Kara dla pseudolekarzy. Wmawiali ludziom chorobę, by naciągnąć na leczenie

Arkadiusz Przybysz
Firma Promed, wcześniej znana jako NMedical, NovuMedical została ukarana na 370 tys. zł przez UOKiK. Spółka sprzedawała pakiety medyczne, z których nie dało się zrezygnować. Żeby móc kupić pakiet, nie trzeba było być chorym - spółka dysponowała urządzeniem, które mogło pokazywać zły stan zdrowia, niezależnie od faktów.
Prezes UOKiK, Marek Niechciał nałożył właśnie na firmę Promed 370 tys. zł kary Jacek Marczewski / Agencja Gazeta
Historia zaczynała się od telefonu z zaproszeniem na bezpłatne badania. Odbywały się one w różnych miejscach, niekoniecznie w placówce medycznej. Pracownik Promedu, który przeprowadzał badania, również nie musiał mieć wykształcenia medycznego. Miał bowiem analizator Quantum, niewielką skrzynkę, która jak twierdzi jej producent, miała powstać w Instytucie Psychofizyki Stosowanej w Rosji (!).

Jedna z osób napisała, że badanie polegało na trzymaniu metalowej rączki - mówi prezes UOKiK Marek Niechciał. Po chwili urządzenie drukowało diagnozę. - Na podstawie wydruku Pan powiedział, że jestem bardzo chora, zasugerował, że mam chorą wątrobę, zapalenie kości rąk, nie funkcjonuje mi pół mózgu - mówi jedna z badanych, cytowana przez Niechciała.
Badanie przy pomocy analizatora Quantum różniło się od typowych badań wykonywany przez lekarzyDawid Chalimoniuk / Agencja Gazeta
Tak poważne choroby należało natychmiast leczyć - w centrum medycznym należącym do Promedu. Tam chory miał poddać się terapii i rehabilitacji, która mogła przywrócić mu zdrowie. Koszt? Jedyne 5.5 tys. zł.


Sugerowali zagrożenie życia, by sprzedać pakiet medyczny
Zdaniem UOKiK badania nie były jednak w jakimkolwiek stopniu wiarygodne. Nikt nie wie bowiem jak działa analizator Quantum, a skuteczność urządzenia nie jest potwierdzone przez badania. Sam producent twierdzi, że urządzenie jest w stanie przebadać stan zdrowia całego organizmu, wychwytując fale elektromagnetyczne, tworzone przez konkretne organy ciała - mechanizm nieznany współczesnej medycynie.

Co więcej, osoby, które zostały na rzekome badania zaproszone nie wiedziały, że celem spotkania jest sprzedaż pakietu medycznego. Co więcej, pracownicy sugerowali konsumentom, że ich życie jest zagrożone, więc wielu z nich mogło bezpodstawnie się martwić.

Co więcej, firma nie chciała nawet słyszeć o rezygnacji konsumenta z wykupionego pakietu. Firma zasłaniała się ustawą o prawach konsumenta. Ta bowiem, zdaniem przedstawicieli Promedu, nie dotyczy usług medycznych.

370 tysięcy kary dla Promedu
UOKiK miał jednak inne zdanie. Skoro bowiem prezentacje prowadzą handlowcy, a nie lekarze, to cała usługa nie jest usługą medyczną. Każdy kto podpisał umowę na pokazie, ma w takim razie prawo do odstąpienia od usługi w ciągu 14 dni.

Za naruszenie zbiorowych interesów konsumentów firma została ukarana na kwotę 369 985 zł. Decyzja nie jest jeszcze prawomocna, Promedowi przysługuje możliwość odwołania się przed sądem.

-Decyzji nadaliśmy rygor natychmiastowej wykonalności. Oznacza to, że Promed musi od razu zmienić praktykę. Na prezentacje tej firmy przychodzą osoby starsze, które Promed straszy różnymi chorobami, aby tylko zawarły z nim umowę. To jest sprzeczne z prawem i niemoralne – mówi Marek Niechciał, prezes UOKiK.

Fala pseudomedycyny przetacza się przez Polskę
Pseudonaukowe teorie są w Polsce coraz popularniejsze. Karierę robi znachor, Jerzy Zięba, który niedawno sugerował, że Wi-Fi powoduje bezpłodność i inne choroby.

Moda na alternatywne sposoby leczenia ma czasem poważne konsekwencje. Coraz częściej słyszy się o zachorowaniach na odre - wynikających z irracjonalnego lęku przed szczepieniami czy zatruciu roślinami, które rzekomo miały służyć zdrowiu.