Nikt nie chciał jej finansować, bo przyniesie straty. Rząd sięgnął więc do własnego banku

Konrad Bagiński
Już wiadomo skąd rząd weźmie pieniądze na budowę nowej węglowej elektrowni w Ostrołęce. Żaden prywatny bank nie chciał dać na nią ani grosza, więc pieniądze wyłoży Bank Gospodarstwa Krajowego – czyli najbardziej państwowy z możliwych.
Minister energii Krzysztof Tchórzewski forsuje budowę elektrowni węglowej. Dopiął swego Foto: Kuba Atys / Agencja Gazeta
6 miliardów złotych – tyle będzie kosztowała budowa nowego bloku węglowego w Ostrołęce. Wiadomo, że będzie głęboko nieopłacalna – po prostu przyniesie straty.

Ale żeby uzasadnić jej byt, rząd nie dość, że zagwarantował odbiór prądu z niej (za rekordowo wysoką cenę), to jeszcze zobowiązał do jej finansowania Bank Gospodarstwa Krajowego – pisze Wyborcza.pl.

Wiele instytucji finansowych na świecie wprost odmawia udzielania kredytów na inwestycje w energetykę węglową. Pierwotnie zrobiły to także Państwowy Fundusz Rozwoju i Bank Gospodarstwa Krajowego.


Bank pod ścianą
Dziennikarze dowiedzieli się jednak, że BGK nie będzie miał wyjścia. Co więcej, nie jest wykluczone, że do wyłożenia pieniędzy zostaną także przymuszone inne państwowe banki.

Na elektrownię zrzucą się także Enea, Energa i jedna ze spółek PGE. Dadzą po 1 miliardzie, więc BGK musi dorzucić 3 mld zł.

Tymczasem wiadomo już, że elektrownia będzie produkowała prąd w cenie 480 – 505 zł za kilowatogodzinę. Farmy wiatrowe robią to samo za 300 – 400 złotych. Elektrownia już na starcie przyniesie 2,3 – 2,8 mld zł straty. Zapłacimy to w podwyżkach cen prądu. Nie obecnych, ale przyszłych.