Poseł chce likwidacji progów zwalniających. Są groźne i trują ludzi – twierdzi

Konrad Bagiński
Śpiący policjant, łamacz amortyzatorów – kierowcy różnie określają progi zwalniające. Ale chyba nie ma nikogo, kto by je lubił. Stawiane są wbrew zdrowemu rozsądkowi i normom, często zbyt wysokie i strome, by pokonać je z przepisową prędkością. Może w końcu znikną.
Progi zwalniające to anachronizm - powodują hałas i zanieczyszczenia Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta
W sprawie progów postanowił zainterweniować poseł PO Józef Lassota. Przekonuje on, że stwarzają on zagrożenie i zwiększają stężenie szkodliwych pyłów.

Lassota nie neguje faktu, że progi są skuteczne w ochronie pieszych przez zbyt szybko jadącymi kierowcami, ale mają też szereg wad.

Te zaś zna każdy kierowca. Cytowany przez TVN24BiS.pl Lassota zaznacza, że progi zwalniające "generują wibrację i hałas, narażają zdrowie mieszkańców, kierowców i bezpieczeństwo pasażerów karetek pogotowia, w zimie utrudniają odśnieżanie, a także niszczą auta (m.in. zawieszenie pojazdów, przedwczesne zużycie amortyzatorów, hamulców, drążków i wahaczy)."


Progi gorsze od spalin
Pisaliśmy już w INNPoland.pl o tym, że progi zwalniające mają istotny wpływ na groźne zanieczyszczenia. Biorą się one ze ścieranych nadmiernie hamulców i opon oraz przyspieszania po przejechaniu progu.

Poseł skierował interpelację do ministra infrastruktury, w której zauważa, że progi zwalniające mogą być niebezpieczne i namawia do innych metod zwalniania ruchu.

Jak wskazuje w interpelacji na Zachodzie zamiast progów zwalniających coraz częściej stosuje się zwężenia dróg lub szykany, które trzeba omijać.

– Może w Polsce takie rozwiązania również zdałyby egzamin – sugeruje poseł.