Orlen zaciera ręce. Firma ujawnia, ile do tej pory "zarobiła" na sponsorowaniu Kubicy

Konrad Bagiński
Trudno uznać to za zyski, ale rozgłos faktycznie jest spory. To cieszy PKN Orlen, który wedle nieoficjalnych informacji wydał na sponsoring teamu Williamsa w F1 ok. 100 mln złotych. Dzięki zainteresowaniu mediów i rodaków reklamowy ekwiwalent tej decyzji wyniósł już 17,8 mln złotych.
Prezes Orlenu Daniel Obajtek i Robert Kubica pokazują kask, w którym będzie się ścigał nasz rodak mat. pras.
Informację o rozpoczęciu przygotowań kierowcy do wyścigu F1, które sponsoruje od tego roku narodowy koncern paliwowy Orlen, opublikowano w mediach 1316 razy w ciągu trzech dni – wynika z raportu spółki, który poznała „Rzeczpospolita".

Z wyliczeń Orlenu wynika, że informacja ta od 28 do 31 stycznia dotarła do ponad 102 mln osób – blisko połowa to telewidzowie, ponad 34 mln to słuchacze radia. Wspomniany wcześniej ekwiwalent reklamowy to szacowane koszty dotarcia do takiej grupy osób za pośrednictwem tradycyjnych kanałów reklamowych.

– Tylko w związku z komunikatem prasowym dotyczącym współpracy z Williams Racing i konferencją prasową z udziałem Roberta Kubicy w mediach polskich pojawiło się łącznie ponad 3 tys. przekazów, które wygenerowały ekwiwalent na poziomie ok. 17,8 mln zł i dotarcie na poziomie ok. 200 mln (dane z platformy Instytutu Monitorowania Mediów) – wylicza Adam Burak, dyrektor wykonawczy ds. komunikacji korporacyjnej PKN Orlen.


Współpraca Orlenu i Williams Martini Racing
Logotyp PKN Orlen pojawi się na bolidach Williams Martini Racing, m.in. na tylnym spoilerze, nosie, lusterkach bocznych i na kombinezonach kierowców i mechaników.

Orlen jest zadowolony z inwestycji w sponsoring. Według danych firmy, nawet 60 proc. dochodów ze sprzedaży paliw pochodzi bowiem z rynków zagranicznych, czyli Niemiec, Czech i Litwy, gdzie spólka ma swoje stacje paliw.

Przedstawiciele firmy twierdzą, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, to rozważą sponsorowanie Williamsa także w przyszłym sezonie wyścigowym. Tegoroczny startuje 17 marca w Melbourne.