Przejęcie klubu jednak niepewne? Inwestor od dziennikarzy dowiedział się, co naprawdę kupuje

Konrad Bagiński
Nie ustają kontrowersje wokół nowych – ciągle jeszcze potencjalnych – właścicieli Wisły Kraków. Okazuje się, że nie sprawdzili, czyja jest ziemia, na której im zależało. A warta 100 mln działka jest własnością TS Wisła Kraków, a nie Wisła Kraków S.A.
Wisłę Kraków może czekać bolesny upadek Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta
Różnica niby niewielka, ale jednak znacząca. Bo na tej ziemi potencjalnym właścicielom zależy na tym, by obok stadionu zbudować hotele, restauracje, spa i piłkarską akademię.

Te tereny należą jednak nie do Wisły Kraków, czyli klubu piłkarskiego, ale do Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków.

Klub piłkarski został lata temu wyodrębniony ze struktur TS, które prowadzi teraz różne sekcje – poza piłką nożną. Ale właścicielem klubu – i ziemi – ciągle jest Towarzystwo.

Dowiedzieli się od dziennikarzy
Nowi jeszcze-nie-właściciele Wisły nie wiedzieli, że wraz z klubem nie nabywają praw do gruntów obok stadionu. Wyjaśnili im to dopiero dziennikarze. Inwestorzy będą próbowali podjąć rozmowy z przedstawicielami miasta i wyjaśnić sytuację.


Przejęcie Wisły Kraków budzi duże emocje. Chodzi szczególnie o inwestorów, którzy są mało znani i tajemniczy a ich wiarygodność jest ciągle zagadką.

Czasu jest coraz mniej – jeśli jeszcze w tym roku inwestorzy nie przeleją 12 mln zł na długi Wisły, klub najprawdopodobniej upadnie. Od jakiegoś czasu nie ma też dobrej prasy, okazało się na przykład, że w klubie rządzą kibole i marionetkowy zarząd. Władze klubu odpierają te zarzuty.