom.
Politycy chętnie ruszali na pomoc sanockiej fabryce: w 2016 r. znalazła się w PGZ, teraz prezes PiS zapowiada przejęcie jej przez firmę PGE.Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Dysfunkcyjny system zakupów
– Dużym problemem PGZ i jego spółek, z którym nie radzą sobie one od dawna, jest nastawienie na realizację kontraktów na potrzeby polskiej armii – tłumaczy Juliusz Sabak. – A armia kupuje nieregularnie i często nie są to wielkie ilości wyposażenia. I gdy pojawia się taki kontrakt, jak ten na mundury, to i pojawia się problem: jak zaspokoić takie potrzeby – dodaje.

Bez rynków zagranicznych sytuacja polskiej zbrojeniówki jest, subtelnie rzecz ujmując, trudna. – To problem starszy od PGZ – mówi Sabak. – Czapki się zmieniają, a problemów nie da się rozwiązać – kwituje.

Zresztą, odpowiedzialność za ten stan rzeczy spada nie tylko na PGZ, ale i na zamawiających. – System zakupów uzbrojenia jest w Polsce dysfunkcyjny – podsumowuje lapidarnie „Dziennik Gazeta Prawna”. – Paraliżem bym tego nie nazwał. Ale intensywnie wymieniane są wyższe kadry w armii i instytucjach podległych MON, co przekłada się na problemy z zamówieniami – dorzuca Sabak.

Efekty można podsumować w następujący sposób: umowy na śmigłowce czy jednostki marynarki wojennej to dziś już symbole fiaska. Jednocześnie po poligonach krążą zmodernizowane Leopardy i pojazdy, które pamiętają lata 70., co oznacza, że są konstrukcjami opracowanymi w połowie lat 60.

Agencja Uzbrojenia
Rezultatem jest też nieustanna karuzela kadrowa na stanowiskach osób odpowiedzialnych za zakupy zbrojeniowe. Struktury się dublują, jedne komórki kupują sprzęt, inne finansują jego eksploatację. – Aktualna ekipa już dawno obiecywała integrację tego systemu w tzw. Agencję Uzbrojenia, czyli taką instytucję wzorowaną na Zachodzie, np. Szwecji czy Francji – dowodzi Sabak.

Jak podkreśla ekspert Defence24, tego typu instytucje zajmują się strategicznym konsoilidowaniem i koordynacją zakupów, finansowaniem programów badawczych, dbając by nowy sprzęt dla wojska był „możliwie tani, możliwie krajowy i możliwie nowoczesny”. Tyle że Agencja Uzbrojenia byłaby kolosem zatrudniającym tysiące ludzi i wymagającym stabilności kadrowej oraz organizacyjnej. A o to w obecnych realiach najtrudniej.

*
W ślad za naszą publikacją menedżerowie Autosan Sp. z o.o. kwestionują część przytaczanych przez nas faktów i opinii. Podkreślają m.in. że nie jest prawdą, by firma „rezygnowała z kolejnych zamówień” (o rezygnacji piszemy w przypadku przetargu ogłoszonego przez ZG PKS, w innych opisywanych powyżej przypadkach można uznać, że firma sobie – kolokwialnie mówiąc – odpuściła).

Stanowisko ZG PKS w sprawie przetargu na dostawę autobusów było jasne: Autosan nie przystąpił do podpisania umowy, mimo kilkukrotnych próśb z naszej strony – jak opisał to przedstawiciel Związku. W poniższym sprostowaniu Autosan przedstawia inną wersję wydarzeń: zamawiający nie mógł podpisać umowy bezpośrednio po rozstrzygnięciu przetargu, w końcu – unieważnił postępowanie.

Z kolei przetarg na autobusy dla armii, rozstrzygnięty w sierpniu 2017 r. (ten, na który firma spóźniła się o 20 minut), według informacji i dokumentów „Gazety Wyborczej” miał być postępowaniem, do którego popchnęło firmę MON, mimo że firma nie miała odpowiedniego produktu. „GW” podkreśla w dostępnej tutaj publikacji, że warunki przetargu zostały dostosowane do oferty sanockiej firmy „w trakcie gry”.

Poniżej publikujemy pełną wersję nadesłanego nam sprostowania:

W związku z opublikowaniem w dniu 16 listopada 2018 r. artykułu pod tytułem „Nacjonalizacja według PiS. Kaczyński i Szydło „ratowali” firmę, teraz zalicza wtopę za wtopą” AUTOSAN Sp. z o.o. Przedstawia następujące stanowisko w tej sprawie:

1. Nie jest prawdą, że Spółka Autosan rezygnuje z kolejnych zamówień i uczestnictwa w kolejnych przetargach. Jest natomiast prawdą, że nie startujemy obecnie w przetargach, gdzie termin realizacji zamówienia na autobusy jest krótszy niż 6 miesięcy.

2. Nie jest też prawdą, że Spółka Autosan nie zdecydowała się podpisać umowy na dostarczenie 15 autobusów klasy MAXI dla Związku Gmin „Podkarpacka Komunikacja Samochodowa” w Rzeszowie. Zamawiający nie mógł podpisać tej umowy bezpośrednio po rozstrzygnięciu przetargu w związku z długotrwałą procedurą badania i oceny ofert (tzw. kontrolą uprzednią) prowadzoną przez Urząd Zamówień Publicznych.

Kontrakt nie został zawarty z powodu unieważnienia postępowania przez Zamawiającego na podstawie art. 93 ust. 1 pkt. 7 Ustawy Prawo Zamówień Publicznych (Dz. U. Z 2017 r. poz. 1579 z późn. zm.) jako postępowania obarczonego niemożliwą do usunięcia wadą uniemożliwiającą zawarcie umowy dostawy z przyczyn niezależnych od Autosan Sp. z o.o.

3. Należy podkreślić, że Autosan Sp. z o.o. na bieżąco prowadzi swoją działalność operacyjną. Na chwilę obecną zawarte kontrakty obejmują dostawy ok. 90 szt. autobusów. Na bieżąco również Zarząd Spółki przedstawia Zamawiającym aktualne terminy dostaw zakontraktowanych autobusów. Na dzień dzisiejszy wszyscy Zamawiający oświadczyli, że nadal chcą realizować podpisane umowy. Na obecną chwilę nie występuje również zagrożenie przerwania dostaw kluczowych materiałów przeznaczonych do produkcji autobusów.

4. Co do przetargu dla wojska rozstrzygniętego w sierpniu 2017 r. nie jest również prawdą, że Autosan nie posiadał w ofercie pojazdów, które były zgodne ze Specyfikacją Istotnych Warunków Zamówienia w postępowaniu na dostawę 26 autobusów.

5. Ponadto należy także podkreślić, że 23 listopada br. Członkowie Zarządu Autosan Sp. z o.o. i przedstawiciele wszystkich związków zawodowych działających w fabryce podpisali Zakładowy Układ Zbiorowy Pracy. Więcej informacji na stronie www.autosan.pl.