Balcerowicz, Belka i Gronkiewicz-Waltz ręczą za zatrzymanych z KNF. "Nieuzasadniona represja"

Mariusz Janik
Leszek Balcerowicz, Marek Belka i Hanna Gronkiewicz-Waltz w sumie kierowali Narodowym Bankiem Polskim przez dwadzieścia jeden lat, w okresie od 1992 roku. Dziś zgodnie stają w obronie urzędników Komisji Nadzoru Finansowego oskarżanych w śledztwie dotyczącym upadku SKOK Wołomin.
Marek Belka, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Leszek Balcerowicz. Fot. Marcin Stępień, Krzysztof Mazur / Agencja Gazeta
Zarzuty usłyszeli najpierw były prezes KNF Andrzej Jakubiak i były wiceprezes Wojciech Kwaśniak. Potem kolejne postawiono pięciu urzędnikom Komisji.

SKOK Wołomin
– Urzędnicy ci wykryli nadużycia w SKOK Wołomin, a następnie rzetelnie i z poświęceniem współpracowali z organami prokuratorskimi (…) doprowadzając do wykrycia sprawców, za co pan Wojciech Kwaśniak zapłacił wysoką cenę, stając się ofiarą brutalnego zamachu na życie – napisali we wspólnym oświadczeniu byli szefowie NBP.

– Obowiązek wniesienia w krótkim terminie kwot po 100 i 200 tys. zł nałożony przez prokuraturę na urzędników państwowych, którym równocześnie uniemożliwia się wykonanie pracy zawodowej, pozbawiając ich źródła dochodów, to dodatkowa i nieuzasadniona represja – dodają autorzy oświadczenia.


Dlatego też Balcerowicz, Belka i Gronkiewicz-Waltz podjęli decyzję o udzieleniu osobistego poręczenia za wszystkich siedmiu urzędników KNF. Zarzuty – przede wszystkim o spóźnione działania w sprawie nadużyć w SKOK Wołomin – uznają oni za nieusprawiedliwione. Sami urzędnicy uważają postępowanie prokuratury za „podyktowane potrzebami politycznymi i propagandowymi”.