Tajny plan PiS na wygranie wyborów. Pójdą na rękę milionom Polaków i przedsiębiorców

Arkadiusz Przybysz
Coraz więcej Polaków jest przeciwna dalszemu zaostrzaniu przepisów o zakazie handlu w niedziele. Przeciwko są konsumenci, ale także... małe sklepy, które na zakazie miały skorzystać najbardziej. Czy rząd przed wyborami przywróci dwie niedziele handlowe w miesiącu?
Piotr Duda będzie niezadowolony ze zmian w zakazie handlu w niedzielę Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Liczba osób popierających zakaz handlu w niedziele spadła w grudniu o trzy punkty procentowe w stosunku do wyników badań z listopada i obecnie wynosi 28 procent. Aż 71 procent Polaków nie chce, żeby politycy określali, co mają robić w weekendy - czytamy w badaniu Maison & Partners przeprowadzonego na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

To może oznaczać, że rząd przed wyborami nie będzie chciał rozdrażnić dość sporej grupy wyborców i nie wybierze kursu na zaostrzenie ustawy. – Myślę, że liczba przeciwników zakazu handlu będzie rosła. Miesiące zimowe nie są tak przyjazne do spędzania czasu poza domem jak letnie. – podsumowuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców cytowany w komunikacie.


Prace nad ograniczaniem handlu w niedziele straciły impet ostatniej jesieni. Dlaczego? Zapewne za sprawą ekspertyzy przygotowanej przez Biuro Analiz Sejmowych. Jej autorzy sugerują, że należy wstrzymać się z wprowadzeniem trzeciej i czwartej niehandlowej niedzieli.

42 proc. wyborców PiS przeciw zakazowi
Autorzy dokumentu wskazują, że rośnie liczba przeciwników zakazu handlu, co może się też odbić „przy urnie wyborczej”. Tylko wśród wyborców PiS 42 proc. wypowiada się przeciw zakazowi. Jak przypominają Wiadomości Handlowe, 5 grudnia zapadła decyzja o wstrzymaniu dalszych prac nad zakazem handlu, a „sejmowe służby długo próbowały ukryć przed opinią publiczną fakt istnienia OSR” (oceną skutków regulacji – przyp. red.).

Plusem mają być „niemierzalne aspekty społeczne”. – Wstępne badania wskazują, że jeden z celów ustawy, poprawa balansu rodzina-praca oraz zmiany nawyków dotyczących spędzania wolnego czasu, został w jakimś stopniu osiągnięty – konkludują eksperci. 20 proc. ankietowanych Polaków twierdzi, że spędzają teraz więcej czasu z rodziną lub przyjaciółmi, oglądając telewizję lub spędzając czas na świeżym powietrzu.

Płaczą restauratorzy
Na zakazie handlu tracą też miejsca, które w niedziele są otwarte, takie jak kawiarnie czy restauracje. Liczba klientów, jacy odwiedzają je w niedzielne popołudnia, najprawdopodobniej drastycznie spadła. W niehandlowe niedziele odwiedzamy niektóre z fast-foodów nawet dwukrotnie rzadziej niż w niedziele handlowe.

Jeżeli trzymać się eksperckich wyliczeń, całkowite obroty gastronomii w centrach handlowych (uwzględniając też np. puby) szacuje się na 3 miliardy złotych. Niedzielna pula to średnio 15 proc. (od 10 do 18 proc., w zależności od typu lokalu).

Niedzielny zakaz handlu nie przeszkadza za to np. Biedronce, przeciwko której wymierzone było ostrze ustawy. W ostatnim kwartale 2018 sprzedaż Biedronki wyniosła 3.06 mld euro. Rok do roku oznacza to wzrost o 2,9 proc. Sieć przyzwyczaiła Polaków do robienia zakupów w soboty, dzięki czemu coraz więcej osób odwiedza placówki sieci.

Mały handel oberwał najsilniej
Najbardziej na zakazie handlu miały stracić małe sklepy, którym paradoksalnie ustawa miała pomóc. Eksperci szacują, że upadnie ich w tym roku blisko 5 tysięcy. Jednym z powodów jest fakt, że w tym roku tylko jedna niedziela w miesiącu będzie handlowa.

Przed wprowadzeniem zakazu handlu branża rozwijała się o 5 proc. rocznie. W tym roku ma to być tylko 3 proc. Zdaniem dyrektora Polskiej Izby Handlu, niedzielne obroty małych sklepów skurczyły się znacząco.