Wielka rzeź dzików. Polscy myśliwi na zlecenie ministerstwa chcą je wystrzelać co do sztuki
Dzik stał się kozłem ofiarnym w walce z afrykańskim pomorem świń. Minister środowiska (dawniej: ochrony środowiska) nakazał ich wystrzelanie co do sztuki. Według specjalistów masowa rzeź dzików w polskich lasach wywoła efekt przeciwny do zamierzonego – wirus ASF będzie się rozprzestrzeniał jeszcze szybciej.
Szokujący jest zwłaszcza fakt, że zaprzęgnięci do strzelania myśliwi mają wybić praktycznie całą populację tych zwierząt. Istotnie, część z nich zarażona jest wirusem afrykańskiego pomoru świń. Kiedy dostaje się on do hodowli trzody chlewnej, do wybicia jest całe stado. Kraj, w którym występuje ASF, nie może eksportować swojej wieprzowiny.
Wyborcza pisze, że koła łowieckie w Polsce dostają SMS-y z poleceniami organizacji wielkich polowań, których celem ma być eksterminacja dzików. Ekolodzy zwracają uwagę, że pierwsze nagonki odbędą się nielegalnie – bo ustawowy termin informowania o polowaniu zbiorowym to dwa tygodnie. Tymczasem najbliższe strzelanie do dzików ma się odbyć już w dniach 12-13 stycznia.
Czym jest ASF?
Co na to naukowcy? Delikatnie mówiąc: pukają się w głowę. Specjaliści wskazują na fakt, że polowania na dziki spowodują jeszcze szybsze rozprzestrzenianie się ASF. Przestraszone dziki będą szybko migrować i mieszać się ze sobą. Na ich miejsce przyjdą ze wschodu dziki białoruskie, również często zarażone wirusem.
Na dodatek myśliwi i ich psy mające kontakt z martwymi dzikami będą przenosić ASF dalej. Tymczasem jak na razie najlepszą ochroną świń przed wirusem jest zachowywanie odpowiedniej kontroli sanitarnej. ASF najczęściej przynoszą do hodowli sami hodowcy, na przykład na butach lub odzieży.
Aby zachować odpowiedni kordon sanitarny, każdy myśliwy tuż po polowaniu powinien zostać zdezynfekowany – razem z samochodem, ubraniami i swoim psem. Inaczej ASF pójdzie w świat jeszcze szerszą drogą, niż dotychczas.
Dziki w Polsce
Co ciekawe, nikt tak naprawdę nie wie, ile w Polsce może żyć dzików. Na początku zeszłego roku nadleśnictwa oszacowały ich liczbę na 239 tysięcy. Wiadomo jednak, że te dane nijak się nie mają do rzeczywistości, bo w minionym sezonie łowieckim myśliwi zastrzelili ponad 320 tysięcy dzików. Nie mogli zabić ich więcej, niż było, zresztą co roku odstrzeliwują między 200 a 300 tysięcy tych zwierząt.
Warto przypomnieć, że polowania to przede wszystkim wielki biznes, na którym miliony zarabiają organizacje łowieckie. Same dokarmiają zwierzęta, by było ich jak najwięcej.