W Polsce nie ma już miejsca na galerie handlowe. Wyjątkiem są tylko te dwa miasta
Galerie handlowe, po latach intensywnej rozbudowy, dotarły już do ściany - w Polsce nie ma miejsca na wielkie obiekty. Te, które są, muszą dostosować się do potrzeb klientów.
Duża konkurencja i brak nowych działek sprawiają, że właściciele galerii handlowych wolą rozbudowywać istniejące obiekty oraz dostosowywać je do potrzeb klientów - pisze gazeta.
Na kondycję branży wpłynął także zakaz handlu w niedzielę. Część galerii jest co prawda wówczas otwarta, ponieważ działają w nich restauracje czy np. punkty pocztowe. Jednak nawet w otwartych placówkach ruch spadł. Narzekały zwłaszcza kawiarnie, do których klienci zachodzili po zakupach.
Zmiany w galeriach handlowych
Czarny scenariusz naszkicowała rok temu Krajowa Rada Gastronomii i Cateringu. Jeżeli trzymać się eksperckich wyliczeń, całkowite obroty gastronomii w centrach handlowych (uwzględniając też np. puby) szacuje się na 3 miliardy złotych. Niedzielna pula to średnio 15 proc. (od 10 do 18 proc., w zależności od typu lokalu).
Zdaniem części ekspertów galerie handlowe będą przeprojektowywać się tak, by klienci nie musieli do części restauracyjnej przedzierać się przez zamkniętą część handlową.
Co więcej, zyski właścicieli galerii handlowych mogą ucierpieć przez chęć najemców do obniżania czynszów. Część z nich płacona jest niezależnie od obrotu, co sprawia, że właściciele sklepów w galerii walczą o ich obniżkę.