Koszty pracy w Polsce są śmiesznie niskie. Polski pracownik trzykrotnie tańszy od unijnej średniej
W Polsce 9 euro, w Europie średnio 26 euro – takie koszty muszą ponosić pracodawcy z racji utrzymywania jednego pracownika na miejscu pracy. Te wyliczenia pokazują, dlaczego narzekania niektórych środowisk biznesowych na „państwo, które zarzyna przedsiębiorców” są mocno przesadzone.
Taniej zatrudniać można dzisiaj już tylko w Bułgarii (4,9 EUR), Rumunii (6,3 EUR), Litwie (8 EUR), Łotwie (8,1 EUR) i na Węgrzech (9,1 EUR).
Polsce daleko więc do unijnej średniej 26,8 euro, nie mówiąc już o czołówce. Na drugim biegunie znalazły się takie kraje jak Dania (42,5 euro), Belgia (39,6) i Szwecja (38,3). W czołówce mamy więc dwa kraje skandynawskie. Można by pomyśleć, że to efekt wysokich podatków, ale...nie – tacy Duńczycy mają udział wynagrodzeń w kosztach pracy na poziomie 86 proc. Co oznacza, że gros pieniędzy idzie prosto do ich kieszeni.
A w Polsce? Z wynikiem nieco ponad 80 proc. wypadamy na tle kolegów z UE raczej lepiej niż gorzej. W takiej Francji pracownicy dostają finalnie 67 proc. tego, co musi wyłożyć ich pracodawca. W większości państw odsetek ten waha się w granicach 70-80 proc.
Co składa się na koszty pracy?
Koszty pracy to sumaryczne wydatki, które pracodawca musi ponieść na utrzymanie jednego pracownika. Składa się na nie m.in. pensja, premie, wydatki na szkolenia czy rekrutacje, a także zaliczki na podatek dochodowy i pieniądze wysyłane do ZUS-u.
Próbę obniżenia pozapłacowych kosztów pracy podjął w ubiegłym roku Adam Abramowicz, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu i Ekonomicznego. Jego projekt spalił jednak na panewce. Polityk chciał wprowadzić firmom jeden podatek w wysokości 25 proc. od całego funduszu płac. Podobnie opodatkowane miały być też umowy zlecenia i umowy o dzieło. Gdyby te plany weszły w życie, przeciętny Polak zarabiałby nawet 30 proc. więcej niż dzisiaj.